Po wczorajszej przegranej z Azotami, KPR RC Legionowo wybrał się na rewanż do Puław. Podopieczni Roberta Lisa i Marcina Smolarczyka nie sprostali rywalowi, przegrali pięcioma bramkami, ale pozostawili wiele lepsze wrażenie niż w spotkaniu w Arenie Legionowo.
Pierwsza część sparingowej potyczki należała do gospodarzy. Zawodnicy Ryszarda Skutnika od początku narzucili swój styl i na przerwę schodzili przy wysokim prowadzeni 18:9. Tym razem najbardziej we znaki legionowskim szczypiornistom dawał się Michał Kubisztal, który do przerwy rzucił cztery bramki. To nie był jeszcze koniec w wykonaniu zawodnika z Puław.
KPR gonił. Azoty utrzymały prowadzenie
Mimo, że gospodarze rozgrywali spotkanie bez sześciu podstawowych zawodników: Krajewskiego, Masłowskiego, Orzechowskiego, Bogdanova, Prce i Petrovskiego to i tak kontrolowali sytuację na parkiecie puławskiej hali. KPR walczył dzielnie, zmniejszał przewagę to i tak po 60 minutach górą byli gospodarze. Kubisztal dołożył jeszcze cztery bramki (w sumie osiem), a i testowany w drużynie gospodarzy Maksim Karamyszew, który w czwartek rzucił przeciw legionowianom dwanaście bramek, tym razem cztery razy dziurawił siatkę w bramce przyjezdnych. Najwięcej bramek dla KPR-u rzucił Paweł Gawęcki i Tomasz Mochocki, którzy po siedem razy znaleźli sposób na pokonanie bramkarzy gospodarzy.
Azoty Puławy – KPR RC Legionowo 33:28 (18:9)