Na ostatniej sesji Rady Gminy (27 stycznia) podjęto uchwałę wynikającą ze zmiany porozumienia z ZTM. Podwyżka monopolisty wywołała dyskusję na temat przyszłości komunikacji w Jabłonnie.
Najprawdopodobniej na następnej sesji odbędzie się kolejna debata komunikacyjna, na której gminni radni życzyliby sobie widzieć przedstawicieli ZTM.
Negocjacje Urzędu w ubiegłym roku doprowadziły do niewielkiego obniżenia stawki za wozokilometr – z kwoty 8,63 zł na 7,55 zł. W roku 2016 niestety kwota ta wzrośnie nie tylko w stosunku do obniżonej stawki, ale również w stosunku do pierwotnej. Będzie ona utrzymywać się na poziomie 8,89 zł. Ponadto od 1 stycznia 2016 r. wysokość udziału gminy w zakresie dofinansowywania linii 723 wzrośnie z 35% do 40%. Dodać należy, że stawka 35% utrzymywana była na niezmienionym poziomie przez dwa lata. W rezultacie roczny koszt kursowania linii ZTM w 2016 r. wyniesie 1 338 852 zł. Biorąc jednak pod uwagę przyznaną w ubiegłym roku bonifikatę, będzie to o 37 000 mniej. W ubiegłym roku koszty te oscylowały między 1 270 000 zł a 1 280 000 zł.
„Skandal”
Wiadomość o podwyżce została przyjęta z niesmakiem. Radny Arkadiusz Syguła szczególnie dobitnie prezentował swój stosunek do zaistniałej sytuacji. – Dla mnie to jest skandaliczne. Kochani, cena paliwa uległa obniżeniu, więc na jakiej podstawie podniesiono cenę za wozokilometr? (…) Paliwo kosztuje teraz prawie o dwa złote mniej niż 1,5 roku temu – mówił, po czym zadał szereg pytań retorycznych. – Co zdrożało? Kierowcy? Co zdrożało? Autobus? Nie. Prezes zdrożał i dyrektorzy – przekonywał.
Wszyscy tak samo
Kierownik Referatu Marketingu i Komunikacji Społecznej ( od niedawna również autobusowej – przyp. red.) Michał Smoliński, który prezentował projekt uchwały, wyjaśniał, że stawki zostały podniesione we wszystkich sąsiednich gminach i są na identycznym poziomie. Próbował również wyjaśnić, z czego wynika kwota 8,89 zł. – Wynika ona ze średnio ważonych stawek różnych operatorów m.in. MZK, którego stawka wzrosła, ponieważ uwzględniała zakup i modernizację taboru. Taką mam informację z ZTM – mówił. Te treści nie wyciszyły jednak emocji, a radny Syguła podsumował jednoznacznie. – Robią nas w balona. (…) Najpierw dali marchewkę, a teraz zabiorą wszystko.
Z ZTM się nie dyskutuje…
Radny Wojciech Nowosiński rozpoczął rozważania na temat tego, czy istnieje możliwość zaprotestowania. Przewodniczący Witold Modzelewski powołał się w tej sytuacji na swoje samorządowe doświadczenie, podając przykład z przeszłości. – (…) W kadencji 2002 – 2006 autobusy w gminie Jabłonna nie zatrzymywały się. Jedynym obowiązkiem tego monopolisty było to, że okna musiały być zasłonięte zasłonkami. Gmina uruchomiła komunikację zastępczą lokalną i małe busiki dowoziły mieszkańców do granic Legionowa lub Warszawy – wspominał. To przekonało zebranych, że uchwałę przyjąć trzeba, ale zmobilizowało również do kolejnej dyskusji na temat usprawnienia komunikacji.
Autobus do metra
Jak bumerang powróciły wspomnienia dotyczące obietnicy jednego z przedstawicieli ZTM, że do tematu dojazdu do metra będzie można wrócić po zakończonym remoncie mostu Grota – Roweckiego. W toku dyskusji wywiązał się jednak spór na linii Chodorski – Grzybek i Syguła. Radni optowali za tym, aby autobusem dojeżdżającym do metra był autobus linii 741. Arkadiusz Syguła mówił o nieoficjalnych informacjach, jakoby Legionowo nie wyrażało woli, aby autobusy 723 i 731 dojeżdżały do metra. Wójt przekonywał, że częstotliwość kursowania 741 co 1,2 h dyskwalifikuje go w tym zakresie. Mariusz Grzybek nie widział problemu w tym, aby dostosować autobus 741 do potrzeb mieszkańców i zwiększyć liczbę kursów. – Idziemy w tym kierunku, żeby udowodnić wszystkim, że ten autobus jest nikomu niepotrzebny. Jeśli tak będziemy do tego podchodzić, to życzę sukcesów – mówił poirytowany.
„L” ratunkiem na Translud?
W toku dyskusji powróciła również idea linii „L”, która jak się okazało wcale nie była dyskredytowana przez wszystkich radnych, a wymagała jasnego określenia tras, jakie miałaby obsługiwać. Wójt poinformował, że ankieta dotycząca komunikacji będzie ponownie przeprowadzona. W tym samym kierunku zmierzała sołtys Rajszewa Hanna Grzelak. Ona z kolei za monopolistę dyktującego warunki uznała firmę Translud. Podniosła, że autobusy tej linii nie są dostosowane do specyfiki transportu na tym terenie. Jej zdaniem powinno być więcej miejsc stojących, ponieważ wielu ludzi podróżuje z „torbami”, a przeciw temu protestują kierowcy. Mówiła również o tym, że w momencie kiedy jest tłok Transludy w ogóle się nie zatrzymują. Postulowała o dostarczenie jej wydrukowanych ankiet dotyczących linii „L” i zobowiązała się do samodzielnego rozniesienia ich wśród mieszkańców. Jej zdaniem nie wszyscy korzystają z internetu i ankieta przeprowadzona w ubiegłym roku nie odzwierciedla rzeczywistych potrzeb mieszkańców.