Bestie nie ludzie

520443303f671.jpg


Mimo strachu przed sąsiadami, ktoś z mieszkańców z bloku przy ulicy Norwida doniósł o fatalnym stanie psa. Na miejscu pojawiła się komisja, która potwierdziła zarzuty i odebrała zwierzę właścicielom.


W dniu 15 kwietnia asp. Grzegorz Krukowski z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie wraz z osobami uprawnionymi do kontroli, odebrali właścicielom psa, który ledwo trzymał się na nogach. Według doniesień ludzi, którzy zaobserwowali niepokojące sygnały, bokser był wychudzonym, zaniedbanym zwierzakiem, często przywiązywanym do kaloryfera i nie wychodzącym na zewnątrz. Kontrola udała się na miejsce, jednak nie została wpuszczona do mieszkania. Podejrzewano, źe nikogo nie ma w domu. Sąsiedzi pojawiający się na korytarzach zostali wypytani o lokatorów mieszkania na ulicy Norwida. Potwierdzili, iź pies nie wygląda zdrowo i nie jest wyprowadzany na zewnątrz, narzekali teź na głośne nocne imprezy i nie byli zadowoleni z takiego sąsiedztwa. Niektóre mieszkania pozostały zamknięte, mimo źe wyrażnej obecności domowników.

Pijana cięźarna

Kontrolerzy nie odpuścili i w godzinach wieczornych ponownie udali się na Norwida. Tym razem otworzono drzwi. Okazało się, źe na miejscu trwa libacja, w której bierze udział kilka dorosłych osób. Oprócz tego w domu przebywała cięźarna kobieta oraz trójka dzieci. Pies rasy bokser był wychudzony i zaniedbany. – Pies jest w skrajnej nędzy – mówi Iwona Kowalik, która zawoziła psa do weterynarza – to są bestie nie ludzie. Brak mi słów. Nie wiem do czego to porównać. Tam trzeba się koniecznie zająć dziećmi. Według kontrolujących, w mieszkaniu w jednym pokoju przebywały wystraszone dzieci, a w drugim obcy męźczyżni, którzy pili wódkę. Pijana matka w ciąźy uczestniczyła w libacji.

Głodny pies

Właścicielka stwierdziła, źe pies jest chory na jelita i zwraca wszystko co zje. Jednak po badaniach u weterynarza okazało się, źe jelita  psa są w porządku – jest zagłodzony. – Na tym psie moźna się anatomii uczyć. Jakby mógł, to by miskę połknął, nic nie zwraca – opowiada pani Kowalik. Pies ma siedem lat, tylko jedno szczepienie na wściekliznę, nie był odrobaczany. Miał tak przerośnięte pazury, źe z trudem chodził. Właścicielka tłumaczyła, źe weterynarz powiedział jej, źe jak bokserom paznokcie urosną, to same odpadają. – Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać – komentuje to Iwona Kowalik. W lecznicy zadbano o łapy psa i pobrano krew do badania. Zwierzę jest bardzo zaniedbane, trafiło pod opiekę Fundacji Przyjaciele Braci Mniejszych.

Policja prosi, by reagować na cierpienie zwierząt. Kaźdy kto zauwaźy cierpiące zwierzę, ma wątpliwości co do jego traktowania, moźe zawiadomić policję lub straź miejską. Jeśli zarzuty się potwierdzą i zostanie stwierdzone naduźycie, zwierzę moźe zostać odebrane. Jak czytamy na stronach Komendy Powiatowej Policji, jeśli pozostawienie zwierzęcia u właściciela zagraźa jego źyciu, policjant, a takźe upowaźniony przedstawiciel organizacji społecznej, moźe odebrać zwierzę, nie czekając na decyzję organu samorządu terytorialnego. Warto reagować. Czasem telefon moźe uratować zwierzęciu źycie.

iw

Na zdjęciu: Bokser odebrany nieodpowiedzialnym właścicielom dostał imię Fagot i trafił pod opiekę Fundacji Przyjaciele Braci Mniejszych.