Rowerzyści i piesi wciąż wchodzą sobie w Legionowie w drogę. Policjanci z drogówki zwracają im uwagę, regularnie pouczają, zaś w skrajnych przypadkach wlepiają im mandaty.
Czy wiecie, że za chodzenie po drodze rowerowej i jazdę rowerem po chodniku grozi 50 zł mandatu? Ale nie chodzi tu o karanie, lecz o uświadomienie legionowianom, że wzajemne wchodzenie sobie w drogę jest bardzo niebezpieczne. Ścieżki rowerowe, zgodnie zresztą z prawem o ruchu drogowym, są przeznaczone dla rowerzystów, a nie dla pieszych…nawet, jeśli pobliski chodnik jest niesamowicie dziurawy.
Racje rowerzystów
Rowerzyści dostrzegają problem pieszych na ścieżkach rowerowych i potwierdzają, że zwłaszcza starsze osoby nie rozróżniają drogi dla rowerów od chodnika. – Rowerzyści, piesi i rolkarze powinni szanować siebie nawzajem, a nie jak to często widać całe rodzinki urządzają sobie spacery po nowych ścieżkach rowerowych – narzeka jeden z legionowskich rowerzystów. – Staram się uśmiechać, wyjaśniać, prosić, ale bardzo często spotykam się z agresją ze strony pieszych. No cóż. Mam kask i ubezpieczenie – dodaje. Legionowscy piesi najczęściej wchodzą w drogę rowerzystom korzystającym ze wszystkich miejskich ścieżek rowerowych, zwłaszcza zaś tych rozciągających się od legionowskiej III Parceli w stronę Chotomowa. – Bałwany chodzą po ścieżkach bez oświetlenia i kamizelek – narzeka inny, na co dzień dojeżdżający do pracy drogami dla rowerów.
Racje pieszych
– Wielu rowerzystów uważa, że skoro pieszy łamie przepisy, to oni też mogą je łamać. Wejście na drogę dla rowerzystów jest prawie przestępstwem i często się kończy obdzwonieniem, a nawet zruganiem, czy też wyzwaniem pieszego. Natomiast pieszy na chodniku ma być tolerancyjny i wyrozumiały – skarży się 67-letni Marian z Legionowa. – Rowerzyści też do aniołków nie należą. Bywało, że gdy ścieżką prowadziłam wózek z dzieckiem, ci nieomal by w nas wjechali – skarży się jedna z legionowskich matek. – Korzystałam z trasy rowerowej, bo ta zbudowana była z lepszego materiału, niż chodnik. Po prostu lepiej mi się pchało wózek. Wystarczyło zadzwonić i zeszłabym z trasy. Przecież każdy rower musi być wyposażony w dzwonek, a ja nie mam prawa jazdy ani karty rowerowej, więc chyba nie muszę znać przepisów – dodaje oburzona inna legionowianka. – Nieznajomość prawa nikogo nie zwalnia od odpowiedzialności karnej – przypomina nadkom. Artur Bartczak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Legionowie. – To tak, jakby ta pani została przyłapana na kradzieży i tłumaczyła, że nie miała pojęcia, że jest to czyn zabroniony – wyjaśnia oficer prasowy.
Skąd tyle agresji?
To, że piesi zachodzą drogę rowerzystom, zaś ci zajeżdżają ją pieszym jest faktem chyba w każdym polskim mieście. Wzajemne wchodzenie sobie w drogę jest więc kwestią wychowania komunikacyjnego, czy też raczej jego braku. W wielu przypadkach winni powinni się też czuć projektanci ścieżek rowerowych i lokalni samorządowcy zlecający inżynierom takież inwestycje. W Legionowie większość dróg dla rowerzystów powstało na chodnikach dla pieszych, często pozostawiając pieszym mniejszą część chodnika. Mało tego, wiele ścieżek i chodników nie jest od siebie wyraźnie oddzielona, choćby nawet białą ciągłą linią separującą te dwa pasy ruchu. Często jest też tak, że oba te pasy się przeplatają, tworząc tym samym liczne punkty kolizyjne i wzajemne poniekąd nieumyślne wchodzenie sobie w drogę pieszych i rowerzystów. Dla przykładu, wzdłuż ulicy Jana III Sobieskiego w Legionowie, szlak rowerowy przedzielony jest od jezdni chodnikiem dla pieszych. Z kolei wzdłuż ulicy Warszawskiej przylega on do jezdni, zaś chodnik dla pieszych znajduje się tuż za nim i jak najdalej od jezdni.
Dowodów przez brak statystyk brak?
Legionowska drogówka na co dzień stara się pilnować pieszych zachodzących drogę rowerzystom i rowerzystów zajeżdżających drogę pieszym. W skrajnych przypadkach, zarówno tym i tym wlepia mandaty. Policjanci z KPP w Legionowie zapytani o liczbę pieszych i rowerzystów ukaranych w tym roku mandatami, niestety nabierają wody w usta. – KPP w Legionowie nie prowadzi statystyki na temat wystawionych mandatów i pouczeń, które zostały nałożone na mieszkańców naszego powiatu. Chciałbym podkreślić, iż na naszym terenie działania nie zostały wskazane miejsca, gdzie najczęściej mogłoby dochodzić do sytuacji zagrożenia w ruchu drogowym – wyjaśnia nadkom. Artur Bartczak, rzecznik prasowy legionowskiej KPP. – Obecność od kilkunastu lat ścieżek rowerowych spowodował, że większość stosuje się do obowiązujących przepisów. W każdym miejscu, gdzie krzyżuje się ścieżka z drogą publiczną, może dojść do zagrożenia i kolizji. Na miejscu stwierdzonego wykroczenia to policjant podejmuje decyzję, którą jest zwrócenie uwagi, pouczenie lub nałożenie mandatu – przypomina legionowianom policyjny oficer prasowy.