Nowa szkoła w Chotomowie została ukończona zgodnie z planem, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego 2014/2015. Jej budowa i prace towarzyszące powstawaniu to jednak temat nadal aktualny.
Ostatnia kontrola CEKS i sprawa tocząca się w prokuraturze podgrzewają atmosferę. Znamy już stanowisko zespołu kontrolnego, którego owocem pracy był protokół z kontroli. Wiele osób zainteresowanych sprawami samorządowymi już wyrobiło sobie osąd w tej sprawie. Jednak, jak mówił Eurypides „nie wydawaj wyroku, zanim nie wysłuchasz przeciwnej strony”.
Z Markiem Smolińskim, wykonawcą pracującym przy wywozie ziemi z terenu CEKS rozmawiała Agnieszka Mosakowska.
Dlaczego chciał pan ze mną rozmawiać?
Chciałem, żeby mnie pani poznała i dowiedziała się, jaka jest prawda. Chcę również, aby dowiedzieli się o tym ludzie. Jestem uczciwym człowiekiem. Swoją pracę wykonuję najlepiej jak potrafię. Tymczasem jestem wzywany do prokuratury i przesłuchiwany. Spędza mi to sen z powiek, mojej rodzinie również. Oskarżenia nie powinny być kierowane pod moim adresem. Skoro jest jakiś urzędnik, który się tego typu sprawami zajmuje, to on powinien za to odpowiedzieć. Nie ja, bo nie znam się na tych sprawach. Czuję się ofiarą przepychanki. Uważam, że nie zrobiłem nic złego. Praca została wykonana. Można byłoby mieć zastrzeżenia, gdybym nie wywiózł tej ziemi. Były odbiory.
Jednak drugi wywóz ziemi nie mógł być wykonany w terminie, o którym mówią dokumenty w gminie. 5 września szkoła już działała. Podczas inauguracji roku szkolnego, nie było w pobliżu hałd ziemi do wywiezienia. Protokół z kontroli CEKS mówi m.in. „Stwierdzono przypadki za roboty niewykonane”. Czy ten fragment dotyczy również wywozu ziemi?
Nie wiem, co miał na myśli zespół kontrolny. Ja wiem, że wywóz ziemi miał miejsce dwa razy. Zgadza się jednak to, że po raz drugi ziemia nie została wywieziona w terminie, o którym mówią dokumenty.
Dlaczego?
Niech pani zrozumie, ja nie mam wykształcenia prawniczego. Jestem prostym człowiekiem. Jeżeli urzędnik z gminy mówi, panie Marku proszę wywozić, to skąd miałbym wiedzieć, że coś jest nie tak.
Jakie ma Pan wykształcenie?
Średnie.
Związane z budownictwem?
Nie.
Przeanalizujmy tę sytuację od początku. Zacznijmy od pierwszego zarzutu zespołu kontrolnego. Pana firma złożyła swoją ofertę na wywóz ziemi. Opiewała ona na kwotę 43,1 tys. zł. Oferta firmy pana Dariusza Głuśniewskiego, która konkurowała z panem, wynosiła natomiast 35,7 tys. zł. Dlaczego pana firma wygrała w przetargu, mimo tego że miał pan wyższą cenę?
Trzeba o to pytać urzędników. Mnie nie interesowała oferta konkurenta. Ja wygrałem, więc się cieszyłem.
Nie wiedział pan, że oferta konkurenta była korzystniejsza cenowo?
Nie. Na tę pracę nie było ogłoszonego przetargu lub konkursu. Pracownik urzędu Leszek Gronau (przyp. red. do niedawna pracownik Wydziału Inwestycji w Urzędzie Gminy Jabłonna) skontaktował się ze mną i zapytał, czy moja firma nie chciałaby wykonać tej pracy. Przyjechałem na miejsce i dowiedziałem się o szczegółach. Potem zrobiłem wycenę i przesłałem ją mailem.
