List do wójta Jarosława Chodorskiego odczytany podczas pierwszej sesji Rady Gminy wzbudził wiele kontrowersji. Nieformalny klub 9 radnych obiecał mu 100 dni „względnego spokoju”. Jak postrzegane są minione dni przez radnych, nie tylko z „dziewiątki”, i czy możemy spodziewać się zmian po upłynięciu tego terminu – o tym w naszym artykule.
– Jesteś człowiekiem nowym w działaniach administracyjnych, dlatego wzorem „dużej polityki” jako Radni chcemy przez najbliższe 100 dni, zapewnić ci względny spokój, tonować emocję, oraz niepotrzebną krytykę. (…)Nie widząc rozwoju i realizacji obietnic wyborczych jako radni nie obiecujemy biernej obserwacji. Naszą misją jest współpraca dla dobra wspólnego rozwoju, dlatego będziemy otwarcie komunikowali niezadowolenie z postępów – napisali radni z „nieformalnego klubu 9” w liście odczytanym 1 grudnia ubiegłego roku.
I co teraz?
Choć radni wspomnieli o 100 dniach, nie podali momentu, od którego należy je liczyć. Jeśli od momentu odczytania listu, to minęły one 11 marca, natomiast jeśli od zaprzysiężenia, to miało to miejsce 20 marca. Zapytaliśmy radnego Marka Zielińskiego, jakich zmian możemy oczekiwać na linii radni – wójt po minionych 100 dniach. – To nie znaczy, że teraz będziemy bardziej surowo oceniać poczynania wójta. Tutaj trzeba stworzyć synergię, jakiś wspólny organizm. Mam nadzieję, że będziemy do tego dążyć. Obecnie są różne plotki, ploteczki. Jedni powiedzą coś o mnie, inni o wójcie. Aby to wyeliminować potrzeba czasu. (…) Nie chodzi o to, żeby teraz po 100 dniach wydawać jakieś oceny. Pan wójt jest osobą nową w samorządzie. Ten okres był po to, aby mógł spokojnie rozeznać się w temacie. Myślę, że tak naprawdę moment na wydawanie ocen nastąpi później. Widać, że są jakieś starania i że coś się dzieje, ale dopiero czas pokaże, czy to przyniesie spodziewane efekty – mówi.
Czuć zmiany
Radny Paweł Krajewski mówi o tym, że po 100 dniach można przede wszystkim powiedzieć, że czuć zmiany, a to jest bardzo pozytywne. – Jakaś struktura, która pozostawała niezmienialna od dłuższego czasu ulega modyfikacji. Widzimy światełko w tunelu, które może oznaczać, że coś się „podzieje” i zmieni. Zaistniało jakieś inne myślenie, niż to było do tej pory. Mam jednak wrażenie, że jesteśmy dopiero na początku drogi – wyjaśnia.
Transparentność
Radny Mariusz Grzybek, potrafi również dostrzec coś pozytywnego: – Wójt próbuje szukać różnych rozwiązań. Próbuje przedstawić sytuację podczas posiedzeń Rady Gminy. Wszystko jest nagrywane. Świadczy to o działaniach w kierunku transparentności radnych i urzędu – wyjaśnia. Porusza tę kwestię również radny Wojciech Nowosiński: – To trudny okres, ponieważ wiele spraw, o których się nie mówiło, ujrzało światło dzienne. Mieliśmy tego przykład przy okazji kanalizacji. Taki obrót spraw wymaga modyfikacji niektórych założeń – mówi.
Wójt się stara
Nawet radni z „nieformalnego klubu 9” doceniają to, że wójt się stara. – Jest bystry i się uczy. Idzie mu coraz lepiej – mówi Zieliński. Radna Świątko słyszała natomiast o pozytywnych opiniach na temat Jarosława Chodorskiego od mieszkańców. – Wiem, że są bardzo miło przyjmowani. (…) Widać, że ten człowiek chce pracować, realizować budżet i tę gminę „pociągnąć” – relacjonuje. Radna Teresa Gałecka również dostrzega, że wójt się stara, choć dodaje, że „z różnymi efektami”.
Pracowitość
Startujący w wyborach samorządowych z komitetu Jarosława Chodorskiego Nowosiński przyznaje, że wójt tak dużo pracuje, że nie jest łatwo się z nim spotkać. – Cały czas jest zajęty i ma mnóstwo zaplanowanych zajęć. Umówić się z wójtem na kawę podczas jego godzin pracy, to jest rzecz niemożliwa. Wszyscy widzą, że jest bardzo zaangażowany w pracę. Nie wyklucza to jednak możliwości popełniania przez niego błędów – dodaje.
