Król Anglii Edward III (z Plantagenetów) już w połowie (mniej więcej) XIV wieku (słownie: czternastego wieku!) wprowadził w królestwie instytucję sędziego pokoju oraz prawo do krytyki zarówno władcy, jak i jego urzędników. Od tej pory krytyków nie ścinano, jak wprzódy.
W Gminie Jabłonna, a i w sołectwie Dąbrowa Chotomowska, idzie z tym na początku XXI wieku trudniej. Nie da się nie tylko skrytykować, ale i zadać pytanie. Kiedy, podczas imprezy w dniu 13 kwietnia br., zwołanej przez pana jako Zebranie Wiejskie, zapytałem o możliwość zadania pytania i dyskusji, bo nie było tych punktów w porządku obrad, usłyszałem od pewnej pani – jak sądzę – z urzędu gminy, że to nie jest zebranie wiejskie, lecz wyborcze i „się nie protokołuje”. Pan, sołtys, obecny przy zdarzeniu, nie wyjaśnił sprawy.
Wójt z zastępcą, uśmiechnięci, skupili się jedynie na pilnowaniu pełnych półmisków. Odmówiono mi zatem praw wynikających nie tylko z Konstytucji, ale i ze statutu sołectwa. Nie mogłem zadać pytań, bo dano mi tylko prawo wysłuchania odpowiedzi na pytania, których nikt nie zadał. Nie mogłem się też odnieść do pańskiej wypowiedzi, określonej jako „sprawozdanie sołtysa”, a zawierała ona co najmniej dwie horrendalne kwestie.
Powiedział pan, że zgłosił swoją kandydaturę na sołtysa, żeby „wzmocnić mandat radnego”. Skutek będzie odwrotny! Wpada pan bowiem w konflikt interesów, swoistą schizofrenię, ponieważ jako radnego nie wiążą go instrukcje wyborców (art. 23.1 ustawy o samorządzie), zaś jako sołtys reprezentuje interes mieszkańców sołectwa (art. 37a), ale bez prawa głosu. Interesy ogółu mieszkańców gminy i konkretnego sołectwa w tej gminie nie muszą być tożsame, a mogą być wręcz sprzeczne! Czy jako radny będzie pan głosował „dla sołectwa” jako niemający głosu sołtys, czy też mówił jako sołtys, reprezentując interes sołectwa przed wiceprzewodniczącym rady? Może nawet, jako wiceprzewodniczący, wezwie pan sołtysa do zakończenia dyskusji, do bezwarunkowego poparcia i nie przeszkadzania? To zawsze będzie niejasne i wątpliwości te będą osłabiały pańską pozycję. Jedno, co w konstrukcji radny+sołtys ulega wzmocnieniu to diety. Jedna wzmacnia drugą i odwrotnie. Prawo tego nie zabrania, ale nie mówi ono też o wstydzie…
Druga rzecz to zapowiedź, że odda pan radzie sołeckiej całość zarządzania sołectwem. Prawo nie zna takich „konstrukcji”. Ani sołtys nie „zarządza”, ani nie można swych obowiązków scedować na radę sołecką. Każdy z tych organów ma swoje funkcje i zadania, ale żaden nie jest powołany do „zarządzania”! Oba organy mają pełnić funkcje – tylko i aż – służebne wobec mieszkańców sołectwa. A w końcu – to sołtys (organ wykonawczy w sołectwie) ma prawo do pobierania diety. A co z tymi, którzy de facto (zbiorowo?) mieliby pełnić jego funkcję?
Myślę, że do tego „szycia” użyte zostały za grube nici i sugerowałbym odrobinę refleksji nad całą sytuacją i wyciągnięcie dobrych wniosków.
Tomasz Uchman
mieszkaniec
Dąbrowy Chotomowskiej
Dąbrowa Chotomowska, 21 maja 2019 r.