Wojciech Nowosiński jest radnym pierwszą kadencję. Choć wystartował z komitetu Jarosława Chodorskiego – obecnego wójta, nie zawsze się z nim zgadza. Na co dzień prowadzi dobrze prosperującą firmę budowlaną. Jak na przedsiębiorcę przystało, zainicjował w gminie Jabłonna projekt modernizacji oświetlenia ulicznego. Jest on konsekwentnie wdrażany w życie.
Jest Pan radnym pierwszą kadencję. Jej połowa właśnie mija. Co uważa Pan za swój sukces?
Za swój sukces uważam przede wszystkim to, że próbuję przekazać Radzie Gminy myślenie globalne. Należy odejść od skupiania się na okręgach, które określeni członkowie rady reprezentują. Z moich obserwacji wynika, że dotychczas radni „zagnieżdżali się” w swoim rejonie i niewiele widzieli poza nim. Ciągle jeszcze jest to problem. Walczą o uliczkę, latarenkę i w ten sposób próbują się wykazać. Dla mnie najważniejszy jest interes gminny i przedsięwzięcia, w które się angażuję, w większości dotyczą całej gminy. Nie oznacza to, że nie reprezentuję interesów mieszkańców ze swojego okręgu.
Z czego jest Pan jeszcze zadowolony w tej kadencji? Z radnych, wójta, ze spraw, które udało się załatwić…?
Jestem zadowolony z tego, że szybko nabyłem umiejętności pozwalające mi rozróżniać ludzi, z którymi dobrze się współpracuje, od tych którzy jedynie pozorują pracę.
Czy zdradzi Pan czytelnikom, których radnych zakwalifikował Pan do powyższych grup?
Nie chcę otwarcie kwalifikować tu kolegów radnych czy innych przedstawicieli samorządu. Wyborcy poprzez głosowanie dali nam mandaty oczekując konstruktywnej współpracy. Otwarta krytyka na łamach prasy z pewnością zaszkodziłaby w osiąganiu porozumień. Jeśli mam do kogoś uwagi, kieruje je bezpośrednio do adresata, to zdrowa zasada.
Co chciałby Pan jeszcze osiągnąć w tej kadencji?
Chciałbym doprowadzić do końca bardzo bliską mi optymalizację energetyczną, polegającą na wymianie wszystkich latarni, na latarnie ledowe. Jesteśmy już na finiszu załatwiania spraw formalnych. Za chwilę, miejmy nadzieję, przystąpimy do ogłoszenia przetargu w tym zakresie. Przy czym realizacja powinna nastąpić w stosunkowo krótkim czasie. To projekt, który zainicjowałem przy współpracy niektórych radnych – Artura Szymkowskiego i Mariusza Grzybka. Druga sprawa, w której jestem bardzo zdeterminowany, to kwestia wałów przeciwpowodziowych. Już pierwszej wiosny w swojej kadencji bardzo zaangażowałem się w ten temat. Sprawa jest niestety trudniejsza, niż można było przypuszczać, ponieważ jesteśmy uzależnieni od zewnętrznych instytucji, które próbujemy zmobilizować do działania i wydawania w tym kierunku pieniążków. Jest to dosyć karkołomne, ale musi się udać, bo ma to bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo mieszkańców. Są to dwa przedsięwzięcia, które uważam za niezwykle istotne. Bliskie mojemu sercu są również kwestie odpowiedniego układu urbanistycznego w centrum Jabłonny. Mówię o tym od jakiegoś czasu. Mam na myśli obszar centrum Jabłonny, czyli głównego skrzyżowania przy kościele i Urzędzie Gminy. Od lat mówi się o tym, że czas się tutaj zatrzymał… Stare, brudne budynki po jednej stronie i przypadkowe sklepiki po drugiej powodują wrażenie kompletnego nieładu. Stoimy przed koniecznością opracowania koncepcji przebudowy tego miejsca, czyli stworzeniem nowych planów urbanistycznych centrum Jabłonny. Powinien tu powstać rynek wraz z budynkami korespondującymi z obecnymi w pobliżu budynkami zabytkowymi. Mam świadomość, że jest to proces trudny i długotrwały, ale jestem przekonany, że należy go rozpocząć, bo jest bardzo potrzebny. W tej kwestii jesteśmy daleko za sąsiednimi gminami.
