LLF. T. N. Footroll zwycięzcą pierwszej edycji Legionowskiej Ligi Futbolu

Paczka sezonu_wynik-775

Paczka sezonu (graf. Legionowska Liga Futbolu)

Do fazy pucharowej podchodziliśmy z wielkim entuzjazmem i zainteresowaniem, bowiem czuliśmy, że liga znalazła się właśnie w kulminacyjnym momencie. Spotkania T.N.Footroll ze Starą Gwardią Białołęki oraz Hej Wesele z JNA Radosny Football zapowiadały się elektryzująco. O mniejszą stawkę, ale niemniej ciekawie, zapowiadały się również spotkania Veni Vidi Vici i Spoconego Sektoru oraz Weteranów z Balangą.

 

Faza pucharowa – dzień pierwszy

Jeszcze przed pierwszym starciem, czyli meczem Gwardii i Footrolla, poznaliśmy rezultat kolejnego półfinału, bowiem wtedy właśnie Hej Wesele poinformowało o problemach kadrowych, których nie było w stanie tego dnia pokonać. W ten sposób pewne swojej obecności w finale JNA Radosny Football oczekiwało już tylko wyniku drugiego półfinału. A ten dostarczył niemałych emocji, szczególnie w pierwszej połowie. W starciu będących na fali zawodników Gwardii oraz weteranów z Footrolla ciężko było jednoznacznie wskazać faworyta. Przypuszczenia te znalazły odzwierciedlenie w pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 2:2. W tym czasie Gwardia dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, by za chwilę je stracić. Druga połowa tego meczu z minuty na minutę zaznaczana była przewagą Footrolla. W drużynie Szymona Baczyńskiego świetnie spisał się duet napastników Wojtek KorczakRafał Piekarzewski. Trzeba jednak zaznaczyć, że cały Footroll zagrał po prostu na wysokim poziomie. Tylko taki gwarantował pokonanie Gwardzistów, którzy przez ostatnie tygodnie bezlitośnie punktowali wszystkich rywali. Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 7:3 dla graczy w zielonych koszulkach. Niewielkim pocieszeniem dla graczy Wojtka Urbana był hat-trik ich najlepszego strzelca, Daniela Ziółkowskiego.

Chwilę po tym meczu okazało się, że kolejna drużyna tego dnia ma ogromny problem z zebraniem kadry. Tą drużyną był Spocony Sektor, który ostatecznie oddał walkowera Veni Vidi Vici. Tym samym ekipa Szymona Krauza mogła spokojnie oczekiwać na rywala w walce o piątą pozycję ligowej tabeli. Tym rywalem mieli się okazać Weterani lub zespół Balangi. Oba zespoły stworzyły bardzo dobre i wyrównane widowisko, w którym o awansie zdecydowała po prostu, co często jest normą, skuteczność. Przez bardzo długą część meczu zawodnicy Daniela Domżały toczyli wyrównany bój z Weterani, którzy próbowali więcej ugrać pozycyjnym atakiem. Ten obrót spraw odpowiadał Balandze, która skupiła się na groźnych kontrach, doskonale wiedząc, jak je wykorzystywać. Wynik 9:5 mówi sam za siebie. Wśród zwycięzców na wyróżnienie zasłużył Paweł Gąsiorowski, zdobywca hat-tricka.

 

Ostatnim spotkaniem, które tego dnia powinno się odbyć, byłoby starcie między Łódką Bols J.P. a Pociskiem Legionowo. Ci pierwsi, mając problem ze składem jeszcze przed fazą pucharową, musieli jednak oddać ostatnie dwie kolejki ligi bez walki. Przedwcześnie więc, Pocisk, dla którego ten wynik i tak był na pewno ogromnym rozczarowaniem, zakończył ligowe zmagania na 9 miejscu. Zespół Łódki zamknął na koniec ligową tabelę.

 

Faza pucharowa – dzień drugi

Relację z tego dnia rozpoczniemy w kolejności pozycji, o które toczyły się boje. I tak w walce o siódme miejsce stanęli naprzeciwko siebie gracze Weteranów i Spoconego Sektoru. Z punktu widzenia neutralnego widza, były to świetne zawody, bowiem praktycznie przez cały mecz ciężko było przewidzieć, kto ostatecznie wyjdzie z niego zwycięski. Różnica czterech bramek na koniec meczu może być trochę myląca i świadczy bardziej o wysokiej skuteczności Roberta Utko i spółki pod sam koniec spotkania. Obu drużynom należy się uznanie, bowiem przez pełne 40 minut musiały sobie radzić bez zmian. Mimo tego, ciężko było powiedzieć, aby tempo meczu spadło w jego drugiej części. Zmęczenie spowodowało jednak więcej niedokładności z obu stron, co zdecydowanie lepiej wykorzystali Weterani, którzy po końcowym gwizdku zasiedli na siódmej pozycji.

 

Równie ciekawie zapowiadała się rywalizacja Balangi z Veni Vidi Vici. W fazie grupowej ci pierwsi przegrali bowiem z zespołem Veni Vidi Vici i teraz mieli idealną okazję do rewanżu. Pierwsze minuty spotkania pokazały, że tak właśnie może się stać. Za sprawą Daniela Domżały oraz Łukasza Ostrowskiego Balanga wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Do pracy wzięli się jednak wtedy gracze Szymona Krauza, pokazując charakter. Dzięki temu do przerwy wynik na tablicy wskazywał remis 2:2. Wśród zawodników w żółtych koszulkach na wyróżnienie zasłużył Paweł Bogusiewicz, który nie tylko zanotował dwa trafienia, ale też dobrze spisywał się w obronie.

