Od pół roku radni powiatowi próbują opracować raport z kontroli w Wydziale Architektury Starostwa Powiatowego w Legionowie. Nie są w stanie go ukończyć, a dokument właśnie wróciły do kolejnych konsultacji. Dotarliśmy do inwestorów, którzy swoje problemy z urzędem określają mianem: nepotyzmu i promowaniem korupcji.
Od kwietnia w Starostwie Powiatowym w Legionowie trwa kontrola problemowa dotycząca obsługi mieszkańców powiatu w zakresie czynności administracyjnych związanych z wydawaniem pozwoleń na budowę w latach 2010 – 2012. Radni Sławomir Kwiatkowski, Sławomir Osiwała i Wiesław Karnasiewicz zajmują się kontrolą działalności Wydziału Architektury prowadzonego przez Naczelnik Mirosławę Wypych. Przedmiotem ich analizy są też zmiany organizacyjne w Wydziale Architektury w latach 2010 – 2011. Tylko w 2011 roku do wydziału wpłynęło ponad 9 691 spraw, z tego 636 to wnioski o pozwolenie na budowę. W sierpniu 2012 roku radni nie przyjęli raportu przewodniczącego komisji Sławomira Kwiatkowskiego. Nieusatysfakcjonowani jego ostateczną formą, po burzliwych dyskusjach, podjęli decyzje o kontynuacji prac nad dokumentem.
Oficjalnie nic, nieoficjalnie dużo
Przyczyną rozbieżności w raporcie ma być trudna ocena działań Wydziału Architektury. Radni dostrzegają problemy, ale nie są w stanie ich udowodnić. Oficjalnie brak skarg na działania naczelnik Mirosławy Wypych. Według radnego Kwiatkowskiego ludzie boją się otwarcie o tym mówić. Według niego ankiety nie są żadnym wyznacznikiem opinii petentów na temat pracy wydziału. Pozostali radni zasiadający w komisji zgadzają się z tym stanowiskiem, ale przyznają także, że trudno określić rozmiary problemu nie mając żadnych dokumentów w ręku. – Chociaż słyszę różne rzeczy na naczelnika, ja nie mogę brać tego za źródło informacji, bo tego nikt oficjalnie nie powie – mówi radny powiatowy Wiesław Karnasiewicz. W kompetencji starosty
– Dla mnie największą bolączka było to, że przepisy prawa są tak tworzone, że zawsze zostawiają furtkę. Urzędnik staje się decydentem – mówi Sławomir Osiwała. – A jak jest decydentem, można go skorumpować – kończy myśl Karnasiewicz. Radni nie zamierzają jednak analizować przedmiotu poszczególnych spraw oraz tego, kto ma rację: petent czy wydział architektury, ponieważ ostateczna decyzja należy tu do starosty.
Fatalna opinia wydziału
– Przychodzi jedna pani do wydziału architektury z wnioskiem o wydanie pozwolenia. Dostaje taką informację: pani nie dostanie pozwolenia na budowę, chyba że… to trudna działka… chyba że projekt wykona ta firma projektowa. A tu jest wizytówka. Znam takie przypadki nawet u nas. Jak będzie pieczątka tej firmy, to pani nie będzie miała problemu – opowiadał podczas obrad komisji rewizyjnej rady powiatu radny Wiesław Karnasiewicz. Wątpliwości, o jakich mówią radni, to najprawdopodobniej częsta praktyka dotycząca wyboru firm projektowych i nadzorów inwestorskich dokonanych już po korektach wymaganych przez Wydział Architektury Starostwa Powiatowego w Legionowie. Nie trudno jest przecież zaobserwować, że na wielu tablicach, ustawionych zwłaszcza przy problemowych inwestycjach, obok nazwy inwestora przewijają się nazwiska Stanisława i Roberta Wypychów, odpowiednio męża i syna naczelniczki wydziału w starostwie. Przeważnie towarzyszy im nazwisko Lecha Ślepowrońskiego – technika budowlanego odpowiedzialnego za projekty architektoniczne.
Co na zarzuty Starosta
Naczelnik Wydziału Architektury podlega bezpośrednio legionowskiemu Staroście. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy najpierw wicestarostę Roberta Wróbla, bezpośrednio odpowiedzialnego za ten zakres działania urzędu. Niestety w poniedziałek 24 września miał zbyt wielu interesantów. Szczęśliwie udało nam się o tę kwestię zapytać bezpośrednio starostę Jana Grabca. – Pracownik (Mirosława Wypych – przyp. red.) jest chroniony przedemerytalnie. Nie mam zastępcy na to stanowisko. Trudno o pracownika spoza światka legionowskich projektantów. Pewnie gdybym miał inne rozwiązanie personalne, to ona (Mirosława Wypych) by chętnie na to przystała – mówi Jan Grabiec. Czy starosta legionowski nie widzi problemu w rodzinnych powiązaniach i karze wierzyć w to, że w mieście znajdującym się 20 km od Warszawy, tak trudno znaleźć specjalistę zajmującego się kwestiami budowlanymi, nie będącego powiązanym ze środowiskami inżynierów? – Sam jestem wkurzony na taką sytuację. Może pójdziemy w inną stronę i weźmiemy na naczelnika kogoś z wykształceniem prawnym – komentuje starosta. Czy oskarżenia o nepotyzm i wystawianie w procesie inwestycyjnym słupów z uprawnieniami nie jest naganną praktyką? – Robert (Wypych – syn Mirosławy Wypych) jest niezłym projektantem. Bierzemy go do prac związanych z naszymi inwestycjami jako inspektora nadzoru. W branży generalnie brakuje ludzi z uprawnieniami. Często uprawnienia mają 70-latkowie, którzy świadczą usługi dla legionowskich projektantów i biur projektowych. Są to osoby, które z racji wieku niewiele wiedzą o świecie, nie mówiąc o kwestiach merytorycznych – podsumowuje starosta Grabiec, twierdząc że to praktyka, z którą bardzo często spotyka się w tej branży.
W jednym z kolejnych wydań tygodnika spróbujemy opisać przykład tego, jak w powiecie legionowskim można szybko i bez problemów przeprowadzić trudną w założeniach inwestycję.
Iwona Wymazał