Kibice UKS Dębina jeśli nie wiedzą, jak się nazywa, to na pewno znają ją jako libero, jedną z dziewczyn, które po raz pierwszy w historii gminy Nieporęt odniosły ogromny sukces zdobywając brązowy medal w finale Mistrzostw Mazowsza Młodziczek.
O sukcesie UKS Dębina z Nieporętu pisały wszystkie lokalne media. Ja postanowiłam dowiedzieć się więcej o jednej z najbardziej utalentowanych siatkarek. Dariusz Pieśniak jest trenerem UKS Dębina. Od ponad roku trenuje Weronikę.
Irena Werner Peroń: Co może nam Pan powiedzieć o Weronice?
Dariusz Pieśniak: Po pierwszych zajęciach z Weroniką dojrzałem w niej siatkarski potencjał. Świetna motoryka oraz charakter – uparciuch, zadziora. Nasze początki były bardzo trudne, ale zaryzykowałem, postawiłem na nią. Widziałem w niej siatkarski nieoszlifowany diamencik. Mnóstwo osób pukało się w głowę – co ten trener wyprawia, wystawia do gry dziewczynę, którą trzeba dopiero uczyć siatkarskiego abecadła. Ja jednak wiedziałem, że jeśli zaszczepię w niej bakcyla siatkówki to wcześniej czy później to zaprocentuje. Było to takie pokerowe zagranie. Marzyliśmy wspólnie o zdobywaniu medali.
Jest Pan nauczycielem WF i trenerem.
Tak, ale nie tylko. Jako prezes klubu mam wizję rozwoju siatkówki w gminie. Lecz przede wszystkim jestem wychowawcą, wychowawcą przez sport. Mając swoje pasje młodzi ludzie są mniej narażeni na pokusy życia. Jako trener muszę wiedzieć jak i o czym z każdą zawodniczką rozmawiać. W dużych klubach jest „parcie” na wynik. Praca w naszym klubie to świetna lekcja życia, nabywanie pewnych pozytywnych cech charakteru, pasja do siatkówki i sportowy tryb życia. Jak dziewczyny będą obowiązkowe w siatkówce, to będą i w szkole – nauka przede wszystkim. Wiek gimnazjalny to bardzo trudny okres w życiu młodego człowieka.
Weronika to gimnazjalistka, młoda kobieta i uparciuch. Czy to pomaga czy przeszkadza w pracy trenera?
Bywa trudno, ale to bardzo pomaga. Dzisiaj Weronika to największy mentalny wojownik na boisku. Pokazała to w wielu bardzo ważnych meczach. Dziewczyna ma charakter do grania, jest jak dobry duch drużyny. Upór Weroniki ukierunkowany na rywalizację sportową, ta nić porozumienia miedzy trenerem a zawodniczką to ogromna pomoc dla trenera. Nawet nasi przeciwnicy, trenerzy innych drużyn zauważyli jak olbrzymie zrobiła postępy. Weronika ma charakter do grania.
Jak widzi Pan jej sportową przyszłość?
Rozmawiałem już z rodzicami Weroniki na temat następnego sezonu. Uważam, że po tym sezonie powinna się przenieść do silniejszego klubu, gdzie będzie miała możliwość rywalizacji na treningu ze starszymi koleżankami. Przez rok pracy osiągnęła taki pułap sportowy, że niestety nie ma z kim rywalizować w naszej drużynie. Aby ponownie w następnym sezonie sportowym zrobić kolejny siatkarski krok, czyli maksymalnie się rozwijać, trzeba na treningu i na meczach walczyć o miejsce w podstawowym składzie. Weronika to bardzo inteligentna dziewczyna, bardzo dobra uczennica. Jestem pewien, że poprzez swoje cechy charakteru oraz olbrzymie zaangażowanie spełni swoje siatkarskie marzenia. Często jej przypominam, że pokora, praca, pokora. Praca, ale też dużo szczęścia, to droga do sportowego sukcesu.
Czy to znaczy, że są już jakieś kluby zainteresowane Weroniką?
