Szczęśliwy remis lidera

52046874de4d5.jpg

Prowadzący w rozgrywkach III ligi w grupie łódzko-mazowieckiej piłkarze Legionovii Legionowo w sobotnim spotkaniu zremisowali na własnym boisku 1:1 (1:0) z zajmującym trzecie miejsce w tabeli Ursusem Warszawa. Swój mecz remisem zakończył także wicelider z Aleksandrowa Łódzkiego, z którym podopieczni trenera Marka Papszuna zmierzą się już w najbliższą środę, 22 maja.

 

Wziąć rewanż za porażkę
Spotkanie z Ursusem Warszawa mogło być dla Legionovii okazją do rewanżu za nieudany mecz z września ubiegłego roku, rozegrany w ramach rundy jesiennej. Wtedy to górą była drużyna ze stolicy, która zwyciężyła 1:0 po bramce Rafała Zaborowskiego w doliczonym czasie gry – goście z Legionowa kończyli ten mecz w dziewiątkę, ponieważ czerwone kartoniki zobaczyli Maciej Goliński i Patryk Łukasik. Zgodnie z przewidywaniami od początku meczu obie drużyny starały się „wybadać” rywala, przez co więcej było gry w środku boiska i walki o każdy metr, niż porywających akcji ofensywnych. Okazji podbramkowych było niewiele, a jakiekolwiek zagrożenie dla golkiperów pojawiało się dopiero przy okazji stałych fragmentów gry. Każda ze stron stosowała krótkie krycie rywala, przez co miejsca na rozgrywanie piłki nie było zbyt wiele – to doprowadziło do momentów przestoju, podczas których jedna lub druga strona wymieniała nieskończoną liczbę podań. Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy gospodarze „wrzucili wyższy bieg” – dwie dogodne okazje bramkowe zmarnowali jednak Kamil Tlaga i Mateusz Sołtys. Upragniona bramka padła jednak w trzydziestej piątej minucie, kiedy to po mocno bitym przez Pawła Broniszewskiego rzucie rożnym piłkę głowa do siatki skierował Szymon Lewicki. Legionovia mogła jeszcze podwyższyć wynik przed przerwą, jednak sytuację sam na sam z bramkarzem gości zmarnował Michał Złotkowski.

Sprawiedliwy podział punktów
Przez pierwsze piętnaście minut drugiej połowy gra obu ekip przypominała tę z pierwszej odsłony, a najciekawszą sytuację przyjezdni stworzyli sobie przez przypadek, gdy niedokładne dośrodkowanie z rzutu wolnego z czterdziestu metrów… zamieniło się w strzał i odbiło od poprzeczki bramki Matrackiego. Po pierwszym kwadransie obie ekipy wyraźnie przyspieszyły, więcej było gry z kontrataku, a szyki obronne obu drużyn uległy wyraźnemu „rozluźnieniu”. Właśnie po jednej z takich akcji w sześćdziesiątej czwartej minucie Maciej Goliński musiał zatrzymać rywala faulem. Do piłki stojącej dwadzieścia metrów przed bramką podszedł wprowadzony na murawę kilka minut wcześniej pomocnik gości, Piotr Ćwik, który perfekcyjnym uderzeniem nie dał szans Matrackiemu, doprowadzając do wyrównania. Choć Legionovia miała dwie okazje do odpowiedzi na ten cios, jej starania niewiele przyniosły. Na szczęście dla Legionovii swój mecz zremisował także wicelider rozgrywek, Sokół Aleksandrów Łódzki, który zdobył jedno „oczko” w starciu z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Już w najbliższą środę, 22 maja, Legionovia i Sokół spotkają się na stadionie przy Parkowej w Legionowie – ten mecz może być punktem zwrotnym dla przyjezdnych, którzy zwyciężając mogą utrzymać kontakt z prowadzącą „Novią”. Jeśli jednak górą będą podopieczni trenera Marka Papszuna, to ich przewaga wzrosnąć może do ośmiu punktów, które prawdopodobnie pozwolą jej na końcowy triumf w rozgrywkach.

Tomek Piwnikiewicz