Niecodzienna historia w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie. Historia trzech nauczycieli, którzy prowadzą zajęcia wychowania fizycznego z młodymi ludźmi jest spleciona ze sobą. Okazuje się bowiem, że Tomasz, był nauczycielem Roberta, a następnie ten drugi prowadził zajęcia wychowania fizycznego z Karolem. Pomimo tego, że są w różnym wieku i każdego z nich dzieli różnica kilkunastu lat są przyjaciółmi i uczą wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej w Chotomowie. Wszyscy trzej w rozmowie z reporterem Gazety Powiatowej opowiedzieli jak to się stało, że każdy z nich był dla kolejnego mentorem, a teraz sami uczą kolejne pokolenia młodych ludzi w jednej placówce oświatowej.
W Szkole Podstawowej nr1 w Chotomowie im. Stefana Krasińskiego wydarzyło się „coś” niezwykłego. Spotkało się tu trzech nauczycieli wychowania fizycznego: Tomasz Rybałko, Robert Sitek i Karol Szczepkowski. Wyróżnia ich to, że spotykali się już wiele lat temu w innych rolach – ucznia i nauczyciela. Tomasz uczył kiedyś Roberta w szkole w Jabłonnie, a potem Robert uczył Karola w szkole w Legionowie. Teraz są kolegami z jednej sali gimnastycznej! Kamil Jagnieża, reporter Gazety Powiatowej spotkał się z trzema pokoleniami nauczycieli, którzy prowadzą zajęcia z wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie. Pan Tomasz, Robert i Karol opowiedzieli naszej redakcji jak to się stało, że kiedyś z pozycji nauczyciel – uczeń teraz są przyjaciółmi i pedagogami, którzy uczą kolejne pokolenia w jednej placówce oświatowej.
Kamil Jagnieża: Panie Tomaszu, co skłoniło Pana do wyboru zawodu nauczyciela wychowania fizycznego? Czy była to pasja do sportu czy coś innego?
Tomasz Rybałko: Można powiedzieć, że nie wiedziałem, że można inaczej. Mój dom był zawsze pełen wychowanków mojego Dziadka i Taty. Dla mnie największą nagrodą było, kiedy Tato zabierał mnie do swojej szkoły na salę gimnastyczną. Wzorce miałem znakomite. Dziadek (właściwie wychowawca z powodów losów wojennych mojego Taty) człowiek o niebywałej historii – pedagog, wychowawca w domu Janusza Korczaka, kurator sądu dla nieletnich, wojskowy w kampanii wrześniowej, wreszcie podczas okupacji twórca Powstańczych Oddziałów Specjalnych „Jerzyki” – Jerzy Strzałkowski. Tato, sportowiec, nauczyciel, wieloletni dyrektor Szkoły Cyrkowej w Julinku. Próbowałem żyć poza szkołą, przez wiele lat opiekowałem się systemem bezpieczeństwa w jednym z banków, ale doszedłem do wniosku, że nie wierzę w życie pozaszkolne i w roku 2010 wróciłem do wyuczonego zawodu. I po tych paru latach wiem, że była to najlepsza decyzja.
Tomasz Rybałko z dziadkiem na sali gimnastycznej swojego taty
Panowie, kiedy i gdzie rozpoczęła się Wasza znajomość?
TR: Roberta poznałem w 1989 roku jako ucznia piątej klasy. Radość ruchu, talent i miłość do sportu zawsze wyróżniała, go spośród rówieśników. No i uwielbienie do koszykówki, nasza wspólna wielka pasja. Kiedyś na wykładzie, wydaje mi się z Teorii Wychowania Fizycznego, wykładowca opowiadał nam, że nauczyciela musi cechować niezwykła cierpliwość. Taka zwykła codzienna w kontaktach z uczniem, ale też cierpliwość polegająca na tym, że rzadko kiedy zobaczymy efekt naszej pracy w postaci dorosłego wychowanka! Ja mam to szczęście, że po 35 latach mam okazję oglądać mojego byłego ucznia, pracującego obok mnie na sali. Z Karolem pracowałem w szkółce piłkarskiej, a po jakimś czasie trafił jako nauczyciel do szkoły, w której pracowałem. Było to dla mnie niezwykłe doświadczenie. W codziennym obcowaniu miałem przyjemność obserwować jak mój Kolega zmieniał się z czeladnika w mistrza zawodu, a ja miałem odczucie, że jest w tym mój mały udział.
