Vive nie dało szans KPR-owi

kpr-vive_16

KPR Legionowo - Vive Kielce 8.03.2014 (fot. J. Piwnikiewicz)

 

W minioną sobotę w Arenie Legionowo KPR podejmował mistrza Polski i lidera tabeli obecnych rozgrywek, Vive Targi Kielce. Pierwszy raz frekwencja na meczu szczypiornistów była podobna do tej, jaką możemy obserwować podczas spotkań Siódemki Legionovia. W spotkaniu obyło się bez sensacji, mistrz Polski pewnie wygrał z KPR-em 24:33 (11:14).

 

Trzy dni przed ligowym starciem z Vive gracze KPR-u podejmowali we własnej hali Chrobrego Głogów, z którym rywalizowali w Pucharze Polski. Pierwszy mecz między tymi zespołami odbył się 26 lutego, a legionowianie przegrali go 26:22 (14:12). Cztery bramki różnicy nie były porażającą przewagą, dlatego gracze KPR-u wierzyli w możliwość odwrócenia losów rywalizacji. – Chrobry ma w składzie więcej doświadczonych zawodników, a w pierwszym meczu grał dokładniej i czekał na nasze błędy. Teraz my musimy zrobić to samo. Awans jest możliwy. Cztery bramki w piłce ręcznej, grając u siebie, na pewno można odrobić – mówił przed spotkaniem rozgrywający KPR-u, Łukasz Wolski. Niestety nadzieje nie ziściły się – choć legionowianie rozpoczęli zarówno pierwszą, jak i druga połowę w dobrym stylu, to jednak na kwadrans przed końcem spotkania goście przejęli całkowitą kontrolę nad meczem i zwyciężyli 25:31 (11:12).

Bij mistrza

Okazją do pokazania się z jak najlepszej strony było zatem sobotnie starcie z Vive. Choć wiadomo było, że o dobry wynik będzie niezwykle trudno, to od samego początku gospodarze rzucili się do ataku. Pierwsze minuty spotkania to sensacyjne dotrzymywanie kroku utytułowanemu przeciwnikowi. Dość oczywistym było jednak, że taki stan rzeczy nie może trwać zbyt długo. Kilka nieudanych akcji gospodarzy pozwoliło na szybkie wyjście na prowadzenie drużynie z Kielc. Jak przystało na mistrza, to zespół przyjezdny grał spokojnie i pewnie. KPR natomiast jak zwykle w swoim stylu, czyli z lekkim chaosem. Od początku spotkania dobrą dyspozycją popisywał się Tomasz Pomiankiewicz, tradycyjnie także Witalij Titow oraz w bramce Sebastian Zapora. Pierwszą część spotkania zespół z Kielc wyraźnie przeznaczył na małą „pokazówkę” dla kibiców, nie chcąc niszczyć przeciwnika już po trzydziestu minutach, dzięki czemu spotkanie toczyło się w dobrym tempie.

Dobre widowisko

Po przerwie w bramce Vive pojawił się Sławomir Szmal, którego publiczność przywitała brawami. Zespół z Kielc przyjął zabójczą dla KPR-u taktykę szybkich kontrataków, w efekcie czego obrona KPR-u prawie nie istniała, a prowadzenie Vive zwiększało się. Po drugiej stronie boiska, pod bramką Vive, legionowscy gracze męczyli się. Po uzyskaniu sporej przewagi trener Vive rozpoczął rotowanie składem, przez co kielecka drużyna zwolniła. Rewelacyjne wejście w mecz zanotował rozgrywający KPR-u, Łukasz Wolski, zaliczając pięć trafień w sześciu akcjach. Vive jednak ani przez chwilę nie było zagrożone i spokojnie dowiozło prowadzenie do końca spotkania. Spotkanie mogło się na pewno podobać fanom piłki ręcznej, bowiem gospodarze momentami prezentowali się bardzo dobrze na tle mistrza Polski. Już 22 marca nadarzy się kolejna okazja do tego, aby zobaczyć równie ciekawe widowisko, bowiem KPR podejmie Wisłę Płock.