Legionowo. Smogorzewski o planowanym ustroju Warszawy: To zamach na władzę w stolicy kosztem tysięcy mieszkańców!

roman-smogorzewski

Prezydent Roman Smogorzewski (fot. archiwum GP)

Do sejmu wpłynął projekt ustawy zakładający włączenie 32 podwarszawskich miejscowości do stolicy. W „nowej” Warszawie znalazłyby się 4 legionowskie gminy – Legionowo, Jabłonna, Nieporęt i Wieliszew, na których czele mieliby stanąć burmistrzowie. Gmina Serock znalazłaby się zaś w granicach administracyjnych powiatu pułtuskiego. Wejście w życie nowych przepisów oznaczałoby likwidację powiatu legionowskiego. O opinię na temat planowanych przez posłów „Prawa i Sprawiedliwości” („PiS”) zmian ustrojowych w stolicy poprosiliśmy gospodarza miasta Legionowo, prezydenta Romana Smogorzewskiego.

Magdalena Siebierska: Cieszy się Pan, Panie prezydencie, że może Pan zostać burmistrzem Legionowa?

Roman Smogorzewski: Nie ma dla mnie znaczenia, jak się będę nazywał – wójt, burmistrz, czy prezydent – zwłaszcza, że jak zapowiada partia rządząca i tak nie będę najprawdopodobniej mógł kandydować. Najważniejsze jest dla mnie to, czego chcą mieszkańcy mojego miasta, a ich nikt o zdanie nie zapytał. Tak drastyczna zmiana będzie wprowadzana bez jakichkolwiek konsultacji społecznych – ani z mieszkańcami, ani nawet ze związkami międzygminnymi.

Magdalena Siebierska: Czego Pan najbardziej się boi, jeśli chodzi o szykowane przez partię rządzącą zmiany ustrojowe w stolicy? Jakie ewentualnie wynikające z nich zagrożenia dostrzega Pan, tak dla samego miasta, jak i dla legionowian?

Roman Smogorzewski: Największym zagrożeniem jest zmniejszenie budżetu. Na tę chwilę z projektu wynika, że gminy pozostaną, nie wiemy jednak na jak długo i czy nie zostanie ograniczony nasz budżet. Utworzenie tak wielkiego, ponad 3-milionowego tworu, który de facto będzie funkcjonował trochę na zasadach powiatu niesie zagrożenie, że nasz głos nie będzie słyszany. W tej chwili mamy 11 radnych legionowskich w 23-osobowej radzie powiatu. Po zmianie w tym ogromnym tworze jakim będzie miasto st. Warszawa będziemy mieli 1 głos. I to jest zadziwiające – ten sam jeden głos będzie miał przedstawiciel kilkutysięcznej miejscowości i 300-tysięcznej dzielnicy Warszawy. Jest zbyt wiele niewiadomych aby określić konkretne zagrożenia.

Magdalena Siebierska: Czy we wspomnianym projekcie ustawy dopatrzył się Pan jakichkolwiek szans i korzyści, tak dla Legionowa, jak i dla jego mieszkańców? Jeśli tak, to jakich?

Roman Smogorzewski: Na tę chwilę nie widzę żadnych korzyści. Jest to zamach na władzę w stolicy kosztem tysięcy mieszkańców, którzy jak w przypadku Legionowa wyprowadzili się z Warszawy aby właśnie uciec od tej wielkomiejskości. Nikt ich nie pyta, czy chcą tam wrócić.