Takźe Legionowo zostało objęte ogólnopolską akcją przeciw dopalaczom. W jej wyniku w całym kraju wg róźnych żródeł zamknięto około 1100 punktów handlujących tymi specyfikami. Sklepy zaczęły się likwidować. Właściciele, którzy zainwestowali w ten wątpliwy biznes, juź po dwóch tygodniach decydują się likwidację części punktów.
Sklep na Jagiellońskiej, tuź obok Komendy Powiatowej Policji. Otworzył się pod koniec dopalaczowej gorączki. We wtorek drzwi szeroko otwarte, za szkłem w gablotach leźy juź tylko fajka wodna i gruba warstwa kurzu. Zza lady uśmiecha się sympatyczna ekspedientka. Na stołku pod ścianą siedzi jedyna klientka, przy automacie do gier. – Moźe i lepiej, źe zlikwidowali te dopalacze, ale powinni to zrobić 2 lata temu. Szkodliwe, ale jak mieszają to z alkoholem i narkotykami, to trudno się dziwić, źe umierają. Jak nie chcieli tego, to po co wpuszczali do Polski. Wszystko, co złe przychodzi z zachodu. Tylko czemu dopiero teraz przed wyborami narobili szumu, skoro coś jest legalne a nagle afera? Ja tu tylko sobie dorabiam do emerytury. Trudno wyźyć z 800 zł – o systemowym podejściu państwa do obrotu próbkami kolekcjonerskimi mówi była sprzedawczyni dopalaczy.
– Otwarte mamy, bo nic nie ma. Dzień wcześniej wpadła kontrola policji i sanepidu. Sprawdzili kaźdy kąt. Patrzyli czy nie ma towaru. Dziś był policjant ubrany po cywilnemu. Teź kontrolował czy sprzedajemy dopalacze, czy jest cokolwiek na sklepie. Ale wie Pani, tu właściwie i tak nie było ruchu źadnego. Bliskość komendy odstraszała ludzi. Właściciel sklepu chyba chwilowo zawiesił działalność. Pozostały automaty do gier i reklama przed sklepem. Moźna pograć sobie – dodaje niepewna swojego dalszego losu pracownica.
Rzecznik Policji Robert Szumiata potwierdził, źe sklepy są pod specjalnym nadzorem. Zapewnił, źe policja monitoruje ich działalność. Punkt na ulicy Batorego zakończył działalność. Zostały tam naruszone plomby, poniewaź opróźniano lokal z mebli sklepowych. Wygląda na to, źe jak tylko ktoś uchyli drzwi, od razu pojawia się funkcjonariusz. Równieź punkt sprzedaźy na ulicy Jagiellońskiej świeci pustkami. Koniec ery dopalaczowej ogłosimy jednak wtedy, gdy wszystkie sklepy znikną z naszego miasta.
Mimo ogłaszanych sukcesów w mediach, problem dopalaczy nie zniknął. Jak donosi prasa, właściciel sieci hurtowni będzie domagał się wielomilionowych odszkodowań z tytułu poniesionych strat. Bardzo niepokojące jest to, źe w chwili obecnej widać mobilizację portali i forów poświęconych tej działalności. Na stronach internetowych czytamy o akcjach typu zapal świeczkę, protestujących przeciw działaniu państwa. Ś.P. dopalacze serdecznie dziękują wszystkim za owocną współpracę i atakują rząd polski ogłaszając, iź spektakularna akcja 2 pażdziernika była pokazem „jak umiera wolność”. Oskarźanie Premiera Tuska o świadome odwracanie uwagi społeczeństwa od najwaźniejszych problemów za pomocą nagonki na handel środkami kolekcjonerskimi, jest posunięciem desperackim i populistycznym. Wspomniane wcześniej portale edukują jak rodzić sobie z zakazem i jakie działania moźna podjąć, by zakaz handu omijać. Na drzwiach sklepów wywieszono karteczki z napisem: „Sprzedaź chwilowo wstrzymana zapraszamy wkrótce…”
RC