Jedyna kobieta, która oficjalnie kandyduje na wójta gminy Jabłonna zapowiada działanie jak dobra gospodyni. Chce pozamiatać po tym, co działo się nie tylko w ostatniej kadencji, ale również w poprzednich. Po porządkach ma nastąpić jeszcze przemeblowanie zasad, na jakich funkcjonuje gmina, a może i wymiana jej fundamentów. O pomyśle na ten kapitalny remont opowiada Katarzyna Dąbrowska.
Jeden z kandydatów już od dłuższego czasu organizował pikniki, potańcówki i promował swoją osobę w świadomości mieszkańców. Inni też nieoficjalnie przyznawali się do swoich planów na nadchodzące wybory. Pani nawet w plotkach pojawiła się dopiero w ostatniej chwili. To taka strategia?
Trochę strategia, a trochę potrzeba czasu na podjęcie odpowiedzialnej decyzji. O ten urząd człowiek nie powinien ubiegać się dlatego, że chce zostać wójtem lub chce komuś coś udowodnić. Długo się zastanawiałam, czy powinnam. Mam poukładane życie rodzinne i biznesowe, mam oddanych przyjaciół. Start w wyborach to wywrócenie tego wszystkiego do góry nogami i całkiem spora grupa nowych wrogów, którzy nawet nie znając człowieka będą go atakować dla zasady. Po rozmowach z rodziną i właśnie tymi prawdziwymi przyjaciółmi doszłam do wniosku, że moja wiedza i doświadczenie mogą być wykorzystane na tym stanowisku dla dobra mieszkańców i naszej gminy. Mam też jeszcze jedną cechę, która spowodowała, że informację o swojej decyzji tak długo trzymałam w tajemnicy. Nie lubię kłótni i jałowych sporów bez solidnych podstaw merytorycznych. Jeśli mam coś zrobić i mam na to pomysł, to nie muszę o tym opowiadać wiele razy. Moja kampania będzie przekazywaniem istotnych dla mieszkańców informacji, a nie propagandą i karmieniem ludzi chlebem i igrzyskami. Pamiętajmy, że Cesarstwo Rzymskie tak traktowało prostych ludzi, by ich uciszyć, jednak w ten sposób budowana potęga upadła i już się nie odrodziła. Ludzi trzeba traktować jak partnerów, a nie stado gołębi, które przybiega do rozsypywanych okruszków.
Jednak kampania wizerunkowa może pomagać. Dzięki temu kandydat może dać się poznać, pozostać w świadomości wyborcy. Czy pani chce całkiem z tego zrezygnować?
Kampanii wizerunkowej nie można mylić z festyniarstwem. Z drugiej strony wszystko zależy od tego, kto jaki chce mieć wizerunek. Już spotykam się z mieszkańcami i rozmawiam. Ale skoro się z nimi spotykam i rozmawiam, to oni o tym wiedzą i nie ma potrzeby im mówić, że się z nimi spotykam. Głośno o mnie i moim komitecie jeszcze będzie, ale w odpowiednim czasie i miejscu. To, jak dajemy się poznać wyborcom, ma znaczenie, bo mówi im jak będziemy ich traktować, kiedy echa kampanii już ucichną. Czy pozostaną dla nas istotnym filarem budowy lokalnej społeczności i rozwoju, czy jako środek do osiągniętego już celu zejdą na dalszy plan.
Zaczęła pani mówić „my”. Czy to znaczy, że jest już lista kandydatów, którzy wystartują z pani komitetu na radnych? Wiem, że kandydaci na wójta mają problem, by skompletować skład. Najwyraźniej kandydaci na radnych nie chcą łączyć swojego wizerunku z osobą potencjalnego wójta.
Nie miałam tego problemu. Tak jak powiedziałam, mam w tej gminie wielu przyjaciół i wiele osób jest mi przychylnych. Wierzą we mnie i w moje słowo. Po wielu latach wiedzą, że łączenie ich nazwiska z nazwiskiem Dąbrowska na pewno im nie zaszkodzi. To jest długi czas budowania relacji i zaufania. Tego nie da się zrobić w jedną kadencję, zwłaszcza jeśli jest częściowo przespana, a tym bardziej w kilka miesięcy przed wyborami.
