Maciek Kocoń to zaledwie dziesięcioletni mieszkaniec Chotomowa, który jest pasjonatem sportów motorowych. W jego historii nie byłoby niczego zaskakującego gdyby nie fakt, że młody kierowca jest jednym z najlepszych zawodników kartingowych w swojej kategorii w Polsce, choć bieżący sezon jest dla niego dopiero drugim w profesjonalnej przygodzie z gokartami. Obecnie Maciek walczy o tytuł najlepszego w pucharze Rotax Max Challenge i jest bardzo bliski końcowego zwycięstwa.
Zaczęło się od gry
Przykład Maćka obala tezę, według której czas spędzany przed ekranem komputera jedynie szkodzi młodym ludziom. Jego przygoda ze sportami motorowymi rozpoczęła się właśnie wtedy, gdy spróbował swych sił w rozgrywce elektronicznej. Po raz pierwszy za kierownicą gokarta Maciek zasiadł jednak już w wieku pięciu lat, kiedy to wraz z tatą udał się na warszawski halowy tor na Bemowie. Z czasem samotna jazda obudziła w młodym kierowcy chęć rywalizacji i zmierzenia się z innymi zawodnikami – w ten sposób Maciek wziął udział w swoim pierwszym wyścigu, w którym okazał się najlepszy. Stopniowo tory znajdujące się w stolicy okazywały się dla niego coraz łatwiejsze i nie sprawiały większych trudności: – Było bardzo mało zakrętów, a poza tym tor nie był zbyt męczący dla mnie – tak sam zainteresowany opisuje tor kartingowy znajdujący się w jednym z warszawskich centrów handlowych. Zapamiętywanie konfiguracji kolejnych zakrętów na innych obiektach przychodziło Maćkowi z niezwykłą łatwością i nawet ludzie zajmujący się obsługą sprzętu zaczęli dostrzegać i stwierdzać, że młodemu kierowcy potrzeba jest nowych wyzwań. – Pojechaliśmy na pewnego rodzaju „testy” do moich znajomych z Bułgarii, którzy mieli profesjonalny sprzęt wyścigowy. To był asfaltowy tor w Warnie, a Maciek, mimo że nie miał żelaznej kondycji, poprawiał swoje rezultaty z każdym okrążeniem i zbliżył się nawet do rekordu toru uzyskanego przez mistrza Bułgarii – relacjonuje tata Maćka, Robert Kocoń.
Spotkanie z wyścigowym światem
Poszukiwanie dalszej ścieżki rozwoju doprowadziło Maćka i jego tatę do zawodów w Radomiu, gdzie nawiązali kontakt z jednym z profesjonalnych zespołów wyścigowych. Po rozmowach okazało się, że młody zawodnik powinien wziąć udział w testach dla przyszłych kierowców, kwalifikujących ich do jazdy w danym zespole – ocena umiejętności młodego mieszkańca Chotomowa przebiegła pomyślnie i w efekcie na jesieni 2011r. Maciek związał się z ekipą Wyrzykowski Motor-Sport. Dołączenie do zawodowców wiązało się też z koniecznością fizycznego przygotowania do startów. Już w listopadzie młody zawodnik zaczął intensywny trening grup mięśni (m.in. karku, rąk i przedramion) odgrywających znaczącą rolę przy prowadzeniu pojazdu. Nowy kierowca zespołu rozpoczął swoją przygodę na torze od następnego sezonu wyścigowego (2012 rok) i już w pierwszych zawodach, odbywających się w Radomiu, zajął trzecie miejsce na podium. Każdy wyścig był dla niego nowością ze względu na dotychczasową nikłą znajomość torów i w efekcie Maciek plasował się na miejscach 4-6, jednak w drugiej połowie sezonu walczył już regularnie o miejsca na podium. Niestety w pierwszym roku rywalizacji w pucharze Rotax Max Challenge nie było mu dane wygrać żadnych zawodów. Pokaźne sukcesy przyszły dopiero w trwającym obecnie sezonie – tylko w pierwszych dziesięciu wyścigach Maciek aż ośmiokrotnie okazywał się najlepszy i dołożył do tego dwa razy drugie miejsce. Prowadzenie w klasyfikacji generalnej stracił dopiero po ostatnim wyścigowym weekendzie, kiedy to przegrał z głównym rywalem i konkurentem do końcowego sukcesu, Marcelem Kucem, ulegając mu na torze w Przeźmierowie. -To był najdłuższy i najszybszy tor, na ostatniej prostej kierowcy jadą z prędkością ponad 120km/h. Przy takich prędkościach dużą rolę odgrywa postura zawodnika, a Maciek jest dość wysoki jak na swój wiek, w związku z czym jego gokart napotykał dodatkowy opór – podsumowuje ostatnie poczynania syna Robert Kocoń. W ramach gokartowego pucharu Rotax Max Challenge Maciek rywalizuje w formule Micro Max, która przeznaczona jest dla grupy wiekowej do lat 11. Wszystkie zawody odbywają się pod patronatem Polskiego Związku Motorowego i przygotowują młodych pasjonatów czterech kółek do dalszej kariery kierowców wyścigowych poprzez doskonalenie technik prowadzenia auta, obieranie optymalnego toru jazdy, ale także pierwszy kontakt ze stresem. Patrząc na małe doświadczenie i tak ogromne postępy młodego zawodnika aż nie sposób nie zapytać o to, czy z wyścigami wiąże on swoją przyszłość? – Marzeniem chyba każdego kierowcy jest dostanie się do Formuły 1. Jednak tylko nieliczni tam trafiają – stwierdzają zgodnie Maciek i jego tata. Jednak póki co młody zawodnik musi skupić się na ostatnich czterech rundach obecnego sezonu, a w przyszłości być może na walce o dostanie się do kadry narodowej.
Tomek Piwnikiewicz