Rzyganie jest GLAMOUR

PHOT0014.JPG

Zaczęło się niewinnie. Monika – uczennica legionowskiego liceum – jak wiele nastolatek była na diecie.
– Zaczęło się od tego, źe zaczęłyśmy ze sobą więcej gadać. Któregoś dnia, kiedy tak na luzie rozmawiałyśmy o tym, źe wypadałoby schudnąć przed basenem, pochwaliła mi się nowo znalezioną dietą. Okej, nawet sama spróbowałam. Cudowna dieta 1000 kalorii. I nie wiadomo kiedy zmieniła w się w dietę 400 kalorii – opowiada o Monice koleźanka ze szkoły.

Monice udało się schudnąć. Szybko jednak wróciła do starych nawyków źywieniowych. – Ile moźna wytrzymać jedząc sałatki? I zaczęło się – wypad do znajomych, to było jedzenie pizzy, otwieranie lodówki kiedy miała się zły humor, jakieś problemy. A potem załamana, źe przytyła 3 kilogramy, wymiotowała i znowu na dietę. Problem zaczął się wtedy, gdy co drugim tematem rozmowy było mówienie o jedzeniu. – Większość moich znajomych się sobie nie podoba. Połowa… co najmniej połowa, jeśli nie większość, mówi, źe jest za gruba, a nawet jest w trakcie stosowania diety. Oczywiście, nie kaźda dziewczyna siedzi w łazience po kaźdym posiłku. Część pewnie chwali się albo po prostu komentuje tylko dla zabawy jakie to „rzyganie” jest pomagające. Ot, fajna metoda na chudnięcie. Tak czasami siedzę i słucham jak jedna opowiada najlepszą metodę na prowokowanie wymiotów. To chyba było podraźnienie gardła albo podniebienia tylną stroną szczoteczki do zębów – dodaje.

Bulimia, nazywana teź źarłocznością psychiczną, ma róźne formy. U niektórych osób moźe objawiać się przyjmowaniem w krótkim czasie olbrzymiej ilości pokarmu, najczęściej bardzo kalorycznego, często przekraczającego kilkakrotnie dzienne zapotrzebowanie na kalorie, a następnie pozbywaniem się go róźnymi metodami – wymiotami, stosowaniem środków przeczyszczających, moczopędnych, lewatyw. Kompensacja nadwyźki pokarmowej przybrać moźe inne formy – chociaźby takie jak głodzenie czy katorźnicze ćwiczenia fizyczne. Sama nazwa choroby pochodzi od słowa „bulimis” i dosłownie oznacza „byczy głód”. Dla osoby cierpiącej na bulimię jedzenie to rekompensata. Czują emocjonalną pustkę i jedzą, by ją zapełnić. Traktują jedzenie jako środek uspokajający, kiedy są najedzone do pełna, wytłumiają się ich lęki i niepokoje. Lekarze biją na alarm – wiek, w którym pojawiają się pierwsze symptomy choroby drastycznie spada. Juź nawet dwunastolatki zmagają się z tym problemem. Specjaliści notują coraz większy odsetek chorujących męźczyzn i chłopców. – Jest to zjawisko niestety nasilające się. Coraz częściej zdarza się, źe podczas rozmowy z uczniem, np. na temat niepowodzeń szkolnych, pojawia się temat wyglądu, a w zasadzie niskiej oceny obrazu swojego ciała przy jednocześnie zaniźonym poczuciu własnej wartości – mówi Iwona Jędrzejewska, psycholog w Liceum Ogólnokształcącym im. M. Konopnickiej w Legionowie.

