KPR RC Legionowo. Przespali początek drugiej połowy

DSC_4182

Legionowscy fani KPR-u przed wyjazdem do Kwidzyna (fot. GP/MM)

Legionowscy szczypiorniści tym razem wybrali się do Kwidzyna, na kolejne spotkanie Superligi. Mając w pamięci mecz wyjazdowy z MMTS-em w zeszłym sezonie, który decydował o awansie do półfinału rozgrywek, KPR jechał do Kwidzyna, by wziąć rewanż na rywalach i udowodnić, że wysoka porażka była wynikiem kontuzji podstawowych zawodników klubu.

Początek spotkania to nerwy w poczynaniach obu drużyn. Wynik otworzył Tomasz Kasprzak skutecznym rzutem z koła. Gospodarze szybko odpowiedzieli, ale do 7 minuty trwała indolencja strzelecka w obu ekipach. Po 13 minucie Kwidzyn objął prowadzenie po kontrze i celnym rzucie Marka Szpery, który pokonał Tomislava Stojkovicia. Do remisu doprowadził Michał Prątnicki. W 17 minucie na tablicy świetlnej widniał bardzo niski wynik 4:4. Obaj bramkarze świetnie spisywali się w swoich bramkach. Stojković i Paweł Kiepulski bronili dosyć często w sytuacjach „sam na sam”. Choć trzeba przyznać, że zawodnicy obu ekip powinni zdecydowanie lepiej wykonywać swoje rzuty, mając przed sobą tylko bramkarza przeciwnej drużyny. 10 minut przed końcem pierwszej połowy trener Marek Motyczyński wziął czas dla swojego zespołu przy stanie 5:5. W 23 minucie Paweł Kowalik dał jednobramkowe prowadzenie gościom po rzucie z prawego skrzydła. Prowadzenie legionowian nie trwało długo. Sporą skutecznością popisywał się Mateusz Seroka, który w pierwszej odsłonie pięciokrotnie pokonywał Stojkovicia. Dlatego też do przerwy było 9:9.

Kiepulski będzie się im śnił po nocach…

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze i szybko objęli trzybramkowe prowadzenie. W dużej mierze zawdzięczają to… swojemu bramkarzowi. Kiepulski przez pierwsze minuty drugiej odsłony bronił jak w trasie. Zawodzili niestety legionowianie, którzy nie mogli znaleźć na niego sposobu. W 39 minucie Kwidzyn miał już na swoim koncie cztery bramki więcej, w czym zasługa uważnej obrony i szybkich kontrataków. W 43 minucie kwidzynianie mieli już na koncie pięć bramek więcej od KPR-u, ale piekielną bombą popisał się Prątnicki, zmniejszając różnicę. Gospodarze odpowiedzieli szybko, ale i Prątnicki po raz drugi raz z rzędu pokonał Kiepulskiego. Trener Motyczyński w bramce wymienić Stojkovicia na Mikołaja Krekorę, który zaliczył już po wejściu kilka świetnych interwencji, niestety w ataku nic nie chciało wpadać do bramki gospodarzy. W 55 minucie MMTS Kwidzyn prowadził już 22:16. Niestety w tym momencie było wiadomo, że goście nie będą w stanie odrobić tak wysokiej straty. A gdy KPR stracił w piłkę w ataku na rzecz Seroki, który po raz ósmy znalazł sposób na legionowskich bramkarzy, było wiadomo, że punkty i to w dodatku trzy, zostaną w Kwidzynie. W ostatnich dwóch minutach KPR grał w siedmiu na pięciu. Legionowianom udało się zmniejszyć straty do trzech bramek.

Doping Klubu Kibica

Do Kwidzyna wybrała się spora grupka kibiców KRP-u RC Legionowo. Klub Kibica legionowskiej drużyny od początku głośno dopingował swoich zawodników, ale i gospodarze gorąco zagrzewali do boju szczypiornistów MMTS-u. Kulturalny i głośny doping z obu stron na pewno przyczynił się do uatrakcyjnienia sportowego widowiska.

MMTS Kwidzyn – KPR RC Legionowo 23:20 (9:9)

MMTS Kwidzyn – Kiepulski, Szczecina –  Seroka – 8, Nogowski – 3, Pilitowski – 5,   Szpera – 4, Genda – 2,  Klinger – 1, Szczepański, Janikowski, Nawrocki, Ossowski, Peret, Potoczny, Rosiak, Krieger,

KPR RC Legionowo – Stojković, Krekora – Titow – 5, Mochocki – 5, Prątnicki – 3, Pribanić – 3, Kasprzak – 2, Kowalik – 2,  Suliński, Ciok, Gawęcki, Gumiński.