Po dwóch latach od pojawienia się problemów z wysokim poziomem wód gruntowych, członkowie komisji nadal szukają winnych, zamiast wypracować działania, które w przyszłości mogłyby pomóc uniknąć podobnych problemów. Niestety drugie posiedzenie komisji ds. podtopień to kolejny etap polowań na czarownice – tak można by podsumować burzliwą dyskusję i zarzuty wobec Zenona Chęć, przedstawiciela zarządu zapory w Dębem.
Po zmianie wadliwej uchwały i wydaniu zarządzenia przez wójta Gminy Jabłonna, o ponownym powołaniu komisji ds. podtopień, uczestnicy spotkania szybko dopełnili formalności i ponownie wybrali na przewodniczącego komisji Zastępcę Wójta Tadeusza Rokickiego, a na jego zastępcę, Arkadiusza Sygułę. Posiedzenie zostało zdominowane wystąpieniem Zastępcy Dyrektora ds. Zarządu Zlewni Zenona Chęć, którego członkowie komisji oskarżali o spowodowanie podtopień na terenie gminy. Ten z kolei zdecydowanie zaprzeczył, że istniej jakiś negatywny wpływ pobliskiego zalewu na wysoki poziom wód gruntowych i podtopienia w minionym roku.
Kiedy spiętrzają wody?
Tadeusz Dąbrowski członek komisji, niezorientowany w sprawach remontu zapory twierdził, że widział ciężki sprzęt, który przejeżdżał w poprzek rzeki Narew. Oskarżył dyrektora zapory o spiętrzenie wody o 2-3 metry. Dyrektor prosił, by uczestnicy spotkania emocje zostawili przed drzwiami. – W każdej chwili jestem w stanie udostępnić zapis elektroniczny poziomu wody górnej – tłumaczył dyrektor Chęć. Według niego instrukcja dopuszcza niewielkie wahania poziomu wody, które były surowo respektowane. Przyznał, że woda była spuszczana w nocy, by sprzęt mógł pracować w godzinach rannych. Taka sytuacja jest możliwa jedynie na krótko, bowiem tylko 3 godziny. Musiał być zachowany tzw. biologiczny zrzut wody. Zaprzeczył jednak, by miało to znaczenie, jeśli chodzi o podtopienia. Jak twierdził Zanon Chęć, nie odważył by się ponieść odpowiedzialność za przekroczenie instrukcji postępowania na jednym z 5 największych zbiorników w Polsce: – Jestem w stanie dać wydruki stanu wody i podpiszę się imieniem i nazwiskiem. Spiętrzanie wody odbywa się w dwóch przypadkach, kiedy pojawia się lodowa pokrywa i ryzyko powodzi oraz kiedy idzie fala powodziowa. Po trzech dobach poziomy muszą wrócić do równowagi.
Edukowanie komisji
Dyrektor bezskutecznie bronił się przed oskarżeniami członków komisji. Tłumaczył, że jeżeli zarzuty o wysokim poziomie wody byłyby prawdziwe, to na Dzikiej Plaży w Nieporęcie woda przelałaby się przez drogę wojewódzką. Powtórzył wszystkie argumenty, które przez ostatnie dwa lata przewijały się na zebraniach. Jako przyczyny trudnej sytuacji w Chotomowie i Dąbrowie Chotomowskiej podawał duże opady deszczu (2/3 rocznego opadu w ciągu kilku dni), nieprzepuszczalność warstw gleby czy niekorzystny układ geologiczny i brak odpływów. Dodał, że zasypywanie terenów, podnoszenie gruntów i urbanizacja sprzyja podtopieniom. Argumenty Zenona Chęć nie dotarły do członków komisji. By ich przekonać i zapoznać z funkcjonowaniem zapory, zaprosił komisję na wycieczkę na teren zapory.
Czy 126 to mało?
Jako przykład kłopotów mieszkańców został podany teren przy ulicy Baśniowej. Wójt przypomniał ekspertyzy i obiecał, że lada chwila rozpoczną się kolejne prace i szukanie najtańszych rozwiązań by poprawić tę sytuację. Arkadiusz Syguła wraz z Tadeuszem Dąbrowskim przypomniał, że podtopienia dotyczyły tylko 126 domów i jest to na tyle nieduży procent mieszkańców, że gmina nie powinna się decydować na kopanie kosztownych odwodnień. Według niego winni są również radni, którzy uchwalili tam zmianę planu zagospodarowania z terenów rekreacyjno-sportowych na mieszkaniowe, a koszty i odpowiedzialność za budowę na terenach podmokłych powinni ponosić sami właściciele budynków.
Nadzieje na konkrety
Dopóki wśród jej członków brak jest specjalistów od geologii czy hydrologii, oskarżenia czy diagnozy, nie mają żadnego sensu. Kolejne spotkanie zakończyłoby się jałowymi dyskusjami, gdyby nie interwencja jednego z mieszkańców Chotomowa, Marcina Mizgalskiego. Poprosił on komisję, by odeszła od prywatnych sporów i zajęła się inwentaryzacją kanałów odpływowych na terenie gminy. Okazuje się bowiem, że urzędnikom UG Jabłonna nie są znane dokumenty dotyczące przebiegu starych rowów i urządzeń melioracyjnych. Wójt został zobowiązany do zebrania map, które komisja mogłaby analizować na następnym spotkaniu, 28 lutego.
Iwona Wymazał