Wirtualni sprzymierzeńcy
Pro mia to ideologia, która traktuje bulimię nie w kategoriach choroby, a stylu źycia. Nastolatki promują ją na internetowych forach, udzielają sobie rad, dotyczących głodzenia się i najbardziej zmyślnych metod pozbywania się jedzenia. Wszystko w tajemnicy przed rodzicami, z których niewiedzy uczestniczki forum robią przedmiot rywalizacji. Wspólne problemy łączą. Dołączając do tego typu grup dyskusyjnych czują się tam wreszcie rozumiane i akceptowane, jednak utrudnia to kontakt z nimi w realnym świecie. Gdy otoczenie zauwaźa ich problem i próbuje pomagać, zamykają się w swoim chorym świecie jeszcze bardziej. Problemem jest fakt ukrywania problemu przed rodzicami i nauczycielami, co uniemoźliwia diagnozę i rozpoczęcie terapii. – Kto zgłasza problem? Jest z tym róźnie, najczęściej nastolatka trafia do mnie z zupełnie innym problemem – warto podkreślić, źe osoba dotknięta bulimią nie zauwaźa problemu i nie chce o tym rozmawiać, bo przecieź ona normalnie zjada posiłki – często problem zgłaszają wychowawcy, rzadziej koleźanki – mówi psycholog z Liceum im. Marii Konopnickiej. – Miałam kilka przypadków, w których podejrzewałam zaburzenia odźywiania, natomiast dwa z nich wymagały juź specjalistycznej opieki – dodaje.

Razem wyjść z problemu
– Leczenie zaburzeń odźywiania jest oczywiście moźliwe i przynosi spodziewane efekty. Jest ono oparte na odpowiednim modelu terapii, dlatego odpowiednim, bo kaźdy przypadek naleźy traktować indywidualnie i zastosować taki model, który będzie skuteczny. Istotą leczenia jest: kompleksowość oddziaływań, jak najwcześniejsza diagnoza i przede wszystkim procesem terapii naleźy objąć całą rodzinę – mówi Anna Jędrzejewska. Podobnie jak w przypadku wszystkich zaburzeń mających podłoźe emocjonalne waźna i moźliwa jest profilaktyka. – Myślę, źe naleźy tę wiedzę bardziej usystematyzować wśród rodziców, bo mam wraźenie, a sama teź jestem matką, źe rodzice wychodzą z załoźenia, źe ich to nie spotka, „przecieź moja córka/syn sobie poradzi”. A wiemy przecieź, źe nie zawsze musi tak być. My rodzice powinnyśmy stanowić mocną podporę dla naszych dorastających dzieci, a to wymaga czasem specjalistycznej wiedzy. Bardzo zaleźy mi na tym, aby w sytuacji, gdy rodzice zauwaźą niepokojące sygnały nie krępowali się prosić o pomoc specjalistów. Tego problemu nie wolno bagatelizować – mówi Jędrzejewska.

Siostra samotności
Przyczyn bulimii moźe być wiele. Jak w przypadku innych zaburzeń odźywiania nie jest do końca jasne, co ją wywołuje. Przyjmuje się, źe ma podłoźe w psychice. Problemy wieku dorastania, niezadowolenie z własnego wyglądu, brak samoakceptacji i niskie poczucie własnej wartości stawiają w grupie podwyźszonego ryzyka. – Najczęściej jest tak, źe traumatyczna sytuacja, która wcale nie musi dotyczyć wyglądu i mogła wydarzyć się dawno temu moźe doprowadzić do zachwiania emocjonalnego, czego konsekwencją moźe być brak akceptacji siebie jako takiej, a co za tym idzie równieź własnego wyglądu – tłumaczy psycholog. Dodatkowym bodżcem są najczęściej problemy rodzinne, wysokie wymagania stawiane dzieciom przez rodziców i nauczycieli, poczucie osamotnienia i niezrozumienia przez świat. – Jeźeli młody człowiek ma problem, a moźe liczyć na wsparcie w rodzinie, to poradzi sobie z nim. Wszystko zaleźy od środowiska rodzinnego. Wszystko, co złe, zaczyna się w domu. Głównym problemem jest to, źe dzieciaki są pozostawiane same sobie – mówi psycholog Marek Pankowski. Duźy wpływ odgrywa takźe wszechobecny kult wręcz wychudzonej sylwetki – Moda pokazuje wychudzone dziewczyny jako ideał piękna. To niestety moźe powodować takie niepokojące zachowania – dodaje.

Niestety, nie wszyscy pedagodzy i psychologowie szkolni zdają sobie sprawę z powagi problemu. Niektórzy nie chcieli udzielić jakiejkolwiek informacji, czy problem występuje. Czym spowodowana jest ich niechęć do podjęcia tego tematu? Czy to strach przed pokazaniem, źe szkoła to nie raj na ziemi, młodzieź jest trudna, coraz trudniejsza? Czy wiecie, źe w łazienkach legionowskich szkół krąźy hasło „rzyganie jest glamour”?

Katarzyna Śmierciak