Podczas ostatniej sesji niewątpliwie mocnym wydarzeniem było odniesienie się do informacji prezentowanych podczas październikowego posiedzenia sesji Rady Gminy. Nawiązała do niego projektantka z likwidowanej pracowni urbanistyczno-architektonicznej. Czy autorytet sekretarz Joanny Gwadery został tym samym nadszarpnięty?
Kiedy na październikowej sesji zdecydowano o likwidacji pracowni urbanistyczno-architektonicznej, jej pracownicy nie byli obecni. Zwrócił na to wówczas uwagę radny Mariusz Grzybek. Jego zdaniem nie było to właściwe. Sekretarz Joanna Gwadera prezentowała na tym posiedzeniu szereg argumentów przemawiających za rozwiązaniem pracowni. Rada Gminy zaufała jej słowom. Na listopadowym posiedzeniu jedna z osób zatrudnionych w pracowni – projektant Małgorzata Frączkowska, postanowiła odnieść się do zarzutów wystosowanych przez Gwaderę. Wypowiedź wprowadziła niemałe zamieszanie i dezorientację wśród radnych.
Wstęp
Frączkowska na początku swojej wypowiedzi zaznaczyła, iż dyskusja, która miała miejsce na październikowej sesji, godziła w jej dobre imię i pracę wykonywaną przez wiele lat. Nie podważyła jednocześnie zasadności podjętej decyzji dotyczącej likwidacji pracowni. – Nie chodzi mi o sam fakt likwidacji pracowni, może rzeczywiście ta formuła się wyczerpała – powiedziała. Projektant przypomniała, iż sekretarz stwierdziła, że pracownia sporządziła 42 plany miejscowe obejmujące 2594 ha, co stanowi 66% powierzchni całej gminy. Ona z kolei podała informację, że pokrycie planami ma miejsce w gminie Jabłonna w 94% terenów możliwych do zainwestowania.
Odszkodowania
Całe wystąpienie Małgorzaty Frączkowskiej to ścieranie się z informacjami przedstawionymi na październikowej sesji przez Joannę Gwaderę. Projektantka odniosła się do jej słów, iż na skutek planów sporządzonych przez pracownię, powstała kwota odszkodowania 4 mln zł. Frączkowska nie zgodziła się z tym stwierdzeniem kategorycznie, mówiąc że to nie jest prawda. Podała szereg przykładów odszkodowań, za które według jej mniemania nie odpowiada pracownia, choć jest to jej przypisywane. Pierwszym przykładem była ul. Cyprysowa w Bożej Woli. – Podział został dokonany na podstawie planu sporządzonego przez firmę zewnętrzną przed powstaniem pracowni. Pragnę nadmienić, że to właśnie w tej sprawie zostało złożone po terminie, za czasów Gwadery, odwołanie od decyzji odszkodowawczej – mówiła. Według słów projektant wiele odszkodowań zostało przyznanych po wydzieleniu działek, dróg publicznych na podstawie planu ogólnego z 1994 r. Pracownia powstała natomiast 31 sierpnia 2005 r. Łącznie wymieniła ona 8 przykładów, które według niej nie były spowodowane działalnością pracowni. – Żadne, podkreślam żadne, z wymienionych odszkodowań nie wynikały z planów sporządzonych przez pracownię – argumentowała. – (…) Daliście się państwo wprowadzić w błąd – dodała
Był weryfikator?
Sekretarz Joanna Gwadera zwróciła uwagę, że osoby zatrudnione w pracowni w sposób arbitralny uchwalały plany a efekty ich pracy nie były weryfikowane. Rolę weryfikatora pełnili członkowie Rady Gminy, którzy nie mieli odpowiednich kompetencji, gdyż to kompetencja branżowa – jak stwierdziła sekretarz. Pani projektant po raz kolejny stwierdziła, że radni zostali wprowadzeni w błąd. Według niej każdy plan miał swoją procedurę i był opiniowany przez m. in. gminną komisję urbanistyczno – architektoniczną. W jej skład, według Frączkowskiej wchodziło dwóch urbanistów, osoba z zakresu ochrony środowiska oraz komunikacji.
