Sławomir Traczyk, radny PiS, zwrócił ostatnio uwagę na problem gołębi, które swoimi odchodami zanieczyszczają miasto. Zaproponował zatrudnienie soklnika, który odstraszałby brudzące ptactwo. Zdaniem prezydenta Smogorzewskiego to nielegalne i bardzo drogie rozwiązanie.
Radny Sławomir Traczyk z Prawa i Sprawiedliwości (PiS) domaga się rozwiązania problemu zanieczyszczenia legionowskiego Rynku przez odchody gołębi. – Spacerowicze, a zwłaszcza dzieci narażone są na niebezpieczeństwo epidemiologiczne związane z kontaktem z licznie pozostawionymi przez ptactwo zanieczyszczeniami. Zanieczyszczone są również okolice studni oligoceńskiej, z której mieszkańcy Legionowa pobierają wodę do spożycia oraz mini plac zabaw, na którym bawią się dzieci z całego miasta – zaalarmował ostatnio władzę. Radny zaporponował, by w celu przegonienia gołębi zatrudnić w parku sokolnika lub zamontować elektrycznego sokoła, który odstraszałby brudzące ptactwo.
Chronione gatunki ptaków
Jak się okazuje, rozwiązanie zaproponowane przez radnego Traczyka nie dosyć, że nie jest do końca legalne, to w dodatku jest bardzo drogie. Tak przynajmniej uważa prezydent Roman Smogorzewski. Jego zdaniem w parku bytuje dużo gaktunków ptaków, a sokolnik mógłby wypłoszyć te znajdujące się pod ochroną lub będące w fazie lęgu i migracji. – W praktyce nie jest możliwe wyodrębnienie z grupy wielu ptaków samych gołębi, które można legalnie płoszyć – twierdzi prezydent Roman Smogorzewski. – Według danych pochodzących z amatorskich obserwacji dokonanych przez mieszkańców na terenie naszego miasta stwierdzono ponad 30 gatunków ptaków objętych ochroną. Miasto Legionowo dba o to, aby ptaków w mieście było jak najwięcej – poinformował na wstępie radnego Traczyka.
Sokolnik – 30 tys. zł miesięcznie?
Innym argumentem poddającym w wątpliwość obecność sokolnika na Rynku w Legionowie jest gigantyczny koszt jego angażu przy jednoczesnej niskiej efektywności jego pracy. – Praca sokolnika jest bardzo kosztowna. Z ofert dostępnych na rynku wynika, że jest to dzienny koszt około 1000 zł brutto. Dodatkowo efekty jego pracy są niewielkie. Po kilku dniach ptaki wracają w miejsca, z których zostały przepłoszone – ocenia prezydent Roman Smogorzewski, twierdząc przy tym, że najlepszym antidotum na gołębie brudzące miasto jest wyłącznie właściwa edukacja ekologiczna legionowian. Zapewnił też radnego Traczyka, że ratusz już podejmuje działania mające na celu zwiększenie świadomości legionowian, co do szkodliwości dokarmiania ptaków, a zwłaszcza gołębi.