Legionowo. Artur Sperling – kandydat na radnego: inżynier z politycznym zacięciem

Artur Sperling

Artur Sperling

 

Z 42-letnim Arturem Sperlingiem, bezpartyjnym inżynierem informatyki z legionowskich Piasków, ubiegającym się o mandat radnego w grudniowych wyborach uzupełniających do rady miasta, rozmawiam o tym, czym w pierwszej kolejności warto się zająć w okręgu numer 5.

Magdalena Siebierska: Jest Pan szóstym kandydatem na radnego w tegorocznych wyborach uzupełniających, z którym rozmawiam. Moi wcześniejsi rozmówcy mówiąc o potrzebach legionowian z okręgu nr 5 skupiali się głównie na potrzebach mieszkańców osiedla Piaski. Zapytam wprost, co Pan, jako radny zrobi dla legionowian z Kozłówki?

Artur Sperling: Choć tam nie mieszkam, to na pewno skupię się na rozwiązaniu ich problemów komunikacyjnych. Osiedle Kozłówka jest położone w centralnym miejscu Legionowa, ale z każdej strony jest ono odcięte od reszty miasta torami kolejowymi. Mieszkańcy, aby opuścić teren osiedla, korzystają z wielu nie do końca bezpiecznych rozwiązań. Jest tam co prawda jedna bezpieczna droga, ale znajduje się ona w północnej części tego osiedla. Legionowianie z południa Kozłówki, chcąc skrócić sobie o jakieś 900 metrów drogę, często wybierają 2 dzikie przejścia przez tory kolejowe. Choć to niebezpieczne, można ich zrozumieć. Pierwszym z tych dzikich przejść jest to prowadzące przez tory ułożone na trasie Warszawa-Gdańsk do mieszczącego się na głównej legionowskiej stacji peronu. Jest tam bardzo niebezpiecznie, ponieważ po torach kolejowych, które to przejście przecina, bardzo szybko jeżdżą pociągi – nie rzadko te najnowocześniejsze, czyli bardzo ciche. Myślę, że samo oznakowanie tego przejścia czarnym zakazem alarmującym o liczbie osób rannych i zabitych to zdecydowanie za mało. W tym miejscu powinny stanąć ekrany dźwiękochłonne, które w rzeczywistości uniemożliwiłyby przechodzenie przez te tory oraz ograniczyłyby hałas dochodzący do osiedla, a pochodzący od poruszających się pociągów. Drugie z samowolnych przejść prowadzi przez dziurę w ogrodzeniu osiedla przez tor na trasie Legionowo-Wieliszew oraz bocznicę kolejową. Jako radny na pewno dążyłbym do legalizacji tego przejścia poprzez wybudowanie pieszego przejścia przez tory wraz z chodnikiem do ulicy Szwajcarskiej. Przejście zlokalizowane w tym miejscu będzie stosunkowo bezpieczne, gdyż pociągi w tym miejscu poruszają się z niewielką prędkością, a widoczność w obie strony jest stosunkowo duża. Spółki kolejowe prawdopodobnie nie będą widziały celowości tej inwestycji. Dlatego uważam, że to przejście powinno zasponsorować mieszkańcom miasto. Ich bezpieczeństwo powinno być dla władz ważniejsze od sporów, kto powinien to zrobić. W tych okolicach jest jeszcze jeden szlak wydeptany przez mieszkańców. Prowadzi on od osiedla w stronę pieszego przejścia przez tory, zlokalizowanego na wysokości ulicy Zygmunta Krasińskiego. Moim zdaniem powinien tam powstać dobrze oświetlony chodnik.

MS: Skąd czerpie Pan wiedzę na temat spraw potrzebnych dla załatwienia dla mieszkańców osiedla Piaski?

AS: Mieszkam przy ulicy Zegrzyńskiej 45, co oznacza, że mieszkam w okręgu, z którego kandyduję. Od blisko 40 lat mieszkam na Piaskach. Tu chodziłem do szkoły, tu mam znajomych i rodzinę, jestem też przewodniczącym jednej z tutejszych wspólnot mieszkaniowych. Problemów legionowian z Kozłówki nie znam tak dobrze, jak problemów legionowian z Piasków. Nadmienię jednak, że aktualny podział legionowskich okręgów wyborczych jest niewłaściwy i jak zostanę radnym, będę zabiegał o zmianę ich granic. Osiedle Piaski leży obecnie na terenie aż 4 okręgów wyborczych, a według mojej wizji w przyszłości powinno stanowić jeden okręg lub kilka okręgów i odpowiadać swą powierzchnią jednej dzielnicy ujętej w nieformalnym podziale administracyjnym Legionowa – a nazwanej na stronie internetowej miasta – Piaskami. Zresztą w aktualnym podziale legionowskich okręgów wyborczych jest masa błędów. W ostatnio wydanych przez legionowskie władze obwieszczeniach o adresach uprawnionych do głosowania w zbliżających się wyborach uzupełniających, mam wrażenie, że zabrakło bloków stojących przy ulicy Piaskowej 4, 6, 8 i 10. Zauważyłem też, że od 1 stycznia 2008r. legionowski okręg wyborczy nr 5 nie graniczy już z gminą Nieporęt, tylko raczej z gminą Wieliszew. Nikt przez tyle lat tego zmienił – legionowscy radni przecież już kilkukrotnie zmieniali uchwałę w sprawie podziału miasta na stałe obwody głosowania, ale żaden z nich nie wychwycił tego oczywistego błędu. Trzeba pilnie to poprawić.

