Legionowo. Służby zjechały się pod blok na ul. Sowińskiego. Miało być zagrożenie życia, a okazało się, że lokatorka piła w oknie kawę

Bloki Legionowo Straż (2)

fot. archiwum GP

Dzisiaj (30 sierpnia) po godz. 11 służby ratownicze zostały poinformowane przez postronną osobę, że w bloku przy ulicy Sowińskiego w Legionowie w oknie stoi kobieta i może to być próba samobójcza. Na miejsce zadysponowano straż pożarną, w tym specjalistyczny podnośnik, pogotowie i policję. Po dotarciu na miejsce okazało się, że cała sytuacja to wielkie nieporozumienie. W ostatnich dniach jest to kolejny przykład fałszywego alarmu, po którym służby ratownicze dysponują na miejsce swoje siły, które mogły być potrzebne w innych miejscach w powiecie legionowskim.

 

 

Dzisiaj o godz. 11:14 służby ratownicze z powiatu legionowskiego otrzymały informację, że w jednym z bloków przy ulicy Sowińskiego w Legionowie znajduje się kobieta i może to być próba samobójcza. Na miejsce zadysponowano natychmiast dwa zastępy straży pożarnej z JRG Legionowo (w tym specjalistyczny podnośnik), pogotowie i patrol policji.

 

 

Po przybyciu na miejsce służb ratowniczych okazało się, że w bloku przy ulicy Sowińskiego na 6 piętrze w mieszkaniu kobieta piła kawę stojąc w oknie, kiedy do jej drzwi zapukały służby ratownicze. Okazało się, że nie ma mowy o żadnej próbie samobójczej i cała sytuacja to wielkie nieporozumienie. Po dwudziestu minutach służby ratownicze odjechały z miejsca, którego dotyczyło zgłoszenie. Osoba, która wzywała pomoc zrobiła to w dobrej wierze, jednak jest to kolejny przykład wzywania służb ratowniczych bez wcześniejszego potwierdzenia, czy rzeczywiście osoby, do których wzywana jest pomoc rzeczywiście jej potrzebują.

Przypadki fałszywych alarmów, gdzie kompletnie nie było potrzeby wzywania służb ratowniczych miały ostatnio miejsce np. w niedzielę (29 sierpnia) w Zegrzu, gdzie osoba zgłaszająca myślała, że pali się samochód, która mijała na drodze (więcej pisaliśmy TUTAJ) i w środę (25 sierpnia), kiedy to wezwano znaczne siły ratownicze do wędkarza, który miał potrzebować pomocy, a jedynie spał w swojej przycumowanej do brzegu łodzi (więcej pisaliśmy TUTAJ).