To w jaki sposób dowiedział się pan o tym, że to pan wykona tę pracę?
Telefonicznie od jednego z urzędników. Nie pamiętam już którego.
Czy wcześniej wykonywał pan inne prace dla gminy?
Tak, wielokrotnie. Od początku mojej działalności, która rozpoczęła się w 2009 r odśnieżamy koparkami drogi gminne nieutwardzone. W tym samym roku co CEKS robiliśmy również boisko w Skierdach. Być może mieli do mnie zaufanie.
Proszę opowiedzieć tę sytuację z wywozem ziemi od początku.
Do wywiezienia było 2200 m3 ziemi. Zajmowały się tym nasze trzy samochody. Po półtora tygodnia wywieźliśmy większą ilość metrów sześciennych ziemi niż było w umowie. Tymczasem nadal tej ziemi sporo zostało. Wezwaliśmy wtedy pana Leszka Gronaua w celu wyjaśnienia tej sytuacji. Uważaliśmy, że nas oszukano. Pan Gronau wezwał geodetę. Okazało się, że zaszła pomyłka. Założenia geodety nie brały pod uwagę różnych względów praktycznych np. tego, że ziemia była na tyle zanieczyszczona gruzem, że żadna jej część nie nadawała się do rozplantowania. Kiedy geodeta obliczył to jeszcze raz, wyszły mu dodatkowe metry sześcienne. Okazało się, że jest potrzebny drugi wywóz ziemi. To było 25 sierpnia. Do planowanego otwarcia szkoły zostało zaledwie kilka dni. Nie było czasu na nic. Pan Gronau powiedział, że skoro maszyny są na placu budowy, prosi, abyśmy pozostałą część metrów sześciennych również wywieźli.
Jak wiele tej ziemi jeszcze pozostało do wywiezienia?
2080m3. Miałem oczywiście wątpliwości, czy podjąć się pracy. Mówiłem – Panie Leszku, nie ma umowy. Powiedział, że na razie nie ma umowy, bo musi zebrać się Rada Gminy i ustalić kwotę na ten cel. Zaufałem urzędnikowi i zgodziłem się ziemię wywieźć. Przyznam, że bałem się, że mi nie zapłacą. To prawda, umowa została podpisana 5 września. Ja jednak nie znam się na tym. Wykonałem swoją pracę i otrzymałem za nią wynagrodzenie. To wszystko co mogę powiedzieć. W momencie wykonywania mojej pracy szkoła była tuż przed otwarciem. Nie chciałem tego wszystkiego utrudniać i widziałem, że rzeczywiście jest potrzeba, aby tę ziemię wywieźć właśnie wtedy. Prace powinny być rozpoczęte przynajmniej w maju. Teraz wychodzi ten pośpiech w postaci różnego rodzaju zaniedbań. Byłem przesłuchiwany przez prokuraturę. Czy pani wie, co zarzuca mi prokuratura?
Do prokuratury zostało skierowane zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nie traktuję protokołu z kontroli CEKS sporządzonego przez zespół trzech radnych z Komisji Rewizyjnej jak wyroczni. Radny Wojciech Nowosiński wielokrotnie podkreślał, że protokół miał na celu zwrócenie uwagi na to, że zewnętrzna kontrola jest potrzebna. Od wydawania wyroków są sądy.
Jest radny, który już nas skazał. Skazał nas, zanim jeszcze rozpoczęliśmy prace przy wywozie ziemi. Od początku jeździł za nami pewien pan, który jeszcze wtedy nie był radnym. Robił nam zdjęcia, śledził nas. Mieliśmy przez niego dwa dni zablokowane. Mówił, że ziemia, którą wozimy, jest skażona. Jeździł do gminy i robił straszny hałas. Ktoś z urzędu powiedział nam, że muszą uspokoić tego pana i dopiero wtedy będzie możliwość kontynuowania prac.