 

 

MS: Jakie ma Pan pomysły na osiedle? Co się zmieni, gdyby udało się Panu zostać radnym?

AS: Powiem tak, przez zupełny przypadek, – jako przewodniczący jednej ze wspólnot mieszkaniowych – w lipcu br. dowiedziałem się, że deweloper, który w miejscu tzw. „okrąglaka” chce zbudować blok tak się w swoich planach rozpędził, że zabrakło mu terenu na aż 82 miejsca parkingowe. Okazało się, że z pomocą przyszli mu miejscy włodarze, którzy na podstawie umowy przekazali mu brakujące miejscówki, z których obecnie korzystają mieszkańcy ulicy Piaskowej. Wszystko po to, żeby ów deweloper mógł wykazać się spełnieniem zapisów miejscowego planu zagospodarowania terenu i otrzymać pozwolenie na budowę. Po mojej interwencji, starostwo powiatowe odmówiło tej firmie udzielenia pozwolenia na budowę, nie dopuszczając tym samym do pogorszenia i tak już trudnej sytuacji z miejscami postojowymi na osiedlu Piaski. Właśnie ta mało przejrzysta sprawa była dla mnie silnym bodźcem, na tyle silnym, że ostatecznie skłonił mnie do ubiegania się o mandat radnego. Chcę mieć wpływ na decyzje, które zapadają w mieście dla dobra wszystkich legionowian. Zresztą, kuriozalne zachowania legionowskich urzędników, z którymi spotkałem się podczas wyjaśniania sprawy tych miejsc parkingowych, sprawiły, że zacząłem myśleć, iż władze miasta – zamiast działać na korzyść mieszkańców – działają na ich szkodę. Urzędnicy zachowywali się tak, jakby chcieli zniechęcić mnie do odkrycia prawdy. Oprócz tych dodatkowych miejsc parkingowych na Piaskach, na pewno zadbałbym też o modernizację chodników i innych dróg osiedlowych. Aby móc to zrobić za pieniądze pochodzące z miejskiej kasy, wystarczy, że wspólnoty mieszkaniowe będące współwłaścicielami tej infrastruktury użyczą te tereny miastu. Nie trzeba tej infrastruktury od razu miastu oddawać na własność – żeby móc ją unowocześnić. Innym pilącym na Piaskach problemem są zalane ulice, chodniki, czy też znajdujące się przy dworcu kolejowym przejście podziemne. Zamiast ubywać miejsc, gdzie zalega woda, ciągle ich na tym osiedlu przybywa. Budując chodniki na Piaskach – na przykład te wzdłuż dróg – nie pomyślano o zaprojektowaniu i wykonaniu właściwego odwodnienia. Nie pomoże tu czyszczenie istniejących studzienek – bo ich po prostu jest za mało, albo nie ma w ogóle. Czy ktoś, kto projektował i budował chociażby te chodniki nie pomyślał, że krawężniki wybudowane wzdłuż dróg uniemożliwiają spływanie wody z tych dróg na pobliskie trawniki?

MS: Powiedział Pan, że w sprawie parkingów przy ulicy Piaskowej władze Legionowa działały na niekorzyść mieszkańców. Jak zamierza Pan walczyć z takimi patologiami?

