Pasje: Anna Sadowska 62. letnia siłaczka z Legionowa

IMG_8605_wynik

Anna Sadowska (fot. GP/kj)

Rozmowa z Anną Sadowską, mieszkanką Legionowa, która w wieku 62 lat trenuje dwubój olimpijski składający się z rwania i podrzutu ciężarów w kategorii Masters.

Pani Anna mieszkanka Legionowa jest rzeczniczką prasową Polskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów Masters i zawodniczką Klubu Sportowego Szymanów. Ćwiczy zaledwie od kilku lat, a już ma na swoim koncie wiele sukcesów. Rozmawiamy o startach w zawodach, sukcesach Pani Anny, jak również sytuacji osób, które chcą uprawiać sport zawodowo po 40, 50, 60 a nawet po 70. roku życia.

W jakim wieku zainteresowała się Pani podnoszeniem ciężarów?

Podnoszeniem ciężarów na poważnie zainteresowałam się w wieku 57 lat. Było to dla mnie pasjonujące, ale nikt nie pomyślałby nawet o podnoszeniu ciężarów dla kobiet w tym wieku. Pierwsze zawody PC dla kobiet odbyły się w Stanach Zjednoczonych w latach, bodajże 80-tych, a zawodniczek czynnych w moim wieku po prostu jest niewiele.

Czy trening siłowy w takim wieku jest bezpieczny?

Jak jest ciężka atletyka, to nie może być lekko, jak stwierdził mój trener. Ja nie mogę się porównywać z osobami w wieku 20, 30 lat, ale muszę przyznać, że mam ogromną satysfakcję, ponieważ w kategorii Open zostawiłam w tyle o 20, 30 lat młodsze koleżanki i to jest ta wielka satysfakcja, natomiast oczywiście ja muszę pokonywać ograniczenia swojego ciała, ale ponieważ trenuję prawidłowo, wszystko jest dla mnie bezpieczne.

Czy wejście w taki trening było trudne?

Człowiek się starzeje, patrzę na ludzi, którzy zaczynają się garbić, którzy mają różne przykurcze, ja pół życia spędziłam za kierownicą, dużo jeździłam, to też jest rozleniwienie mięśni. Uprawiałam zawsze jakieś formy sportu: jeździłam na rowerze, biegałam, ale to nie było to. Zainteresowałam się ćwiczeniami wielostawowymi. Nagle uświadomiłam sobie, że podnoszenie ciężarów to jest ta dyscyplina, która w jednej chwili uruchamia wszystkie mięśnie. Aby przygotować się do podnoszenia ciężarów, wykorzystuję każdy mięsień swojego ciała i stwierdziłam, że to jest to i poszłam za ciosem.

Jaki jest obecnie Pani najlepszy wynik w podrzucie i rwaniu ?

Obecnie moim najlepszym wynikiem w podrzucie jest 50 kilogramów, a w rwaniu to 37 kilogramów. Wyniki te ustanowiłam na zawodach w 2016 roku. Dodatkowo moim rekordem w martwym ciągu jest wynik 125 kilogramów.

Które osiągnięcia na zawodach są dla Pani najważniejsze?

Najważniejszym moim osiągnięciem jest zdobycie II miejsca na Mistrzostwach Świata Masters w Barcelonie w 2018 roku. Ogromna impreza i drugie miejsce tuż za Amerykanką, która jest dwa lata ode mnie starsza, a ciągle podnosi więcej i więcej. Ona jest dla mnie przykładem i motywacją. Zdobycie tego srebrnego medalu Mistrzostw Świata było dla mnie wielką satysfakcją. Na takich zawodach jest walka i adrenalina oraz surowa kontrola antydopingowa. Pierwsze moje Mistrzostwa Europy w Halmstad (Szwecja przyp. red.) z 2017 roku i złoty medal. Brałam udział w zawodach na Węgrzech, w Finlandii, Hiszpanii, teraz rozpoczęłam cykl przygotowań na przyszły rok na Mistrzostwa Europy, które odbędą się w Holandii.

 Czy z Pani obserwacji wynika, że uprawianie sportu po 40. roku życia jest rzadkością ?

To jest dramat, że się mówi „jesteś za stary”, ale i ludzie zamykają się w czterech ścianach i myślą jestem za stary. Gdzieś utarło się, że sportowiec to jest tylko ten, który ma do 30 lat. Nieprawda. Na mistrzostwach świata, na Igrzyskach Olimpijskich zaczynają występować ludzie po 40 –tym roku życia i odnoszą sukcesy. Może nie tak spektakularne jak I czy II miejsce, ale 40-letni człowiek może nadal święcić triumfy.

Dzięki wyjazdom na zawody w podnoszeniu ciężarów w kategorii Masters odwiedziła już Pani wiele krajów, jak tam podchodzi się do trenowania osób po 40. roku życia ?

Wszędzie tam, gdzie wyjeżdżam na zawody za granicę jest się dumnym z takich zawodników, chociaż u nas jest ta iskierka nadziei w postaci Masters Wrocław, którzy pokazują Mastersów w różnych dziedzinach, nie tylko w podnoszeniu ciężarów. Byłam teraz w Holandii i muszę przyznać, że Holendrzy wyglądają dobrze, widać po nich wiek, ale znakomicie wyglądają. U nas nadal pokutuje pogląd, że 60-tka to już staruszka, która powinna się tylko wnukami opiekować.

Ile czasu poświęca Pani na trening i przygotowania fizyczne? 

Poświęcam temu dużo czasu, podnoszenie ciężarów to nie jest tylko dźwignięcie ciężaru, to jest przygotowanie całego ciała, jak również przygotowanie mentalne. Dlatego ja jeżdżę na rowerze i się rozciągam i nie mogę się ograniczyć tylko do tego dwuboju: rwania i podrzutu, tylko to jest cała masa ćwiczeń wspomagających. Trenuję 4-5 razy w tygodniu, czasami jest to połączone z jazdą na rowerze, tak około 20 do 30 km.

 Czy mieszkańcy Legionowa powinni uprawiać więcej sportu po 40. roku życia, jakie są Pani spostrzeżenia w tym temacie?

Wystarczy wyjść na ulicę i popatrzeć na ludzi po 40. roku życia, to widać po sylwetkach, po przygarbionych plecach, niestety to się rzuca w oczy. Przy podnoszeniu ciężarów ciągle słyszę „trzymaj grzbiet”, czyli prosto, to uczy zachowania sylwetki, a jak się starzejemy te mięśnie zanikają. Mieszkańcy Legionowa powinni masowo stawiać się na zajęcia sportowe. Promując przez Mastersów sport, my przyciągamy młodzież do sportu.