Właściwości prawne do analizy
Pani Sekretarz na październikowej sesji stwierdziła, że w poprzedniej kadencji w zespole planowania przestrzennego nikt z urzędników oprócz wójta nie miał właściwości prawnych do analizy planów sporządzonych przez pracownię architektoniczno-urbanistyczną. Nie zgodziły się z tym panie w niej zatrudnione. Według słów, które padły na listopadowym posiedzeniu w poprzedniej kadencji, wszystkie projekty planów na każdym etapie były sprawdzane przez kierownika Referatu Ładu Przestrzennego. W regulaminie tego referatu jednym z obowiązków było sporządzanie dokumentacji planistycznej – co zdaniem Małgorzaty Frączkowskiej oznaczało, że miał on ku temu kompetencje. W tej kadencji sprawa wyglądała już nieco inaczej. – Nie naszą winą jest to, że po odejściu kierownika na emeryturę, urząd nie znalazł żadnej osoby, która by sprawdzała projekty planów – wyjaśniała. Nie oznacza to, że nawet wtedy projekty planów były w wyłącznej gestii pracowników pracowni. Pani projektant twierdzi, że przekazywano je naczelnikowi Wydziału Geodezji i Planowania, sekretarz oraz naczelnikom Wydziału Inwestycji i Wydziału Gospodarki Komunalnej. Mięli oni sprawdzać je „w swoim zakresie”.
Ilość
Podczas październikowej sesji sekretarz zadała pytanie: „czy stać nas na to, żebyśmy dostawali 3 uchwały, z czego część z tych uchwał kwestionuje jako nieprawidłowe lub wydane z naruszeniem prawa?” Na ten zarzut Małgorzata Frączkowska odpowiedziała najpierw wymieniając ilość uchwał przyjętych w kolejnych latach. W 2013 r. było to 10 uchwalonych mpzp, w 2014 r. – 5, 2015 r. – 5. W październiku 2016 r. owszem, były to 3 uchwalone mpzp, ale po listopadowym posiedzeniu doszły kolejne 2. Projektant przyznała jednak, że rzeczywiście miały miejsce rozstrzygnięcia nadzorcze Wojewody, jednak w większości dotyczyły one „drobnych spraw”, które nie wpływały na pełen zakres planu miejscowego i nie powodowały uchylenia całych uchwał.
Kwestia dojazdów
Frączkowska odniosła się również do bardzo często powtarzanego zarzutu, że w sposób nieuzasadniony w jej ocenie były projektowane drogi wewnętrzne i ciągi pieszo – jezdne o szerokości 2 m i używa się w stosunku do nich przydomka „publiczny”. Po pierwsze stwierdziła, że w planach sporządzonych przez pracownie nie ma określenia drogi wewnętrzne, czy ciągi pieszo jezdne o szerokości 2 m jako publiczne. Odniosła się również bezpośrednio do bardziej szczegółowej wypowiedzi Sekretarz. – (…) Niech mieszkańcy, którzy dokonują podziałów geodezyjnych i projektują osiedla mieszkaniowe, którzy kierują się zyskiem, organizują się we własnym zakresie – mówiła w październiku. Pani projektant odniosła się do tego, mówiąc, że takie myślenie miało miejsce w tej gminie 13 lat temu, co jej zdaniem spowodowało problemy z dojazdami, odśnieżaniem, wjazdem służb porządkowych, czy śmieciarki. – (…) Urbanista ma za zadanie planować obszar w kontekście wszystkich potrzeb gminy i społeczności mieszkańców, a nie wyłącznie pojedynczej działki – mówiła.
Spokojnie i rzeczowo
Sekretarz Joanna Gwadera spokojnie i rzeczowo odniosła się do stanowiska pań z Pracowni Architektoniczno – Urbanistycznej. Zanim przeszła do meritum, podkreśliła, że „rozumie rozżalenie pani Małgorzaty”. W dalszym ciągu utrzymywała swoje stanowisko, iż pewne działania były prowadzone przez pracownię nieprawidłowo. Jako przykład podała procedowaną na sesji listopadowej uchwałę w sprawie przystąpienia do nowego planu. Była w niej przewidziana droga, która skutkowała zapłaceniem właścicielowi 0,5 mln. zł. – (…) To są właściwe przykłady na to, że brak zagospodarowania przestrzennego naraża gminę na wypłaty odszkodowań. Kwoty, które wymieniłam miesiąc temu nie wzięły się pani Małgorzato znikąd, tylko ze stanu faktycznego – mówiła. Zapewniła również, że dane, które przedstawiła w czasie procedowania nad zasadnością istnienia pracowni, pozyskała właśnie od jej pracowników. Wykazała również niezrozumienie w stosunku do niektórych argumentów Frączkowskiej np. dotyczących tego, iż pracownia podlega ocenie. – Pani Agnieszka Niezabitowska była zarówno kierownikiem pracowni jak i kierownikiem Referatu Planowania przestrzennego. Wynika z tego, iż jako kierownik pracowni robiła plany, a jako kierownik Referatu Planowania Przestrzennego te plany zatwierdzała – wyjaśniała.
Zdjęcie: Projektant likwidowanej Pracowni Architektoniczno-Urbanistycznej Małgorzata Frączkowska, fot. GP/AM