Sesja nadzwyczajna, na której miało być głosowanie na temat zmian w budżecie, w tym takich, które umożliwiają zakończenie trwających inwestycji, nie odbyła się. Tym razem wójt z reprezentacją urzędu pojawił się, ale zabrakło radnych.
Od dłuższego czasu radni skarżą się na nieobecność wójta, jego zastępcy i pracowników urzędu na komisjach i sesjach Rady Gminy. Twierdzą, że taka sytuacja uniemożliwia im zadawanie pytań dotyczących projektów uchwał, a co za tym idzie właściwe ich procedowanie. Podczas ostatniej sesji nadzwyczajnej radni się zrewanżowali.
Jarosław Chodorski wielokrotnie mówił, że jego nieobecność na sesji, a także jego pracowników spowodowana jest zachowaniem części radnych oraz faktem, że nie pozwoli na obrażanie urzędników.
Czwartkowa sesja nadzwyczajna została zwołana na wniosek Jarosława Chodorskiego, jednak pojawiła się na niej tylko dwójka radnych. Byli to Bogumiła Majewska i Tomasz Wodzyński, którzy zasiedli naprzeciw silnej reprezentacji urzędu. Tym razem oprócz wójta, pojawił się jego zastępca, sekretarz, skarbnik gminy, prawnik oraz urzędnicy. Niestety z powodu braku odpowiedniej frekwencji sesja nie mogła się odbyć. Częściowym wyjaśnieniem mogą być wyjazdy wakacyjne radnych, ale przypomnijmy, że jeszcze w poniedziałek, podczas sesji nadzwyczajnej zwołanej na wniosek radnych, pojawiło się ich 11, co umożliwiało podejmowanie uchwał. W zaistniałej sytuacji wójt odczytał informacje na temat tego, w jakim celu miała się odbyć sesja. Wysłuchali jej jedynie sołtysi przybyli na planowane obrady i dwoje radnych.
Zapytaliśmy radnych
By poznać powody nieobecności radnych, postanowiliśmy ich o to zapytać. Udało nam się porozmawiać z 3 z nich. Wszyscy zgodnie podkreślali, że jest to sezon urlopowy, co wiąże się z wyjazdami. Wiceprzewodnicząca Rady Gminy Dorota Świątko powiedziała, że już raz musiała przekładać swoje plany urlopowe w związku z poniedziałkową sesją, a tej kolejnej się nie spodziewała i nawet nie sprawdzała korespondencji. Marta Lipińska poinformowała, że miała w tym czasie ważne spotkanie. Jej zdaniem zwoływanie w tak krótkim czasie kolejnych kolejnych sesji nadzwyczajnych to brak szacunku dla radnych. Arkadiusz Syguła jest na wyjeździe, a w okresie urlopowym nie ma obowiązku bywania na sesji. Do tego jak stwierdził, jest już za stary, by być na każde zawołanie. Chcieliśmy ustalić, czy przewodniczący Rady Gminy Witold Modzelewski, rozpatrując pozytywnie wniosek Jarosława Chodorskiego, zdawał sobie sprawę, że sesja nie dojdzie do skutku, jednak nie odbierał on telefonu.