Koniec sezonu to czas podsumowań osiągniętych przez kluby wyników. Paweł Zarzeczny jest opiekunem legionowskiej drużyny rezerw, a także Orlików z rocznika 2003, który po zimowych „przetasowaniach” w Legionovii zastąpił na tym stanowisku Sebastiana Dzisiewicza.
Tegoroczne utrzymanie się w lidze okręgowej do końca przysporzyło Panu nerwów, czy był Pan raczej przekonany o tym, że ta drużyna w końcu złapie rytm i wyjdzie obronną ręką z trudnej sytuacji?
Przejąłem drużynę tydzień przed rozpoczęciem ligi, w momencie, w którym miała na koncie po rundzie jesiennej 5 pkt i stratę odpowiednio 8 i 10 pkt do drużyn będących bezpośrednio przed nami. W każdym meczu musieliśmy grać o pełną pulę, czego efektem jest brak nawet jednego remisu i sporo minimalnych porażek na wyjazdach. Na te indolencję wyjazdową na pewno ma wpływ to, że trenujemy na sztucznej murawie i „przestawienie” się na podłoże na boisku rywala podczas meczu nie jest łatwe. Potencjał w tej drużynie jest, musiałem tylko zmienić ich mentalność po tej nieudanej pierwszej rundzie i przestawić grę na bardziej waleczną i zwycięską.
Miał Pan trudności z ułożeniem składu na poszczególne spotkania? Jest jakiś pomysł, aby drugą drużynę personalnie wzmocnić tak, aby w przyszłym sezonie powalczyła o zwycięstwo w swojej lidze?
Bywają trudności, bo to jest liga okręgowa i dla chłopaków są czasem ważniejsze sprawy niż piłka – takie jak szkoła, czy praca. Ja to rozumiem i nie za bardzo mam na to wpływ. Jeśli dane mi będzie dalej prowadzić tę drużynę, to mam na oku kilku ciekawych młodych zawodników, których znam choćby ze współpracy w innych klubach i mam nadzieję, że nas wzmocnią. Myślę że to będzie bardzo mocna drużyna, która będzie walczyła o awans.
A może dobrym pomysłem byłoby włączenie do kadry rezerw na stałe kilku młodych gracz z rocznika '96? Czy są już takie przymiarki?
Jak najbardziej. Już teraz grało ich w mojej drużynie sześciu, pełniąc ważne role, a w kolejce już czeka rocznik '98, w którym też jest sporo utalentowanych zawodników i z pewnością, prędzej niż później otrzymają szansę. Z trenerem Płuską ściśle współpracujemy w tym elemencie i jeśli tylko może mi pomóc, robi to bez wahania. Regularnie też rozgrywamy ze sobą gry szkoleniowe, mające na celu ogrywanie tej młodzieży w piłce seniorskiej.
Na mecz z MKS-em Kurno trener Papszun zabrał jednego bramkarza i tylko trzech nominalnych obrońców. Za to z rezerw „pożyczył” sobie pomocnika Damiana Falętę. Czy to oznacza, że druga drużyna nie jest dostatecznym zapleczem dla trzecioligowych kolegów?
To nie tak. Chodzi o to, że reszta chłopaków nie jest zgłoszona do III ligi. Jest w naszej drużynie kilku interesujących zawodników i jestem pewien, że w przyszłym sezonie dostaną swoje szanse w drużynie Marka Papszuna.
Wiele się zmieniło po Pana przyjściu i objęciu drużyny rezerw i Orlików z rocznika 2003? Czy ciągle drużyny trenują w podobnym trybie, jak miało to miejsce za czasów samodzielnej pracy trenera Dzisiewicza?
My już nie współpracujemy. Przejąłem tę drużynę i chciałem wprowadzić kilka nowinek czy sposób pracy, który wyniosłem z akademii FCB Escola Varsovia, gdzie miałem przyjemność pracować, jednak moment do takich rewolucji nie był do końca właściwy. Wystartowała już liga i przełożyliśmy to na kiedy indziej. Ucierpiałyby na tym przede wszystkim dzieciaki, a jak widać decyzja była słuszna, ponieważ drużyna świetnie radzi sobie w mistrzostwach Warszawy, dochodząc do Finałów (drużyna wygrała te rozgrywki kilka dni po wywiadzie, pokonując Ursus Warszawa -przyp. red)
W przyszłym sezonie dalej będziecie Panowie pracować razem? Czy może trener Dzisiewicz chcąc być tym „pierwszym” będzie szukał nowego klubu? I czy w ogóle idea posiadania asystenta zdaje egzamin?
Zacznę od końca, idea posiadania asystenta jest jedyną słuszną. Inaczej się pracuje mając pod opieką 30 dzieciaków, a inaczej, gdy ma się 14. Szkolenie od razu jest na dużo wyższym poziomie, każdego można obserwować, poprawiać, podglądać. Natomiast dla jednego trenera przy 30 zawodnikach jest to niemożliwe. Tak się pracuje w najlepszych szkółkach i klubach, więc i my musimy do tego dążyć.
Dyrektor sportowy Michał Kusiński, podczas marcowej rozmowy ze mną stwierdził, że klub zatrudni koordynatora, który układał będzie miesięczne plany dla każdej drużyny. Czy Pana zdaniem dobrym pomysłem jest ustanowienie takiej funkcji?
Uważam, że to dobry pomysł. Należałoby ujednolicić szkolenie i nauczać gry drużyny młodzieżowe, powiedzmy w dwóch ustawieniach taktycznych. Tak, żeby pokonując kolejne szczeble, aż do drużyny seniorów, wchodząc na trening, czy mecz zawodnicy automatycznie wiedzieli jak się zachowywać i grać.
Tomek Piwnikiewicz
fot.kslegionovia.pl
Sprostowanie.
Zespół Orlików z rocznika 2003 zdobył Mistrzostwo Warszawy pod wodzą trenera Sebastiana Dzisiewicza, który pozostaje jedynym szkoleniowcem tej drużyny. Trener Paweł Zarzeczny nie jest opiekunem w/w rocznika i odpowiedzialny jest jedynie za drużynę rezerw legionowskiego klubu. Przepraszamy wszystkich, których wprowadziliśmy w błąd używając niefortunnych sformułowań stwierdzających, że opiekunem nowych Mistrzów Warszawy jest trener Paweł Zarzeczny.
Tomek Piwnikiewicz.