W drugiej części tego meczu Balanga dokonała kluczowego dla jego przebiegu manewru. Grając bez zmian zawodnicy w czerwonych koszulkach dokonali zamiany bramkarza. Tym samym do ataku przeszedł będący ostatnio najlepszym strzelcem swojej drużyny Bartek Włodarski. I to właśnie ten zawodnik zdobył dwie bramki, w tym drugą wyjątkowej urody, dając swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie. Veni Vidi Vici ponownie wzięło się za gonienie wyniku, tym razem jednak wystarczyło  tylko na nawiązanie kontaktu. Pomimo tego, że Arek Cegiełka i jego koledzy bliscy byli wyrównania, ostatecznie zeszli z placu boju pokonani. Tym sam Balanga zajęła piąte miejsce, co biorąc pod uwagę start tej drużyny w lidze, należały uznać za dobry rezultat. Pytanie tylko, jak wyglądałby finalna pozycja tej drużyny, gdyby poziom z ostatnich meczów prezentowała również na początku ligowych zmagań.

 

Mecz o trzecie miejsce rozstrzygnął się już w zasadzie w pierwszej połowie. Hej Wesele zagrało bezkompromisowo z borykającymi się problemami kadrowymi zawodnikami Starej Gwardii, którzy dodatkowo przez 10 minut pierwszej części gry musieli stawić czoła rywalowi grając o jednego zawodnika mniej (czerwona kartka dla bramkarza). Taki obrót sprawy sprawił, że emocji w tym starciu nie mieliśmy wiele. Delektowaliśmy się natomiast smaczkami w postaci rywalizacji najlepszych strzelców ligi. Konrad Kaza dogonił bowiem ligową czołówkę zdobywając aż 7 bramek. Niewiele brakowało, a pokonałby Daniela Ziółkowskiego, który rzutem na taśmę zdobył jedno trafienie i obaj wspomniani zawodnicy skoczyli ligowe zmagania z 32 golami. W tym przypadku mieliśmy remis, a obu zawodników pogodzić mógł w zasadzie tylko Wojtek Korczak z Footrolla, który by zdobyć  tytuł króla strzelców, musiałby strzelić… 6 goli.

 

W przeciwieństwie do meczu o 3 miejsce, finał był bardziej nieprzewidywalny, a przede wszystkim mógł się podobać wszystkim zebranym widzom. Będący w tym spotkaniu lekkim faworytem Footroll do przerwy przegrywał bowiem 0:4. Zawodnicy Krzysztofa Wiśniewskiego udowodnili wszystkim, iż ich obecność  tej fazie to żaden przypadek. Bardzo mądra gra w obronie i wysoka skuteczność pod bramką rywala sprawiły, że w przerwie meczu można było się spodziewać, iż finał zakończy się niespodzianką. Nadzieje Footrollowi na pewno dawał fakt wysokich umiejętności jego zawodników, którzy dzięki cierpliwości w końcu doczekali się trafienia. Spisującego się świetnie w tym meczu, jak i na przestrzeni całej ligi, Radosława Musela pokonał Michał Gąska. Chwilę po tym golu padło drugie trafienie, tym razem autorstwa Wojtka Korczaka.

Wynik 4:2 i duży zapas czasu dodał zawodnikom Footrolla jeszcze więcej wiary w to, że losy tego meczu wcale się nie rozstrzygnęły. Przewaga Rafała Piekarzewskiego i spółki zaznaczała się z każda minutą, przez co JNA nie atakowało już tak często, jak w pierwszej połowie. To właśnie wspomniany Piekarzewski kolejnymi trafieniami doprowadził do remisu. W końcu Footroll uzyskał przewagę za sprawą sprytnego gola Karola Kluczkowskiego. Nie minęło 30 sekund, a JNA odpowiedziało golem i ponownie mieliśmy remis. Zaangażowanie obu drużyn postawiło całe widowisko na naprawdę bardzo wysokim poziomie, co z pewnością podobało się zebranym na sali widzom. Po golu Łukasza Ginalskiego na 5:5 kolejne trafienia należały już jednak tylko do Footrolla. Bramki Piotra Bachurskiego, Wojtka Korczaka oraz trzecie trafienie Rafała Piekarzewskiego zamknęły temat. Finał, którego najlepszym zawodnikiem został właśnie Piekarzewski, zakończył się rezultatem 8:5. Zawodnikom JNA Radosny Football należą się jednak ogromne gratulacje, bowiem do samego końca walczyli o tryumf. Pierwszą edycję Legionowskiej Ligi Futbolu wygrał T.N.Footroll, który ku uciesze zebranych widzów pobił osiągnięcie Liverpoolu z 2005r. w Lidze Mistrzów, odrabiając czterobramkową stratę z pierwszej połowy. Na wyróżnienie w przekroju całej rundy zasłużył gracz tej drużyny, Adrian Leszczyński, który przez organizatorów został wybrany na MVP sezonu.