Legionowo. Krwawa bójka przed kościołem. Jeden z mężczyzn trafił do szpitala

SONY DSC

Kościół pw. Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Legionowie, fot. GP (archiwum)

Interwencją policji i wezwaniem pogotowia ratunkowego zakończyła się awantura kilku mężczyzn w pobliżu Kościoła Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa przy ul. Piłsudskiego w Legionowie. Z relacji świadków wynika, że jeden z mężczyzn uderzył swojego znajomego, a później kopał go w okolicy żeber i skakał mu po głowie.

Wszystko działo się w niedzielę 19 lutego. Grupa pięciu znajomych – wśród nich były dwie dziewczyny i trzech mężczyzn – zaczęła się kłócić. Byli pijani. Początkowo dziewczyny odciągały od siebie dwóch swoich kolegów. Jedna z nich miała w pewnym momencie powiedzieć: „jaką ja jestem kur**”. Wtedy jeden z mężczyzn zaczął odgrażać się drugiemu, że go pobije – relacjonuje jeden ze świadków. Po chwili dziewczyna miała przestać rozdzielać dwóch mężczyzn i zacząć zachęcać ich do bójki. Z relacji osób będących na miejscu wynika także, iż niedługo później jeden z mężczyzn uderzył drugiego, a gdy ten się przewrócił zaczął go kopać w okolicy żeber i skakał mu po głowie.

 

Mężczyzna stracił przytomność. Po paru minutach zaczął pluć krwią i szybko oddychać – twierdzi świadek bójki. W końcu na miejsce przyjechała policja.

W niedzielę około godziny 16:00 dostaliśmy zgłoszenie, że na ulicy Piłsudskiego, niedaleko targowiska doszło do bójki kilku mężczyzn – informuje podkom. Emilia Kuligowska z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie. – Na miejscu zastaliśmy nietrzeźwego mężczyznę, który oświadczył, że doszło do awantury pomiędzy nim i innymi osobami. Wezwaliśmy pogotowie – dodaje Kuligowska.

Ranny mężczyzna został zabrany do szpitala. Jak ustaliła policja, jeszcze tego samego dnia, około godziny 19.10, został on zwolniony do domu. W poniedziałek 20 lutego stawił się w legionowskiej komendzie na przesłuchanie, ale w dalszym ciągu był nietrzeźwy. Zeznania udało się zebrać od niego dopiero w środę (22 lutego). Pozostało jeszcze przesłuchanie świadków – Będziemy ustalać, co się tam wydarzyło – mówi podkom. Emilia Kuligowska.