Robert Sitek: Uczęszczałem do Szkoły Podstawowej w Jabłonnie i Tomasz, jak byłem w piątej klasie przyszedł nas uczyć. Był chyba jeszcze wtedy na studiach z tego co pamiętam. Powiem szczerze, że Tomasz zaszczepił w nas prawdziwego ducha sportu, a przede wszystkim pasję do koszykówki. W dużej części to dzięki niemu skończyłem Akademię Wychowania Fizycznego i zostałem trenerem koszykówki. Bardzo dobrze wspominam okres, kiedy Tomasz był moim nauczycielem i mentorem. Jak już sam zostałem nauczycielem pod moje skrzydła w Szkole Podstawowej nr 7 trafił Karol i pamiętam go jako chłopca wybitnie uzdolnionego sportowo i byłem bardzo zadowolony, kiedy dowiedziałem się o jego losach, że skończył Akademię Wychowania Fizycznego, został nauczycielem i trenerem piłki nożnej, a później spotkaliśmy się w jednej szkole.
Karol Szczepkowski: Mam 31 lat, a nauczycielem jestem od sześciu lat. Poznałem Roberta jako mojego nauczyciela wychowania fizycznego w klasach 4-6 w Szkole Podstawowej nr 7 w Legionowie, wtedy jeszcze w gimnazjum. Robert zaszczepił we mnie ogólną pasję do sportu. Całe swoje życie sport uprawiałem i nadal uprawiam. U Roberta zawsze byłem powoływany na każde zawody przez to, że wyróżniałem się sportowo. Moją dalszą drogą było wybranie Akademii Wychowania Fizycznego i cały czas sport gdzieś przewijał się w moim życiu. I po skończonych studiach tak się złożyło, że zostałem nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie.
Jest pomiędzy Panami duża różnica wieku. Jak się dogadujecie?
TR: W naszym przypadku pesel to tylko cyfry. Mamy podobne zainteresowania, pasje. W taki sam sposób pracujemy. Każdy z nas, jeśli tylko może uprawia sport. To powoduje, że mówimy takim samym językiem. Jak to nauczyciele, kiedy jesteśmy razem przeżywamy sukcesy naszych wychowanków lub zachwycamy się ich talentami. Można powiedzieć, że mamy piękną pracę, w której oglądamy uprawiających sport. A po pracy w telewizji wybieramy programy sportowe. Zdaje się, że to cytat z Konfucjusza: „wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia… Jak o tym myślę to coś w tym jest.
Karol Szczepkowski, Tomasz Rybałko i Robert Sitek
W którym roku zaczęliście wszyscy trzej uczyć wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie?
TR: To było w roku szkolnym 2022/2023. Było to dla mnie dużą przyjemnością, że Robert, który teraz jest moim kolegą kiedyś był moim uczniem. Z kolei Karol był uczniem Roberta w Szkole Podstawowej nr 7 w Legionowie. Tam się poznali i Robert był jego nauczycielem wychowania fizycznego. O tym, że jesteśmy jakoś powiązani ze sobą poinformował mnie dopiero Karol, kiedy okazało się, że Robert ma przyjść do pracy w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie jako nauczyciel. Wtedy Karol poinformował mnie, że Robert był jego nauczycielem wychowania fizycznego. I stało się tak, że trzy pokolenia nauczycieli wychowania fizycznego spotkało się w jednej placówce oświatowej i uczą kolejne pokolenia młodych ludzi. Dla mnie bardzo ważne było, kiedy do pracy w Szkole Podstawowej nr 1 przyszedł Karol. Odkryłem wtedy w sobie jakby nową pasję. Pracowaliśmy bardzo często tuż obok siebie na jednej sali. Cieszyło mnie to, że mam wpływ na człowieka, który wykonuje zawód poprzez to, że podgląda to co ja robię i wprowadzał podobne metody w czasie swoich lekcji. Miło było mi patrzeć, jak Karol przemienia się z osoby stawiające pierwsze kroki w tym zawodzie w mistrza swojego zawodu, który wie, jak prowadzić te wszystkie zajęcia, żeby osiągnąć jak najlepszy efekt.
Czy praca w tak dużej placówce oświatowej jaką jest Szkoła Podstawowa nr 1 w Chotomowie jest dużym wyzwaniem?
