KPR Legionowo S.A. Suliński odczarował Malchera (galeria)

kpr-gwardia_104

Jeden z bohaterów spotkania z Gwardią, Damian Suliński (fot. GP/MM)

Tydzień temu KPR Legionowo zagrał świetne spotkanie z Azotami Puławy. Wszyscy kibice liczyli na to, że ich ulubieńcy zagrają z podobną werwą i pasją jak przeciwko puławianom w kolejnym spotkaniu. Czy tak też się stało?

Po pierwszej połowie i blisko kwadransie drugiej można było pisać sobie w notatniku (tudzież na laptopie): Adam Malcher zamurował bramkę. Albo: Szczypiorniści z Legionowa nie mogli znaleźć sposobu na Malchera. Lub: Karne zmorą legionowian. Każdy tytuł nadawał się do umieszczenie w relacji ze środowego spotkania.

Niemoc w pierwszej połowie

Adam Malcher zachowywał stoicki spokój w bramce. Nie cieszył się po obronach rzutów praktycznie większości szczypiornistów KPR-u. Ci byli bezradni. Malcher idealnie się ustawiał przy rzutach czy to z prawego skrzydła, czy z lewego, bronił karne i rzuty sytuacyjne. Dodatkowo miejscowi zawodnicy kilka razy nie trafiali w bramkę. Do przerwy było zbyt nerwowo i nieskutecznie. Gwardia prowadziła pięcioma bramkami 13:8.

Suliński oczarował Malchera!

Jeszcze na 13 i pół minuty do końca spotkania KPR przegrywał pięcioma bramkami 11:16. Wtedy to Adamski wykorzystał rzut karny. KPR zmniejszył stratę do czterech bramek. Na prawym skrzydle pojawił się Damian Suliński i on dał sygnał, że Malchera można pokonać! Legionowski skrzydłowy pokazał, że nie taki diabeł straszny, jak go malują i dzięki jego skuteczności KPR zaczął odrabiać straty.

Dramatyczna końcówka

W zespole Gwardii zagościł niepokój i widać było, że zespół już nie funkcjonuje tak jak w pierwszej połowie. Malcher puszczał praktycznie każdy rzut, a Mikołaj Krekora nadal bronił na swoim wysokim poziomie. Emocje sięgnęły zenitu na niecałe 3 sekundy przed końcem spotkania. Do rzutu karnego podszedł Adamski i… wykonał swój rzut po syrenie końcowej. Piłka odbiła się od poprzeczki i… trzeba było czekać na to, co wydarzy się przy stoliku sędziowskim. Tam podjęto szybko decyzję. Karny musi być powtórzony! Adamski tym razem się nie pomylił i doszło do rzutów karnych. Emocje sięgnęły zenitu.

Świetny Krekora, ostatni rzut obronił Wyrozębski!

Rzuty karne to loteria w każdym sporcie. Nie inaczej w handballu. W piłce ręcznej rzut z linii siedmiu metrów nie gwarantuje bramki, tak jak w piłce nożnej z jedenastu. W tym elemencie gry lepszy okazał się miejscowy zespół. Wygrał karne 5:4, po obronie Kacpra Wyrozębskiego. Radości miejscowych ciężko opisać. Brawo KPR, brawo Klub Kibica! Ich doping poniósł zespół do wygranej.

KPR Legionowo – Gwardia Opole 21:21 (8:13) –  karne 5:4

KPR: Krekora, Kujawa, Wyrozębski – Adamski – 8, Suliński – 4, Ciok – 4, Brinovec – 2, Gawęcki – 2, Ignasiak – 1, Grabowski, Jędrzejewski, Kowalik, Miecznikowski, Niedziółka, Rutkowski.
Karne: 7 – trzy wykorzystane.
Kary: 2 minuty (1 x 2 minuty – Adamski)

Gwardia Opole: Malcher – Morawski – 4, Zarzycki – 3, Lemaniak – 3, Mauer – 3, Dementiew – 2,  Mokrzki – 2, Jankowski – 1, Siwak – 1, Tarcijonas – 1, Milewski – 1, Klimków.
Karne: 3 – dwa wykorzystane.
Kary: 6 minut (Mokrzki –  2 x 2 minuty, Jankowski – 1 x 2 minuty).