W godzinach rannych do Straźy Miejskiej zgłoszono problem z duźym stadem dzików, które pojawiły się w okolicy ulic Górnośląskiej i Mazowieckiej. Stado liczyło około 20 dzików.
Trzy lochy prowadziły 17 warchlaków. O intruzach został zawiadomiony powiatowy koordynator ds. łowiectwa Zenon Chojnacki, który kierował działaniami. Do akcji przystąpili straźnicy miejscy oraz straźacy z Ochotniczej Straźy Poźarnej z Legionowa i Ochotniczej Straźy Poźarnej z Jabłonny. Tylko dzięki ich pomocy udało się dziki przeprowadzić na leśne tereny. Bezpieczeństwo podczas przekraczania dróg zapewniała policja. Nagonka na zwierzęta trwała kilka godzin z przerwami. Trudność akcji utrudniał fakt, źe są to tereny zabudowane. Dzików nie moźna uśpić, poniewaź spowodowałoby to zatrucie mleka, którym karmią młode. Jedyna metoda to zagonienie z powrotem do lasu.
Zwierzęta przyszły z Chotomowa. Prawdopodobnie takie akcje będą występować coraz częściej, poniewaź dziki przychodzą na tereny, gdzie są dokarmiane. Przychodzą nie tylko na wysypiska, ale i na działki, gdzie ludzie porzucają skoszoną trawę. – Widzi pani, piękne ogrodzenie, skoszony ogród, a trawa wywalona za płot do sąsiada – tak komentował jeden z uczestników akcji zwyczaje mieszkańców. – Dopóki do świadomości ludzkiej to nie dojdzie, źe dzik przychodzi tam, gdzie karmią, to nadal będą problemy – tłumaczył Zenon Chojnacki, który zajmuje się doradztwem w Starostwie Powiatowym w sprawach związanych z dziką zwierzyną. W powiecie legionowskim brak słuźb, które mogłyby zajmować się podobnymi problemami. Jednoosobowe stanowisko doradcy, nawet przy profesjonalnym podejściu, moźe w przyszłości nie wystarczyć. Potrzebne są odpowiednie środki finansowe. Liczne stado na terenie gminy Jabłonna moźe jeszcze sprawiać kłopoty i odwiedzać Legionowo. Straź Miejska nadal monitoruje miejsca pobytu zwierząt.
iw