Sugerowanej przez radnego Sławomira Traczyka aplikacji mobilnej NaprawmyTo w Legionowie raczej nie będzie. Urzędnicy korzystają z innych darmowych tego typu aplikacji. Najbardziej preferują jednak, jak usterki zgłaszane są telefonicznie.
Nowoczesne rozwiązania
Przypomnijmy. Ubiegłą jesienią informowaliśmy o pomyśle radnego Sławomira Traczyka, który dotyczył wdrożenia w Legionowie dwóch aplikacji mobilnych. Jedna z nich nazywa się NaprawmyTo. Za jej pośrednictwem mieszkańcy mogą zgłaszać zaobserwowane problemy w przestrzeni publicznej, takie jak na przykład dziury w infrastrukturze drogowej, czy też brak rozkładów jazdy na przystankach. Z tej aplikacji korzystają miasta takie jak Katowice, Lublin, Chełm, czy też podwarszawskie Marki i Józefów. Aplikacja ta jest nową i bardziej przejrzystą formą komunikacji mieszkańców danej miejscowości z urzędnikami. Za jej pośrednictwem zaobserwowane przez mieszkańców problemy w miejskiej przestrzeni takie jak na przykład dziury w drogach, czy w chodnikach, zniszczone kosze na śmieci, latarnie, czy też inne elementy infrastruktury są bezpośrednio przekazywane do odpowiednich urzędników, zaś ci na bieżąco informują zgłaszających o terminach usunięcia tych usterek, zaś same te usterki sygnalizowane są na wirtualnej mapie.
Za drogo, czy za mało konkretnie?
Od jesieni 2019r. do lata 2020r. nic w sprawie aplikacji NaprawmyTo w Legionowie się nie zadziało. Oficjalnym powodem odmowy jej zastosowania były koszty jej obsługi. Radny Sławomir Traczyk nie poddał się tak łatwo i postanowił sprawdzić, jak te ceny kształtują się w praktyce. – Zadzwoniłem do tej firmy i dowiedziałem się, że uruchomienie tej aplikacji kosztuje 0 zł, miesiąc próbny 0 zł, a miesięczny abonament w przypadku zdecydowania się na nią około 500 zł brutto – wyliczał podczas ostatniej komisji rozwoju miasta (25 maja). Dodatkowo z wyjaśnień Aleksandra Rogali, naczelnika wydziału komunalnego w legionowskim magistracie wynikało, że miasto już korzysta z podobnych aplikacji – tylko tych darmowych, a korzystanie z nich często zamiast skracać, niestety wydłuża, czas reakcji. – Jest wiele zgłoszeń dotyczących terenów nienależących do Legionowa. Dotyczą one np. dróg powiatowych, czy też terenów należących do spółdzielni. To opóźnia przesłanie tych sygnałów do odpowiednich instytucji. Poza tym, informacje zgłoszone przez program są często niekonkretne – wyjaśniał radnym z komisji rozwoju miasta, dodając zarazem, że najwygodniejszą formą alarmowania o usterkach w mieście jest telefon do Straży Miejskiej (SM) albo do konkretnego wydziału w legionowskim magistracie.
Statystyka legionowskich usterek
Pierwsze słyszę, że w Legionowie działają jakieś takie aplikacje. Chcę poznać statystykę odebranych zgłoszeń i podjętych interwencji – formalnie zareagował radny Traczyk, zaś wiceprezydent Marek Pawlak zobowiązał się do przygotowania tych danych.