TR: W naszej szkole jest aż ośmioro nauczycieli wychowania fizycznego. Dzieci w zależności od roku jest około 850. Bardzo fajną rzeczą jest to, że w naszej placówce oświatowej są zarówno nauczycielki i nauczyciele, którzy są już gdzieś na końcu swojej drogi zawodowej oraz młodzi nauczyciele jak Karol i każdy od każdego czerpie jakieś wzorce i uczy się czegoś nowego w swoim zawodzie. Przykładowo jedna z koleżanek jest wyspecjalizowana w siatkówce i z przyjemnością patrzę, jak prowadzi swoje zajęcia i mogę się nauczyć czegoś nowego. Nasza szkoła uczy też pływać. Pracując na basenie poznawałem metody nauczania pływania, od koleżanki, która uczy pływać już od 29 lat na basenie w Jabłonnie. Mamy koleżankę, która specjalizuje się również w korektywie i jest skarbnicą wiedzy na temat ćwiczeń w tym zakresie, a Karol jest pasjonatem piłki nożnej i trenuje ją na co dzień i zawsze mogę podpatrzeć u niego co nowego można zaproponować dzieciom w tym zakresie. Ważne jest to moim zdaniem, żeby się rozwijać całe życie. Mój tata jako nauczyciel wychowania fizycznego kiedyś oglądając moje lekcje był zaskoczony jakimś moim rozwiązaniem i powiedział mi, że całe życie przepracował i nie wpadł na to. Cała sztuka polega na tym, żeby się rozwijać i przyswajać to co jest lepsze, a nie ograniczać się do tego, co już tam kiedyś poznaliśmy, ponieważ świat idzie do przodu w każdej dziedzinie.
Pod TYM adresem można zobaczyć pokaz sportowy przygotowany przez Pana Tomasza i Pana Karola.
Panie Karolu jak dowiedział się Pan, że Pan Tomasz był nauczycielem Pana Roberta i czy było to dla Pana duże zaskoczenie?
KSZ: Informacja ta wyszła kiedyś w czasie pewnej rozmowy z Tomkiem na temat tego, gdzie chodziłem do szkoły i kto mnie uczył. Kiedy wspomniałem o Robercie Sitku, to Tomek od razu powiedział mi, że kiedyś sam uczył Roberta. Wtedy nie zwracaliśmy na to aż tak bardzo uwagi, ale dwa lata temu Robert też przyszedł do nas do szkoły w Chotomowie i tak się stało, że trzy pokolenia nauczycieli uczą razem wychowania fizycznego w jednej placówce oświatowej.
Co sprawia Panom w tej pracy największą satysfakcję i czy dobrze rozumiecie się na sali gimnastycznej?
TR: Kiedyś było to nauczenie unikalnej umiejętności. Ale po latach doszedłem do wniosku, że dwutakt czy salto rzadko przydaję się w codziennej pracy w biurze. Teraz staram się, pokazać uczniom radość płynącą z uprawiania sportu, rywalizacji czy władzy nad swoim ciałem. Oni widząc piłkę mają nią rzucać lub kopać i czerpać z tego przyjemność. A szczytem marzeń jest, żeby ta przyjemność płynąca z uprawiania sportu, pozostała w dorosłym życiu.
RS: To, że po latach spotykamy się obecnie we wspólnej pracy, w jednej placówce oświatowej, to jest dla mnie szczególna radość. To, że pracujemy razem z Tomaszem i Karolem, to jest dość świeża sprawa i zaczęła się parę lat temu. Wiele osób podchodzi do tej historii z zaciekawieniem i jest sporo głosów, że jest to chyba ewenement nie tylko na skalę naszego powiatu czy województwa, ale może nawet i w całej Polsce. Każda osoba, która poznaje naszą historię ma na ten temat sporo pytań i przyznaje, że jest to nietypowa, ale bardzo interesująca historia.
Robert Sitek strzela zwycięską bramkę w meczu reprezentacji szkół podstawowych w Jabłonnie i Chotomowie (początek lat 90.)
