Szczypiorniści KPR RC Legionowo drugi mecz z rzędu rozegrali na wyjeździe. Tym razem udali się do Zabrza na spotkanie z tamtejszym Górnikiem. Obie drużyny poprzednich kolejek nie zaliczą do udanych. Górnik przegrał w Lubinie z Zagłębiem jedną bramką 29:30, a KPR poległ w Kwidzyniu z MMTS-em 25:32.
W historii potyczek między zespołami z Mazowsza i Śląska górą jest ekipa prowadzona przez byłego reprezentanta Polski Mariusza Jurasika. W pierwszym sezonie, w jakim KPR znalazł się na salonach Superligi (2013/2014), Górnik był dwa razy lepszy. Na wyjeździe w Zabrzu KPR przegrał 38:26, a u siebie w Arenie Legionowo 25:31. Nadarzała się okazja na rewanż ze strony legionowian.
Pierwsza połowa
To była bardzo, ale to bardzo zacięta część spotkania. Wynik ciągle oscylował przy remisie. Mecz otworzył Marek Dacko, ale szybko odpowiedział Michał Prątnicki. Pierwsze prowadzenie 6:5 goście uzyskali w 8 minucie po rzucie Pawła Gawęckiego. Cztery minuty później podopieczni Roberta Lisa i Marcina Smolarczyka wyszli na trzybramkowe prowadzenie po rzutach Gawęckiego i Kowalika. Wtedy to, grający trener gospodarzy, poprosił sędziów o przerwę na żądanie. Kilkanaście sekund męskiej rozmowy i Górnik od 15 minuty wziął się za odrabianie strat. Doprowadził do remisu kilka minut później. W drużynie gości bardzo dobrze spisywał się Witalij Titow, który był najskuteczniejszym zawodnikiem legionowian. Jego w bramka w końcówce pierwszej połowy ustaliła wynik na 19:17 dla ambitnych piłkarzy ręcznych z Legionowa.
Jurasik i jego rzut po czasie
Co tu dużo mówić, gdy emocje jeszcze nie opadły i żal, że KPR ze Śląska wyjeżdża bez jakichkolwiek zdobyczy punktowych. Wszystko układało się pomyślnie do ostatniego kwadransa. Mimo, że Górnik odrobił dwubramkową stratę z pierwszej połowy, to długo zanosiło się, że KPR jest w stanie wywieźć zdobyć punktową ze Śląska. Dramat legionowian zaczął się, gdy sędziowie w ostatnich pięciu minutach na ławkę kar odesłali Adama Twardo i Tomasza Kasprzaka. W ostatniej minucie meczu sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw KPR wyrównał stan meczu na 34:34, mimo, że przegrywał już dwiema bramkami! Na dziewięć sekund przed końcem piłkę mieli gospodarze. Do końcowej syreny wynik nie zmienił się, ale sędziowie podyktowali rzut wolny, do którego wykonania stanął Jurasik. W jaki sposób piłka minęła mur i wpadła do bramki legionowian, pozostanie jego słodką tajemnicą…
Górnik Zabrze – KPR RC Legionowo 35:34 (17:19)
Górnik Zabrze: Kornecki, Witkowski, Kicki – Dacko, Lason, Tomczak, Kryński, Gromyko, Piątek, Jurasik, Bouskou, Tatarintsev, Gliński, Niewrzawa, Niedźwiedzki, Ścigaj.
KPR RC Legionowo: Krekora, Stojković – Bożek, Prątnicki, Mochocki, Suliński, Kasprzak, Kowalik, Titow, Brinovec, Gawęcki, Twardo, Ciok.