Co 4-letnia dziewczynka robiła sama na schodach wiaduktu w Legionowie? Opiekunka w przedszkolu po paru chwilach zorientowała się, że brakuje jednego dziecka i zaczęła szukać… Aktualnie wszystko wyjaśnia legionowska policja.
W środę, około godziny 13.30, w okolicach wiaduktu, przy ulicy Handlowej w Legionowie, pani Joanna zauważyła małą dziewczynkę, która samodzielnie przechodziła przez jezdnię. Ku jej zdumieniu dziecko było samo. Nie towarzyszył jej nikt dorosły. Zagadnięta dziewczynka odpowiadała na pytania, zadawane przez zmartwioną panią Joannę, która próbowała dociec, dlaczego dziecko jest samo na ulicy. Dziewczynka podała swoje imię oraz tłumaczyła, że wybiera się do domu. Z rozmowy wynikało, że uczęszcza do przedszkola.
Skąd uciekła?
Dziewczynka chciała trafić do domu i najprawdopodobniej kierowała się na wiadukt, a później na Osiedle Piaski. Zapamiętała drogę, jaką zwykle odwożono ją samochodem do przedszkola. Pani Joanna zadzwoniła na policję i zgłosiła sprawę. Funkcjonariusze z Powiatowej Komendy Policji w Legionowie zabrali dziecko na komisariat, gdzie Zuzia opowiedziała o swojej przygodzie. Ponieważ w nazwie przedszkola miał występować miś, funkcjonariusze sprawdzili, czy dziecko uczęszcza do Miejskiego Przedszkola Integracyjnego nr 5 im. Misia Uszatka przy ulicy Zakopiańskiej. Okazało się jednak, że w gminnym przedszkolu dziewczynka nie była znana. Dlatego postanowili sprawdzić przedszkola prywatne. Okazało się, że dziecko najprawdopodobniej, bo oficjalnie nie chce tego potwierdzić legionowska policja, uczęszcza do jednego z prywatnych przedszkoli.
Uciekła z podwórka
Ponieważ dziewczynka była ubrana, a w kieszeni kurteczki miała mokre rękawiczki, można by domniemywać, że prawdopodobnie podczas zabawy na świeżym powietrzu wykorzystała nieuwagę opiekunów i oddaliła się samodzielnie, po to by wrócić do domu. Z wstępnych ustaleń wynika, że dziewczyna wyszła przez uchyloną furtę, której ktoś nie domknął, może jeden z rodziców, który wcześniej odbierał swoje dziecko. Zwykle furtka jest zamknięta, a każdy rodzic ma kod do domofonu. Opiekunki szybko zorientowały się, że brak im jednego przedszkolaczka i najpierw sprawdziły toalety i cały budynek, podejrzewając, że dziewczynka właśnie tam się udała. W tym samym czasie zadzwonił policjant, pytając czy do tego przedszkola uczęszcza znalezniona dziewczynka.
Monitoring
By ustalić okoliczności zajścia, Komendant Straży Miejskiej Ryszard Gawkowski sprawdzał nagrania monitoringu. Niestety, na zarejestrowanych filmach nie widać małej uciekinierki. Prawdopodobnie uniknęła oka kamery, podążając sobie tylko znaną drogą.
Często uciekają
Policja potwierdza, że dziewczynka została dostarczona do przedszkola i zbadał ją lekarz. Nie miała ona żadnych obrażeń. Po całym zdarzeniu odebrała ją mama. Przygoda malucha zakończyła się szczęśliwie, dzięki czujności mieszkanki Legionowa, pani Joanny. Nie wiadomo bowiem, co stałoby się, gdyby dziecko doszło do ul. Warszawskiej. Jak nieoficjalnie mówią niektórzy funkcjonariusze, podobne przypadki, kiedy dzieci uciekają z przedszkoli są dosyć częste, ale rzadko taka informacja trafia do mediów. Sugerują, że dobrym rozwiązaniem byłoby zakładanie przedszkolakom bransoletek z chipem, który alarmowałby opiekunów w przypadku opuszczenia przez dziecko bezpiecznej strefy.
W najbliższym czasie policja przesłucha opiekunów przedszkolaków i ustali, w jakich okolicznościach dziecko wymknęło się spod opieki. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że nie będzie prowadzone postępowanie w kierunku narażenia dziecka na utratę zdrowia i życia.
Iw, red.