Projekt opłaty nazywanej “podatkiem od smartfona” był obiektem rozmów w rządzie przez ostatni rok. Okazuje się, że “podatku od smartfona” nie będzie, jednak opłatą reprograficzną mogą zostać objęte takie urządzenia jak: komputery, telewizory i tablety. Ministerstwo Kultury zakończyło konsultacje projektu ustawy, która ma przynosić 565 mln zł rocznie i wspomagać artystów.
O rozszerzeniu opłaty reprograficznej (opłata doliczana do urządzeń i nośników służących do kopiowania) mówi się w Polsce już od dłuższego czasu. Jednak jeszcze w lipcu 2020 roku rzecznik rządu twierdził, że rozszerzenie opłaty reprograficznej o takie urządzenia jak smartfony, tablety, komputery czy telewizory to temat zamknięty. Również Prezydent Andrzej Duda zapowiadał wtedy, że nie podpisze tego typu rozwiązania. Jednak już w marcu 2021 roku rzecznik rządu Piotr Muller potwierdził, że rozmowy dotyczące wprowadzenia nowej opłaty są prowadzone.
– Faktycznie w tej chwili w rządzie toczy się dyskusja na ten temat. Ministerstwo Kultury podnosi argumenty dotyczące uczciwości wobec twórców – osób, których treści są później odtwarzane na tych urządzeniach – informował Piotr Muller w odpowiedzi na pytania dziennikarzy Radia Plus w marcu 2021 roku.
Według planów resortu kultury podatek mieliby płacić importerzy i producenci sprzętu elektronicznego. Pieniędzmi z tej daniny rządzący chcieliby finansować wsparcie dla twórców.
Opłata reprograficzna nie obejmie smartfonów?
Kilka dni temu resort kultury zakończył konsultacje projektu nowelizacji ustawy o artystach zawodowych. W jej ramach ma zostać wprowadzona opłata reprograficzna nazywana do tej pory potocznie “podatkiem od smartfona”. Okazuje się jednak, że powyższa nazwa jest już nieaktualna, ponieważ po zakończonych konsultacjach smartfony zostały wykreślone z listy urządzeń objętych dodatkową opłatą. Znajdują się na niej natomiast takie urządzenia jak: komputery, telewizory czy tablety.
Jak można przeczytać w projekcie ustawy, opłata reprograficzna ma wynosić od 1 do 4 proc. cen brutto wskazanych urządzeń. Dodatkowo producenci i importerzy mają ją opłacać co kwartał do regionalnych urzędów skarbowych.
Pieniądze z opłaty reprograficznej będą trafiać przede wszystkim do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych (49 proc.). Pozostałe pieniądze trafią do organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi artystów wykonawców (11,5 proc.), producentów fonogramów i wideogramów (11,5 proc.) oraz wydawców (5 proc.).
Jeżeli chodzi o sprzedaż czystych nośników pamięci, kserokopiarek, skanerów i drukarek kwoty przeznaczane na wspomaganie artystów rozłożą się trochę inaczej. W tym przypadku 30 proc. wpływów ma zasilać Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych, a po 35 proc. organizacje zarządzające zbiorowo prawami twórców i wydawców.
Według wyliczeń Ministerstwa Kultury opłata reprograficzna ma przynosić ok. 565 mln zł rocznie. W teorii pieniądze te mają płacić producenci i importerzy. Jednak zdaniem ekspertów może to oznaczać, że producenci i importerzy przerzucą te koszty na klientów, którzy będą musieli zapłacić więcej za sprzęt objęty daniną, który został wymieniony w projekcie ustawy.