Podczas ostatniej sesji Jarosław Chodorski poprosił swoich pracowników o opuszczenie obrad. Ze strony UG na sali pozostał tylko prawnik i protokolantka. Miał to być protest przeciwko zachowaniu radnych. Ci twierdzą, że to wójt i jego podwładni obrażają radnych i mieszkańców.
Ostra wymiana zdań na linii wójt – radni jest praktykowana przy każdej spornej sytuacji. Obie strony oskarżają się o niewłaściwe zachowania, o złośliwości i brak kultury osobistej. Podczas ostatniej sesji Rady Gminy miała miejsce kulminacja tego sporu. Jarosław Chodorski wraz z urzędnikami opuścił sesję.
Lista zarzutów
Od samego początku sesji pojawiło się wiele zarzutów pod adresem wójtów i personelu urzędu. Poszczególni radni wskazywali na niewłaściwe działania, czy brak kompetencji poszczególnych osób. Witold Modzelewski zarzucał opieszałość w działaniach związanych z przetargiem na termomodernizację budynków użyteczności publicznej i brak poszanowania czasu radnych. Przez przedłużające się działania UG i nieprzygotowanie odpowiednich zmian w uchwale budżetowej konieczne będzie zwołanie sesji nadzwyczajnej. Mariusz Grzybek mówił o braku przejrzystości w funkcjonowaniu UG i ukrywaniu działań magistratu. Kolejne zarzuty dotyczące nieprawidłowości w pracy urzędu przedstawiał, na przykładzie składania wniosków o dofinansowanie wymiany pieców, radny Zenon Chojnacki.
Konflikt z wicewójtem
Nie można jednak nie zauważyć konfliktu, jaki trwa między radnym Arkadiuszem Sygułą a wicewójtem Marcinem Michalskim. Radny zarzuca mu brak kompetencji, wiedzy i nieudzielanie odpowiedzi na pytania. Mówi o tym, że Michalski ignoruje radnych. – Każdy ma swojego Misiewicza – powiedział Arkadiusz Syguła oceniając działania wicewójta Marcina Michalskiego. Syguła przypomniał też spotkanie na komisji oświaty, gdzie nie uzyskał odpowiedzi na żadne z sześciu zadanych pytań. Marcin Michalski opuścił wtedy spotkanie, a wzburzony radny nazwał go bezczelnym chamem, frajerem i gówniarzem.
Spokój wójta
W trakcie sesji wójt Jarosław Chodorski nie zabierał głosu. Zareagował po kolejnej serii zarzutów – Pan przewodniczący doprowadza do takiej sytuacji, żeby obrażać pracowników urzędu tej gminy, którzy pracują na rzecz tej gminy. Mi jest z tego powodu bardzo przykro. Dlatego też bardzo państwa proszę, obradujcie państwo dalej. Macie państwo przygotowane uchwały. Nie zgadzam się na to, żebyście państwo obrażali pracowników urzędu tej gminy. Zostaje z państwem pan mecenas i pani protokolant, resztę pracowników zapraszam do urzędu – powiedział wójt Jarosław Chodorski. Wójt zamieścił też oświadczenie o tym wydarzeniu w internecie, gdzie wyjaśnia jeszcze raz, dlaczego zdecydował się opuścić obrady.
Urażeni radni
Zdaniem radnych wójt takim zachowaniem obraził ich wszystkich i nie powinien opuszczać obrad sesji. – Kiedyś wicewójt oskarżył radnych podczas jednej z sesji wyjazdowych, że nagabujemy urzędników, że nimi rządzimy. Poczułam się wtedy urażona, ale nie doczekałam się przeprosin. Obraził też jednego z dziennikarzy. Tych sytuacji było więcej. Wicewójt przerywa nagminnie wypowiedzi radnym. Nawet pani sekretarz podkreślała ostatnio, że zgodnie ze statutem, każdy musi poczekać na swoją wypowiedź. Pan wicewójt tego nie szanuje. Tym, że na ostatniej sesji wójt i urzędnicy wyszli, poczułam się obrażona. Ja nikomu nie ubliżam. Przyszłam tu do pracy i uważam, że oni też powinni tam być. To że jest skonfliktowany za radnymi Sygułą i Chojnackim, to nie jest moja sprawa. Ja Arkowi Sygule zwracałam uwagę już kilka razy, że spory z wójtem mogą rozwiązywać nawet w sądzie, ale na sesji jesteśmy wszyscy i nie może być robienia takiego cyrku. Wczoraj też im to powiedziałam. Dlatego we wpisie na Facebooku napisałam, że popieram wójta, bo to jest chamstwo, ale niech widzi też, co się dzieje na jego podwórku. Wychodząc obrazili wszystkich radnych, nawet tych, którzy nie popierają takich zachowań. Jesteśmy wybrani przez ludzi i na takie coś nie możemy sobie pozwolić – komentuje radna Marta Lipińska.