Komunikacja
Jeśli chodzi o umiejętność porozumiewania się wójta z radnymi, to zdania są podzielone. – Wójt próbuje się z radą komunikować. Są radni, którzy są temu przychylni, inni mniej. Czasem to nawet nie jest kwestia stosunku rady, ale specyfiki danej sprawy. Wójt w ostatnim czasie zainicjował spotkanie z radnymi. Mają odbyć się również kolejne. Toczymy wtedy spory za zamkniętymi drzwiami, których efektem mogą być konstruktywne rozwiązania. Bardzo jestem z tego kierunku zmian zadowolony – mówi radny Zieliński. Zazwyczaj jednak słyszy się inne opinie na ten temat – Jeśli miałabym coś zarzucić wójtowi, to byłaby to mała współpraca z radnymi. Nie było spotkań, wójt nas o nic nie pytał. Oczekiwałabym nieformalnych posiedzeń, podczas których moglibyśmy porozmawiać o naszych oczekiwaniach. Radni, którzy są w radzie dłużej niż jedną kadencję, mają inną wiedzę. Nie chodzi nam o to, aby wójta pouczać, ale o wykorzystanie naszego potencjału – skarży się radna Dorota Świątko. Tego zdania jest również Teresa Gałecka. – Brakuje nam przede wszystkim współpracy z wójtem. (…) Poza programem wójta nie znamy jego koncepcji na czekające nas 4 lata. (…) Mam porównanie jak to było dawniej. Nie twierdzę, że poprzednia pani wójt była taka rewelacyjna. Gdyby tak było, nadal piastowałaby ten urząd. Jednak na samorządzie bardzo dobrze się znała i wiedzieliśmy, czego możemy oczekiwać – wyjaśnia.
Kadry
Oceniając poczynania wójta, radni wskazują również na problemy kadrowe. – Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest zarządzanie ludźmi i komunikacja – mówi Marek Zieliński. Radna Gałecka wypowiada się na ten temat bardziej szczegółowo. – Brakuje nam sekretarza, pełnomocnika do spraw kontaktów społecznych. Odpowiedniej klasy mecenasa, jakim była pani Ala Gawrońska. Części osób, które piastowały dość poważne funkcje w urzędzie i trzymały „trzon” gminy, już nie ma. Niektóre decyzje podejmowane w tej dziedzinie nie są takie, jak byśmy oczekiwali. (…) Nie mówię, że ta sytuacja to wina wójta. Jednak obejmując tak ważne stanowisko jak zarządzanie 18-tysięczną gminą należy liczyć się z dużą odpowiedzialnością. Dobrze by było, gdyby wójt miał przynajmniej jedną osobę blisko siebie, która jest dobrze zorientowana w kuluarach samorządowych. Myślę, że takiej osoby brakuje – mówi. W nieco bardziej pozytywnym tonie wypowiada się w tej kwestii radny Krajewski. – Bez wątpienia zachodzą jakieś zmiany, chociażby personalne. Nie idzie to w sposób tak dynamiczny, jakbyśmy sobie zapewne życzyli. Potrzebne są nam „od wczoraj” osoby do pracy. (…) Ciężko jest natomiast wypowiadać się, czy to jest wina wójta – wyjaśnia. Brak dynamiki w tej kwestii niepokoi również radnego Grzybka.
Doświadczenie
Najczęściej podkreślanym negatywem jest przede wszystkim to, że Jarosław Chodorski jest nowicjuszem w samorządzie. – Jest to osoba zupełnie niezwiązana z samorządem, więc tego doświadczenia nie było. Jednak teraz jestem już pozytywnie zaskakiwana i posiadana wiedza jest już inna – mówi Świątko. W tej kwestii wypowiada się również radna Gałecka. – Na pewno wychodzą braki doświadczenia w samorządzie. Jest to widoczne w poczynaniach wójta, w jego decyzjach. Myślę, że dostrzega to nie tylko rada, ale również mieszkańcy. Nie można mówić, że wszystko jest rewelacyjnie, bo tak nie jest. Myślę, że tego wszystkiego wójt się nauczy. Nikt nie jest od razu fachowcem w danej dziedzinie – wyjaśnia.
Nie – dla obietnic bez pokrycia
Radny Nowosiński zwraca uwagę na pewną ważną kwestię: – Nie słyszałem z ust wójta obietnic niemożliwych do spełnienia. Niektórzy mu zarzucają, że coś innego mówił w kampanii wyborczej, a teraz czegoś nie ma. Wydaje mi się, że nie mają oni pojęcia na temat pracy wójta. Tego co może, w jakim czasie i ile zależy od niego. Nie znaczy to, że nigdy nie krytykuję działań wójta. Chodzi o to, aby krytyka coś wniosła i była konstruktywna – mówi. Marek Zieliński również przyznaje, że na razie Chodorski jest powściągliwy w składaniu obietnic.
Na zakończenie przytoczę słowa radnego Wojciecha Nowosińskiego. – Okres 100 dni jest za krótki, aby móc wydać opinię na temat działań wójta. Powinno się to robić na podstawie nie tego, co ktoś mówi, ale tego co robi. W tak krótkim czasie trudno o konkretne dokonania ważne dla gminy – mówi. Można również spekulować, że radni pisząc list mieli na myśli 100 dni roboczych, a te jeszcze nie upłynęły…