Tak, jesteśmy już umówieni na spotkania w tych klubach, do końca maja rodzice Weroniki oraz ona sama będą mogli podjąć decyzję. Ona ma w sobie wiele uporu, ale też wielką klasę, myślę że wysłana na koniec świata też by sobie poradziła. Weronika to bardzo ambitna zawodniczka, która w kilka miesięcy zbuduje zaufanie kolejnego trenera.
„Dendi” była obecna podczas mojej rozmowy z Panem Dariuszem, siedziała obok cicha i chyba trochę zawstydzona słowami trenera. Teraz wiec przyszła jej kolej na wypowiedź.
Twój trener mówi, że stawia na dziewczyny z Gminy Nieporęt, postawił na Ciebie i w ciągu roku taki sukces. Jak się z tym czujesz?
Czuję się całkiem nieźle, aczkolwiek nie ukrywam, że sukces o którym mówisz był okupiony wieloma wyrzeczeniami zarówno z mojej strony jak i trenera. Na to wszystko pracowałam bardzo ciężko. Chciałabym też wspomnieć, że wielki szacunek należy się dziewczynom z drużyny za to jak mnie przyjęły, jak się w stosunku do mnie zachowywały na boisku. Muszę przyznać że ogromny wpływ na mój rozwój miało też to, że zaczynałam trenować z dziewczynami, które miały nade mną kolosalną przewagę jeśli chodzi o doświadczenie. Bardzo często słyszę od rodziców innych zawodniczek, kibiców, bądź innych trenerów, że są pod ogromnym wrażeniem mojej gry. W momencie kiedy odpowiadałam im na pytanie, ile czasu gram, to nie wierzyli, że w tak krótkim okresie można zrobić tak wielkie postępy. Poza talentem i szczęściem do mojego sukcesu przyczynili się w ogromnej mierze moi rodzice. Oni zawsze mnie wspierali w tym co robię, pomagali jak tylko mogli. Wielkie uznanie również należy się mojemu tacie, który bez względu na to czy był świątek piątek czy pracował od świtu do nocy zawsze był w stanie mnie zawieźć na trening czy mecz. Dziękuję!
Jesteś jedną z najbardziej utalentowanych młodych zawodniczek. Opowiedz nam o swoich osiągnięciach.
Myślę, że osiągnięciem można nazwać to, że się nie poddałam. Chwilę zwątpienia ma każdy, ale nie można dopuścić do tego, by marzenia zostały tylko marzeniami. Wielkim osiągnięciem również jest dla mnie uznanie ze strony mojego trenera, innych trenerów a nawet zawodniczek z innych drużyn! Fajnie po tak ciężkiej pracy usłyszeć miłe słowo, przynajmniej odczuwa się satysfakcję z tego, co się robi i co najważniejsze daje to porządnego kopa, mobilizuje do dalszej pracy!
Przed Tobą eliminacje do klubów sportowych wyższej klasy, denerwujesz się?
Na samym początku, kiedy dostałam propozycje grania na o wiele wyższym poziomie, kompletnie to do mnie nie docierało. Nie mogłam sobie uświadomić, że mam taką możliwość, bo nigdy nawet o tym nie marzyłam. Stres nadszedł po przemyśleniu tego wszystkiego na spokojnie, ale z dnia na dzień jest coraz mniejszy, teraz wręcz nieodczuwalny.
Jeśli zostaniesz zaakceptowana, to czy jesteś gotowa wyjechać, zamieszkać w internacie. Wiem że tata będzie udawał twardziela, ale bez mamy będzie trudno.
Jestem gotowa wyjechać. Mówię to z całą świadomością, ponieważ nawet nie musiałam dużo o tym myśleć. Od pewnego czasu wiem, czego chcę. Wiem, że będzie ciężko, ale wychodzę z założenia, że takie właśnie jest życie. Siatkówka w życiu może mi tylko pomóc, uczy bardzo wielu rzeczy, a przede wszystkim samodzielności i pracowitości. Będzie mi też o wiele łatwiej, ponieważ najprawdopodobniej nie będę sama – będzie ze mną bliska mi koleżanka, z Dębiny.
Trzymam więc kciuki i życzę powodzenia.
Rozmawiała Irena Werner-Peroń
FOTO: Weronika „Dendi” Denkiewicz ze swoim trenerem Dariuszem Pieśniakiem