AS: Chciałbym w całym Legionowie wprowadzić takie zmiany, które umożliwiłyby mieszkańcom realną kontrolę władzy. Takim narzędziem były zapewne konsultacje z mieszkańcami. W Legionowie konsultacje społeczne przeprowadzane są „po cichu”, a uczestniczą w nich często nie sami mieszkańcy, a organizacje społeczne, które nie reprezentują stanowiska wszystkich mieszkańców. Legionowo posiada wiele bilbordów, które używa do informowania o różnych wydarzeniach kulturalnych. Co stoi na przeszkodzie, aby ich użyć do poinformowania mieszkańców o planowanych inwestycjach i zapytać ich o zdanie na ten temat? Odpowiedź brzmi – dobra wola i chęć poznania opinii mieszkańców. Taki brak prawdziwych konsultacji z mieszkańcami widać przy kilku inwestycjach zrealizowanych w ostatnim czasie na Piaskach. Zdaniem moim i wielu mieszkańców, parking zbudowany przy szkole jest potrzebny w tym miejscu, ale już jego wykonanie nie jest trafione. Byłby on bardziej funkcjonalny, gdyby został wybudowany w formie drogi z oddzielnym wjazdem i wyjazdem oraz miejscami postojowymi umiejscowionymi wzdłuż tej drogi. Miejsce na taką inwestycję było! Gołym okiem widać, że inwestycja ta została przeprowadzona w pośpiechu przed zbliżającymi się wyborami, tylko po to, aby kandydat na radnego popierany przez prezydenta mógł pochwalić się osiągnięciami. Drugą inwestycją, przy której widać brak konsultacji, jest remont ulicy Buka. Remont ten był potrzebny, bo stan tej drogi był tragiczny. Mieszkańcy pytają jednak, dlaczego nie poszerzono tej ulicy przy przedszkolu, gdzie rano i popołudniu swoje samochody parkują mieszkańcy, którzy dowożą tam swoje dzieci. Utrudniają tym samym przejazd pozostałym kierowcom. Wystarczyło w tym miejscu wyciąć stare topole, które w czasie większych wiatrów stanowią poważne zagrożenie, i kosztem trawnika poszerzyć drogę. Nie zwiększyłoby to w znaczący sposób kosztów, a ułatwiłoby życie mieszkańcom. W wielu kwestiach sprzyjających tej obywatelskiej kontroli władzy ubiegł mnie zdaje się, że obecny polski rząd. Mam tu na myśli planowaną reformę ordynacji wyborczej. Wideorejestrowanie miejskich sesji i obrad komisji, czy też rozszerzenie zakresu publikowanego w internecie rejestru umów zawieranych przez miasto to narzędzia umożliwiające mieszkańcom realne sprawowanie tej kontroli nad władzą. Jako radny domagałbym się, aby w tym legionowskim rejestrze umów umożliwić mieszkańcom zapoznanie się z całą ich treścią. W znaczący sposób zwiększyłoby to transparentność tego, co dzieje się z naszymi wspólnymi pieniędzmi i otoczeniem oraz ułatwiłoby wykrycie ewentualnych nieprawidłowości i niegospodarności. Takie same rozwiązania należałoby wprowadzić we wszystkich jednostkach budżetowych oraz spółkach miejskich. One również dysponują środkami publicznymi i zostały powołane dla naszego wspólnego dobra. Jako ich współwłaściciele, mamy prawo wiedzieć, co się w nich dzieje.

MS: W nie tak odległej przeszłości legionowscy radni wiele razy rozmawiali o jawności lokalnego życia publicznego. Nagrywanie procesu prawodawczego, czy też imienne głosowania – większość z nich wiążąco odrzucała. Nie obawia się Pan, że pomysłów, o których Pan mówi, w Legionowie nie da się jednak wprowadzić?

AS: Nie byłem i nie jestem członkiem żadnej partii politycznej. Jednak patrząc na włodarzy rządzących w Legionowie, bliżej mi do tutejszej nielicznej opozycji. Jak zostanę radnym, zdaje mi się, że bardziej będę współpracował z tymi radnymi, którzy częściej, niż pozostali krytykują działania obozu obecnie rządzącego w mieście. Prosta matematyka pokazuje, że może być nas już wówczas nie dwóch, tylko trzech. Taka konfiguracja ułatwi nam stanowienie lokalnego prawa, w tym umożliwi nam inicjatywę uchwałodawczą. Rok 2018 będzie rokiem wyborczym. Myślę, że przy odpowiednim nagłośnieniu ciekawych pomysłów, również i inni radni tj. ci związani z prezydentem też będą się ku nim skłaniać.

MS: Jak Pan ocenia swoje szanse w wyborach? W kim upatruje Pan „najgroźniejszego” wyborczego rywala?

AS: Trudne pytanie. Rywala upatruję w osobie reklamowanego przez władze miasta Michała Margisa. Pozostali kandydaci, którzy „z góry” nie otrzymują żadnej pomocy mają równe szanse w tych wyborach. Wielu mieszkańców osiedla Piaski mnie zna. Całe swoje życie spędziłem na tym osiedlu. A każdy, kto mnie zna, wie, że gdy potrzebna jest pomoc, można na mnie liczyć.

MS: Dziękuję za miłą rozmowę i życzę sukcesów w wyborach uzupełniających na Piaskach.