Pojawiają się zarzuty, że niewiele Pan zrobił dla swojego okręgu wyborczego? Jak Pan się do tego odnosi?
Rozumiem, że nawiązuje Pani do tendencyjnego artykułu, który na ten temat ukazał się w lokalnym portalu internetowym? Nie chcę się do tego odnosić, gdyż autor artykułu moim zdaniem ma raczej aspiracje do uprawiania polityki niż dziennikarstwa, przez co po prostu jest nieobiektywny. Często, na łamach portalu promuje sam siebie. Nie zdziwię się, jeśli wystartuje w następnych wyborach. Na szczęście mamy na naszym terenie dużo innej dobrej i niezależnej prasy, która spełnia swój obowiązek w sposób rzetelny. Notabene, ja Pani nigdy nie widziałem na zdjęciach w gazecie, w której Pani pracuje (śmiech).
Niekoniecznie nawiązuję do artykułu. Wszystkich radnych w „pól na pół” zapytam o to, co zrobili dla swojego okręgu wyborczego.
W okręgu, który reprezentuję, stale monitoruję kwestię modernizacji ul. Modlińskiej. Chodzi o zalegającą tam wodę i poprawę przejezdności. Mój okręg obejmuje teren bardzo specyficzny. To jest najstarsza część Jabłonny, z bardzo gęstą zabudową i wąskimi uliczkami. Staram się o to, aby został tam zrealizowany wodociąg. To jest cel absolutnie nadrzędny w tym okręgu. Jeśli chodzi o kwestie detaliczne, byłem wnioskodawcą rozbiórki bardzo niebezpiecznego budynku, który znajdował się tuż przy szkole, przy ul. Modlińskiej. Miał on już okazję palić się. Interweniowałem w tej sprawie, za pośrednictwem Urzędu Gminy do nadzoru budowlanego. W rezultacie właściciel budynku rozebrał go. Nowa budowla, która powstaje w tym miejscu będzie cieszyła oko, a nie jak to miało miejsce wcześniej, zagrażała bezpieczeństwu. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie realizowany fragment kanalizacji w ul. Wiślanej. Jest już projekt i staram się, żeby został on urzeczywistniony. Oczywiście na bieżąco angażuję się również w drobne rzeczy, które służą mieszkańcom tego okręgu, ale nie tylko. Przykładem może tu być sprawa, którą zajmowaliśmy się w ubiegłym sezonie. Chodziło o kwestię organizacji ruchu na rondzie S1, gdzie sygnalizacja w przyjętej wówczas formie zagrażała kolizjami i wieloma mandatami. Walczyłem w tej sprawie przez kilka miesięcy razem z innymi radnymi np. Tomaszem Wodzyńskim, czy Mariuszem Grzybkiem, o to, aby sygnalizacja została zmieniona i stała się bardziej przychylna mieszkańcom.
Z czego nie jest pan zadowolony w tej kadencji?
Jestem niezadowolony z panującego klimatu w gminie i jej otoczeniu. Mam na myśli brak konstruktywnego działania, które zastępowane jest pozoranctwem. Działanie pozorne zużywa energię, a nie przynosi żadnych efektów. Jestem zwolennikiem tworzenia produktów. Taka jest moja praca na co dzień – buduję i jest to nie tylko budowa budynków, ale przede wszystkim budowa relacji międzyludzkich. Odkąd pracuję w samorządzie, zauważyłem, że nie ze wszystkimi jest możliwa konstruktywna współpraca. Dużo łatwiej jest krytykować, niż zmierzyć się z z ”bykiem”, złapać go za rogi i pchać tę gminę do przodu.
Sugeruje Pan, że bycie radnym to walka?
Bez wątpienia. To walka jest również przyjemnym aspektem bycia radnym. Niestety w Jabłonnie czasem wygląda to tak, że kto głośniej krzyczy, ten więcej ma. Ja tak nie potrafię. Zdecydowanie bardziej cenię sobie dialog i merytoryczną dyskusję niż pieniactwo.
Czy to walka z radnymi?
