Do SKM jadącej do Legionowa na stacji Warszawa Żerań wsiedli wyjątkowo niezadowoleni ludzie w czarnych przebraniach. Pomimo dużego tłoku w pociągu rozeszli się po wagonach. Jeden z przebranych mężczyzn był zły, że w wagonach nie ma toalety. Z kolei kobieta narzekała, że bilety są za małe i jeszcze takie drogie, inna jęczała, że nie ma klimatyzacji. Wraz ze zbliżaniem się do stacji w Legionowie żałobnicy mieli coraz lepsze nastroje. Euforia była nawet tak duża, że z radością przystąpili do mycia okien w pociągu. – Większość pasażerów miała z tego niezły ubaw, ale niektórzy byli zniesmaczeni takim zachowaniem – opowiada jedna z pasażerek niecodziennego kursu SKM.
Pociąg do Legionowa dojechał kilka minut przed godziną 18. Na peronie żałobnicy z pociągu przywitani zostali przez uczestników konduktu pogrzebnego. Wśród nich byli członkowie Stowarzyszenie Myślących Pozytywnie, członkowie chóru działającego przy LUTW, Beata Narel ze swoimi uczniami z ZSO2 w Legionowie. Nie zabrakło też prezydenta Romana Smogorzewskiego, który chyba z największym zadowoleniem przyjął wiadomość o tym, że w Legionowie umarł defetyzm.
Przeszli Piłsudskiego
Kondukt żałobny z trumną, w której spoczywał defetyzm, w asyście Straży Miejskiej przeszedł ulicami Legionowa a w trakcie marszu odśpiewano szereg pieśni żałobnych.
Pogrzeb za ratuszem
Symboliczny pogrzeb defetyzmu odbył się za legionowskim ratuszem. Na miejscu na żałobników w różowych okularach czekał Tomasz Talarski, który dokonał ceremonii. Odczytał symboliczny manifest, a następnie otworzył trumnę wystawiając zwłoki defetyzmu na widok mieszkańców. Ostatecznie defetyzm spoczął w kapsule czasu zagrzebanej i zaspawanej za budynkiem ratusza. Oby nigdy nie zmartwychwstał!
Happening zorganizowany przez Stowarzyszenie Pozytywnie Myślących wydaje się tylko wstępem do kolejnych działań, o których zapewne dowiemy się już wkrótce.