Przyczynom tragicznej śmierci pacjentki jednej z legionowskich przychodni zdrowia przyglądają się legionowscy śledczy. Sekcja zwłok kobiety nie ujawniła bezpośredniej przyczyny jej zgonu. Konieczne będą bardziej szczegółowe badania toksykologiczne.
Do tego nieszczęśliwego wypadku doszło 24 listopada 2015 r. w przychodni „Puls”, mieszczącej się przy ulicy Zegrzyńskiej 27 na legionowskich Piaskach. Po podaniu antybiotyku około 40-letniej pacjentce, nieoczekiwanie doszło u niej do silnego wstrząsu. Na pomoc natychmiast wezwano lekarzy ratowników. Ci, mimo iż bardzo szybko podjęli interwencję w postaci m. in. resuscytacji krążeniowo-oddechowej, nie zdołali jednak przywrócić krążenia u nieprzytomnej kobiety. Pacjentka zmarła, zaś przyczynom jej tragicznej śmierci przyglądają się obecnie legionowskie organa ścigania.
Nie wiedzą, dlaczego zmarła
Śledztwo wszczęto w kierunku art. 155 kodeksu karnego (kk) tj. w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Jednak do tej pory nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Śledczy chcą dokładnie również sprawdzić, czy któryś z leczących zmarłą kobietę lekarzy nie popełnił przypadkiem błędu w swej sztuce. Prokuratura Rejonowa w Legionowie bada obecnie wszystkie okoliczności tej nagłej śmierci. W pierwszej kolejności, zwłoki kobiety poddane zostały sekcji. – Po przeprowadzeniu sekcji zwłok u tej pacjentki nie jesteśmy w stanie określić dokładnej i bezpośredniej przyczyny jej śmierci – informuje prokurator Ireneusz Ważny, szef legionowskiej prokuratury. – Konieczne okazało się wykonanie bardziej specjalistycznych badań, w tym m. in. i tych toksykologicznych, na których pełne i wiążące wyniki wciąż jeszcze czekamy – dodaje prokurator Ważny, sygnalizując zarazem, iż może to potrwać nawet 2 miesiące.
Przesłuchają lekarzy
Czekając na kompleksowe wyniki sekcji zwłok czterdziestolatki, śledczy z pewnością przesłuchają lekarzy dotąd ją leczących, pracowników przychodni „Puls”, będących świadkami tej zeszłotygodniowej tragedii oraz lekarzy z pogotowia ratunkowego, którzy udzielali jej pierwszej pomocy medycznej. Prokurator prowadzący tę sprawę już wystąpił do tej konkretnej placówki medycznej o przekazanie do jej akt kompletnej dokumentacji medycznej zmarłej pacjentki. Na dany moment, jeszcze jej jednak nie otrzymał.
Tajemniczy antybiotyk
Jak udało się nam nieoficjalnie ustalić, nieżyjąca już pacjentka przychodni „Puls” wcześniej leczyła się u jednego z tamtejszych lekarzy na zapalenie oskrzeli. Leki, które wówczas od niego otrzymała, niestety nie przynosiły jej ulgi. Chcąc szybciej odzyskać formę, poprosiła swojego lekarza o receptę na mocniejszy medykament. Ten zaś, zlecił jej domięśniowe podanie antybiotyku. Na pytanie, jaki konkretnie był to antybiotyk, wszystkie organa wyjaśniające tę sprawę, na ten moment niestety milczą.
Nabierają wody w usta?
W przychodni „Puls”, na terenie której wspomniana legionowianka po podaniu leku zmarła, niestety nie udało się nam dowiedzieć, jak doszło do tego nieszczęśliwego zajścia. Nie udało nam się również porozmawiać z szefostwem tej placówki, które jak nam w poniedziałek (30 listopada) przekazano w rejestracji, jeszcze przez cały najbliższy tydzień przebywać będzie na urlopie. Ustaliliśmy za to, że ani w mazowieckim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia, ani w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie na te chwilę nie toczy się żadne wewnętrzne postępowanie wyjaśniające okoliczności tej tragedii. Przedstawiciele tych instytucji zapewnili nas, że tego typu kontrole wszczynane są zazwyczaj na skutek skarg. Bywa też, że i z urzędu np. po powzięciu niepokojących doniesień medialnych, w tym publikacji prasowych.