Absolutnie nie. Myślę raczej o całym samorządzie jako o ludziach, którzy ścierają swoje poglądy i mają różne punkty widzenia. Każdy ma swoje racje i można przyjąć dwie strategie: używać argumentów siły, albo siły argumentów. Wolę to drugie, choć nie zawsze przynosi efekt. Wierzę jednak, że to właściwa droga.
Czy gdyby mógł Pan cofnąć czas, zrobiłby Pan coś inaczej w tej kadencji?
Chyba nic bym nie zmienił. Mam szacunek do upływającego czasu. Myślę, że każde doświadczenie, które z perspektywy mogłoby się wydawać błędem, uczy nas czegoś. Sądzę, że uczenie się na błędach to podstawa.
Jeśli mówimy o błędach, czy z perspektywy czasu, Pana duże zaangażowanie w kontrolę CEKS było błędem? Biorąc pod uwagę umorzenie sprawy przez prokuraturę…
To nie był błąd, bo postąpiłem zgodnie z własnym sumieniem. Jestem członkiem Komisji Rewizyjnej, w moim działaniu był szacunek do pieniędzy podatników. Nadal jestem przekonany, że ta kontrola dowodziła wielu nieprawidłowości. Zupełnie inną sprawą jest to, jak do tego podchodzą państwowe organy kontroli. W potoku mnóstwa informacji, bardzo łatwo jest skierować ich strumień na niewłaściwe tory. Niestety, aby popchnąć sprawę do przodu, należałoby się okopać i zajmować wyłącznie tym. Mam żałować tego, że napisałem prawdę?
Tego nie powiedziałam. Mimo umorzenia sprawy przez prokuraturę, nadal Pan uważa, że nieprawidłowości przy budowie CEKS miały miejsce?
Prokuratura umorzyła tylko jeden wątek – wywozu ziemi. Cała sprawa nie została jeszcze oddana do prokuratury. Zrobiłem swoją pracę najlepiej jak potrafiłem, ale to nie ja jestem od tego, aby biegać po instytucjach i pilnować jej toku. Nie chcę stawiać się w charakterze psa gończego. Jestem przekonany, że żaden fachowiec nie jest w stanie podważyć tego, co zostało napisane w protokole kontrolnym. Już dziś pewne, że trzeba będzie remontować nowy dach na szkole. Co to oznacza? Że miałem rację… Mimo wszystko jest pozytyw w całej sprawie. Jestem przekonany, że urzędnicy nie odważą się już na taką nonszalancję przy prowadzeniu kolejnych inwestycji w naszej gminie.
W momencie kiedy mówił Pan, o tym, że nie jest Pan od tego, aby dopilnować tych spraw w instytucjach państwowych, wyczuwam aluzję w stronę wójta. Jeśli jesteśmy przy wójcie, to muszę wrócić do schematu pytań przygotowanych dla wszystkich radnych. Kogo widziałby Pan na stanowisku wójta w przyszłej kadencji?
Yyy…. Ja odpowiem nie określając personaliów. Życzyłbym sobie i wszystkim mieszkańcom, żeby to była osoba przede wszystkim komunikatywna i konstruktywna w budowaniu relacji. Jest jeszcze jedna cecha, która powinna być domeną prawdziwego przywódcy. To determinacja w dążeniu do celu. Cała reszta się ułoży. Umiejętności komunikacyjne i budowanie relacji są bardzo istotne. W tym przypadku nawet bardziej niż doświadczenie w samorządzie.
Kogo widziałby Pan za dwa lata na stanowisku przewodniczącego Rady Gminy?
Jeśli przyjęlibyśmy kryterium cech, jakie powinien posiadać przewodniczący, to powinien mieć dokładnie takie same jak wójt. Dodałbym jeszcze tylko jedno zarówno w przypadku wójta jak i przewodniczącego – skromność.
Zaskoczył mnie Pan. W czym skromność mogłaby pomóc?
Proszę Pani, w wizerunku. Jeśli ktoś jest skromny, to nie znaczy, że nie ma poczucia własnej wartości. Jednak najważniejsze jest to, że przemawiają przez niego czyny, a nie obietnice.
Dziękuję za rozmowę