To nie jest pani pierwsza rola na scenie samorządowej. Nowi mieszkańcy gminy Jabłonna mogą nie pamiętać, ale ci, którzy od lat tu mieszkają wiedzą, że była pani jedną z bardziej widocznych gwiazd za czasów wójta Łuby.
Tamten rozdział został już zamknięty, tak jak i ówczesny wójt. Nie mam sobie nic do zarzucenia a złośliwi, którzy będą chcieli mnie uwikłać w sprawy z tamtych lat wiem, że się znajdą. Wtedy też próbowano. Nie mam jednak potrzeby uzewnętrzniania się, tłumaczy się winny, więc ja nie muszę tego robić.
A jakie priorytety pojawią się w pani działalności, jeśli mieszkańcy zdecydują, że to pani powinna być wójtem? Jakie są pomysły na budowę relacji społecznych, o których pani wspominała i rozwój tej gminy?
Zapraszam na spotkania, które będziemy organizować z mieszkańcami i na naszą stronę internetową, która właśnie powstaje. Tam będziemy prezentować nasz pomysł na tę gminę. Jeśli wszystko opowiem w waszej gazecie, to nie będę już potrzebowała prowadzić kampanii. Ale tak na poważnie, zależy nam na wykorzystaniu potencjału, który został gdzieś zakopany, porzucony. Chodzi zarówno o potencjał miejsca, w którym mieszkamy, jak i ten najistotniejszy, który jest w ludziach. Widzę konieczność, stworzenia budżetu obywatelskiego. Musimy poprawić atrakcyjność naszej gminy dla inwestorów, za którymi idzie kapitał, a to dzięki niemu będziemy mogli rozwijać naszą małą ojczyznę, odciążając i tak mocno już nadwyrężony budżet. Chciałabym poprawić sytuację oświaty, nie dlatego że jest zła, ale dlatego że może być jeszcze lepsza. Widzę potrzebę integrowania środowiska nauczycielskiego w poszczególnych placówkach. Nie powinno być różnic wywoływanych wpływami politycznymi lub innymi powiązaniami. Mamy doskonałych pedagogów, którym trzeba pozwolić rozwijać własne pomysły, bez obawy, że się komuś nie spodobają. Ważne by były dobre merytorycznie i służyły dzieciom. Uważam, że w naszej gminie potrzebna jest zmiana warty. Wiem, że tym sformułowaniem narażam się wielu osobom, ale tę deklarację traktuję poważnie. Wiele osób związanych obecnie z samorządem powinno trochę odpocząć i popatrzeć z pewnej perspektywy, najlepiej dosyć odległej na to, co się dzieje. Może wtedy będą mogli uderzyć się w pierś. Mnie właśnie taka perspektywa pomogła podjąć decyzję o kandydowaniu.
A co z budową nowej szkoły czy placówek przedszkolnych? Mówi pani o uczniach i nauczycielach a nie wspomina o tej bazie oświatowej.
To nie powinno być elementem kampanii. To są sprawy, które powinny być realizowane tak samo jak łatanie dróg na wiosnę. To trzeba robić i to się robi. Chociaż ostatnio za dobrze nie wychodzi ani jedno ani drugie. To też dowód, że potrzeba zmian w funkcjonowaniu gminy i patrzeniu na pewne rzeczy. Jeśli przybywa dzieci, to budujemy szkoły i przedszkola, jeśli przybywa mieszkańców, to tworzymy im warunki do wygodnego mieszkania, mam na myśli infrastrukturę. Wykorzystując takie informacje w kampanii, to trochę tak, jakby nowy wójt chwalił się tym, że przychodzi do pracy na czas, albo że uczestniczy w pracach komisji czy obradach sesji, to są naturalne rzeczy. Ci co traktują je jako obietnice wyborcze, najwyraźniej nie mają prawdziwych pomysłów na rozwój i innowację. Ja mam i o nich będę mówić.
To może teraz coś pani o nich opowie?
Wystarczy to, co już zdradziłam. Reszta w swoim czasie. Tak jak powiedziałam, o tej kampanii będzie głośno właśnie dzięki tym pomysłom i ludziom, którzy zdecydowali się udzielić mi poparcia.