W sprawie poszukiwanego listem gończym 24-letniego legionowianina, oprócz kryminalnych interweniowali 13 kwietnia także strażacy. Okazało się jednak, że straż pożarna przyjechała nadaremno. Ścigany mężczyzna sam otworzył drzwi policjantom.
Legionowscy kryminalni ustalili, że w bloku przy ulicy Warszawskiej w Legionowie może ukrywać się poszukiwany 24-letni mężczyzna. Kiedy 13 kwietnia zastukali do jego drzwi, 24-latek nie chciał im ich otworzyć. – W pewnym momencie policjanci usłyszeli płacz dziecka. Aby zapobiec nieszczęściu i szybko dostać się do mieszkania, zdecydowali się wezwać na pomoc strażaków – relacjonuje podkom. Emilia Kuligowska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Legionowie. Jednak, jak się finalnie okazało, poszukiwany mężczyzna w końcu sam otworzył drzwi i specjalistyczna pomoc strażaków w tym przypadku nie była już potrzebna.
W asyście policji trafił do więzienia
Strażacy odjechali do bazy, zaś policjanci przystąpili do swych rutynowych czynności w mieszkaniu poszukiwanego mężczyzny. Ścigany przez legionowską temidę w celu odbycia w więzieniu kary 10 miesięcy pozbawienia wolności 24-latek opuścił lokum i w asyście policji pojechał do zakładu karnego. Płaczące dziecko uspokoiło się i zostało pod opieką innych domowników.