Może ten pan miał rację. Może miał powody żeby się martwić. W umowie zawartej między Panem a gminą napisane jest: „Zamawiający zleca, a Wykonawca przyjmuje do realizacji wywóz ziemi z terenu budowy CEKS dz. nr ew. 151 w Chotomowie w ilości 2200m3 wraz z utylizacją”. W związku z tym zapisem zespół kontrolny postawił następujący zarzut. „Pracę odebrano i rozliczono, pomimo że wykonawca nie przedstawił protokołu z utylizacji ziemi, co było warunkiem wykonania umowy i zapłaty pieniędzy przez Gminę. Rozliczenie prac zatem było bezpodstawne”. Co Pan na to? Co stało się z ziemią? Czy przeprowadzono utylizację?
Część ziemi wywoziliśmy do mnie na plac w Skierdach. Zhałdowaliśmy tę ziemię. Później przesortowałem ją sortownikiem. Pozostałą częścią ziemi zajął się natomiast mój kolega Dariusz Skrzypczyński, z którym wtedy współpracowałem. Czystą ziemię wywiózł on do Skierd. Ludzie z tamtego terenu chcieli podwyższyć sobie teren. Natomiast gruz betonowy został wywieziony do firmy HR Consulting Sp. z o.o. do Warszawy. Prezesem tej firmy jest pani Renata Hennig. Tam została wykonana utylizacja. Nikt nie żądał od nas żadnego dokumentu potwierdzającego, więc my również nie prosiliśmy o takie zaświadczenia.
Może ten pan, który pana zdaniem „prześladował” pana firmę, chciał jedynie dopilnować, aby wszystko było zrobione jak należy?
Nie, to nie tak. Moim zdaniem to była zemsta, która trwa do dziś. Ten człowiek zadzwonił do mojego wspólnika Dariusza Skrzypczyńskiego, powiedział mu, że to on miał wywozić tę ziemię. Mówił, że ta robota została mu obiecana.
To bardzo poważne zarzuty, żadnych konkretów. Mówi pan, że to radny. Kim on jest?
Już wkrótce wszyscy się o tym dowiedzą. Szukam świadków. Chcę, aby to było coś więcej niż słowo przeciwko słowu.
Po co pan o tym mówi, skoro nie chce pan wyjawić żadnych konkretów. Nie można poważnie traktować słów rzucanych w ten sposób.
Jeszcze nie przyszła na to pora, abym mógł to powiedzieć. Sprawa trafi zapewne do sądu, muszę być dobrze przygotowany. Nie mogę natomiast spokojnie patrzyć na to, co się tutaj dzieje. Już teraz chcę głośno mówić o tym, że tak być nie może. To bezprawie. Nie można ludzi niszczyć w ten sposób.
Jednak nikt oprócz pana i pana Głuśniewskiego nie złożył swojej oferty na wywóz ziemi. Widziałam pisemne porównanie ofert handlowych z dn. 11 sierpnia 2015 r, którego przedmiotem był wywóz ziemi i gruzu z terenu budowy CEKS. Oprócz pana oferty i pana Głuśniewskiego wspomniana jest jeszcze jedna firma – ZPIChD „Beatka” ze Szczawno Zdroju. Nie ma tam oferty żadnego radnego z gminy Jabłonna, tym samym brakuje dowodu na to, że ktoś z radnych miał „coś obiecane”.
Ja wiem, że tak było. Nie mogę pozwolić na to, aby taki człowiek był radnym, aby mógł zabierać głos w sprawie kontroli CEKS. On jest stroną w sprawie.
Co pan zamierza?
Na pewno będę się bronił. Chciano po prostu zdążyć z tą szkołą. Czy wszyscy byliby zadowoleni gdyby ziemia pozostała i inauguracja rozpoczęłaby się w hałdach ziemi? To, że wykonaliśmy drugi wywóz ziemi wcześniej, niż mówi o tym dokument, to tylko plus. Sprzęt był na budowie i po prostu wykorzystano tę sytuację.
Dziękuję za rozmowę