Muzyka, sztuka asemantyczna, wśród wielu swoich właściwości posiada też tę cechę, że potrafi przenosić nas w czasie i przestrzeni. Doświadczyliśmy tego w pierwszą niedzielę lutego w Jabłonnie. Wyrafinowana sala balowa XVIII-wiecznego pałacu prymasowskiego (obecnie Domu Zjazdów i Konferencji PAN) przeobraziła się w scenerię jednego z najpiękniejszych miast świata – Wenecji. Nazywana perłą Adriatyku, miastem tysiąca wysp, była ukochana przez artystów, poetów, dziejopisów.
Tradycja muzyczna tego miasta jest szczególnie bogata. Szkoła wenecka reprezentowała ważne zdobycze w rodzącej się nowoczesności w muzyce przełomu XVI i XVII wieku. Tu ukształtowano polichóralność – muzykę o wielkim przepychu i bogatej barwie, tu wytworzono nowe formy muzyki instrumentalnej, tu rozwinęła się szczególnie opera barokowa, a skrzypce weneckie ze względu na aksamitny, rubinowy ton śmiało dorównywały tym z Brescii i Cremony.
W XVIII wieku Wenecja była miejscem działalności jednego z największych mistrzów baroku – Antonio Vivaldiego. Nazywany przez pobratymców „il prete rosso” („rudy ksiądz”), był niezrównanym mistrzem muzyki koncertowej, której najlepszymi reprezentantami są cztery koncerty skrzypcowe Le quattro stagioni (Cztery pory roku).
W Wenecji rozgrywa się do dziś najsłynniejszy karnawał Europy. Urzeka tysiącem barw, zachwyca przepychem, olśniewa pięknymi kostiumami, wabi różnorodnymi rozrywkami, wśród których prym wiodą taneczne korowody i bale maskowe. Pierwsze wzmianki na temat tego obrzędu pochodzą z XI wieku, a jego kulminacja przypada na wiek XVIII.
Koncert w Jabłonnie przeniósł licznie zgromadzoną publiczność właśnie w osiemnaste stulecie. Wysoki kunszt czterech wykonawców: dwojga tancerzy i dwóch muzyków, zadecydował o tym, że koncert ten pozostał w naszej pamięci.
Artyści-tancerze – Alicja Szybowicz i Jan Fečko – wywodzą się ze znanego zespołu Cracovia Danza. Absolwent Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, skrzypek barokowy Marcin Sochan, jest koncertmistrzem w zespole instrumentów dawnych La Tempesta. Stanisław Łopuszyński, klawesynista, tu grający na fortepianie – również absolwent warszawskiej uczelni – prowadzi ożywioną działalność koncertową w Polsce i Europie.
Karnawałowy spektakl otworzyło Concerto grosso F-dur op. 6 nr 9 Arcangelo Corellego, kompozytora związanego z Rzymem, którego wspaniała twórczość ograniczała się wyłącznie do gatunków skrzypcowych. Muzyka pełna śpiewności i anielskiej prostoty wprowadziła nas sugestywnie w okres włoskiego baroku. Następnie wybrzmiała muzyka największego mistrza wszechczasów, o którym inny gigant – Ludwig van Beethoven powiedział: „Nicht Bach, sondern Meer sollte er heißen” („Nie Źródłem powinien on się nazywać, ale Morzem”). Obszerne fragmenty klawiszowej Partity c-moll Bacha stały się kanwą kanonicznej, znanej z commedii dell’arte opowieści o miłości Arlekina i Kolombiny, przedstawianej w charakterystycznych dla tego gatunku maskach. Pojawiły się tu maski pawia, kota, drapieżnych ptaków. Następnie ku zadowoleniu publiczności, odbyło się losowanie pamiątkowych masek.
W dalszej części koncertu muzyka Vivaldiego (Sonata d-moll op. 1 nr 12 La folia) stała się osnową miłosnego konfliktu bohaterów, pogodzonych dzięki Zimie – części drugiej Koncertu f-moll z Czterech pór roku. Wspaniałe pląsy taneczne, stroje, maski, doskonała muzyka, znakomicie bawiły publiczność, by ostatecznie pozostawić ją z odgłosami nadchodzącej wiosny – w I części koncertu o tym tytule z cyklu Vivaldiego. Odezwał się nieśmiały śpiew ptaków, trochę nieczysty, w zwolnionym tempie – wszak do prawdziwej wiosny jeszcze daleko.
Trzeba zauważyć, że piękny zabytkowy pałac jako instytucja Polskiej Akademii Nauk znakomicie wypełnia swoją misję promotora kultury, sztuki i nauki. Staje się przestrzenią dla piękna, muzyki i słowa, kompetentnie podanego przez prowadzącą koncert Barbarę Szczęsną.
Uznanie należy się pani dyrektor Katarzynie Molędzie i organizator cyklu, pani Patrycji Szymańskiej.
Czekamy na kolejny pałacowy koncert.
Bogusława Szostak-Klubińska