KSZ: Mogę chyba określić to w ten sposób, że sport tak jak muzyka czy filmy łączą pokolenia, dlatego my w tym języku sportowym świetnie się rozumiemy. Każdy od kogoś zawsze czegoś się nauczy. Ja jak przyszedłem kilka lat temu do pracy w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie, to bardzo dużo oprócz tego co wyniosłem ze studiów nauczyłem się od Tomka. Był on moim pierwszym mentorem w tym środowisku szkolnym i dużo rzeczy od niego zaczerpnąłem. Na tym doświadczeniu cały czas pracuję i rozwijam się jako nauczyciel. Potem do naszej placówki oświatowej w Chotomowie przyszedł Robert i od niego jako pedagoga również dużo się nauczyłem. Zawsze każdy od kogoś podpatrzy coś nowego i ciekawego. Ja ze względu na swój wiek wnoszę jakieś nowe urozmaicenie i fajnie się uzupełniamy. Zawsze z sympatią wymieniamy się swoimi opiniami.
Karol Szczepkowski i Tomasz Rybałko podczas jednego z pokazów w szkole
Jaki wpływ Panie Tomaszu ma szkoła na nauczyciela, na Pana osobiście?
TR: Oczywiście jest zmęczenie wynikające z otaczającego hałasu. Pewnie z wiekiem to się nasila i zmęczenie doskwiera coraz bardziej. Ale też jest wpływ pozytywny. Dzieci to chodząca radość i energia. To na pewno może zmęczyć, ale też udziela się. Dlatego mam takie uczucie, że obcując z młodymi osobami, się odmładzam. No i nie ma czasu na nudę. Nasza szkoła ma jedne z najlepszych wyników sportowych w powiecie. Na pewno jest to zasługa znakomitej atmosfery panującej w naszej szkole. A to jest oczywistą zasługą naszej Pani Dyrektor Grażyny Sprawki. Dzięki jej wsparciu, zrozumieniu potrzeb uczniów, możemy w pełni uczestniczyć i kreować życie sportowe powiatu, duża część zawodów odbywa się na terenie hali sportowej. Pani Grażyna też ma wyjątkową historię. Kiedyś była uczennicą naszej szkoły, potem przez wiele lat pracowała tu jako nauczyciel. Wreszcie od roku 2002 pełni rolę dyrektora szkoły.
Karol Szczepkowski i Tomasz Rybałko
Panie Tomaszu obecnie jest Pan zarówno nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie jak i radnym Gminy Jabłonna. Czy takie połączenie dwóch ważnych funkcji jest dla Pana dużym wyzwaniem?
TR: To prawda, jest to duże wyzwanie. Nie wynika to nawet z tego, że zajmuje to dużo czasu. Obecnie w mniejszym stopniu jestem nauczycielem wychowania fizycznego, a zacząłem w większym stopniu uczyć informatyki. Przez 17 lat byłem wąsko wyspecjalizowanym informatykiem w banku. Skończyłem na Politechnice informatykę dla nauczycieli, ale rozpoczęcie nauczania przedmiotu związane jest z tym, że ja muszę się do każdej lekcji przygotować i zajmuje to bardzo dużo czasu, szczególne, gdy w zeszłym roku pracowałem w dwóch szkołach. W tym roku mam mniej godzin i większe doświadczenie i mam nadzieję, że to wszystko uda się fajnie łączyć z korzyścią dla wszystkich moich działalności.
Czy w Pana ocenie pojawiło się zaskoczenie, że w Szkole Podstawowej nr 1 w Chotomowie od pewnego momentu uczą w niej trzy pokolenia nauczycieli, którzy mieli duży wpływ na rozwój swoich karier jako pedagogów lata wcześniej?
KSZ: Na początku było pewnego rodzaju poruszenie i miłe zaskoczenie, że taka rzadko spotykana sytuacja ma miejsce w Szkole Podstawowej nr 1. Uważam, że rzeczywiście jest to rzadko spotykana sytuacja, że trzy pokolenia nauczycieli uczy tego samego przedmiotu w jednej placówce oświatowej. Staramy się zaszczepić sportowego bakcyla w młodym pokoleniu, pomimo tego, że w obecnych czasach ciężko jest czasami oderwać dzieci od komputera czy konsoli. Oprócz pracy jako nauczyciel wychowania fizycznego w placówce oświatowej w Chotomowie jestem trenerem w akademii piłkarskiej w Legionowie i staram się również tam czegoś ciekawego nauczyć dzieci o piłce nożnej.
Dziękuję Panowie za rozmowę i życzę dalszej pogody ducha i radości w nauczaniu oraz wychowywaniu kolejnych pokoleń młodych ludzi.