Umowa słowna, ważna czy nie? Prawdopodobnie to sąd będzie rozstrzygał, czy ustnie złożona propozycja pracy jest wiążąca. Spór zaistniał między radnym z Legionowa a mieszkańcem Chotomowa.
Marcin Mizgalski, mieszkaniec Chotomowa pojawił się na ostatniej sesji Rady Miasta Legionowa. Podczas dyskusji złożył ofertę pracy dla Prezydenta Miasta Legionowo. Zaproponował mu 500 zł za jeden dzień pracy w bibliotece (w trakcie obrad dyskutowana była uchwała nt. Likwidacji filii biblioteki przy Sowińskiego 15). Poza tym, Mizgalski zarzucił radnym, że nie mają wystarczającej wiedzy, by podjąć decyzję korzystną dla mieszkańców powiatu legionowskiego. Przypominając po krótce, decydującym argumentem za likwidacją filii jest plan powstania mediateki w budynku legionowskiego dworca i przeniesienia tam siedziby Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Legionowie.
Propozycja
Wypowiedzią Mizgalskiego urażony poczuł się radny Marcin Smogorzewski. -Poczułem się obrażony insynuacją jakoby radni, w tym i ja osobiście, nie rozumieli treści uchwały, nad którą procedowaliśmy – mówi radny Marcin Smogorzewski. Gdyby na tym zakończył, sprawa prawdopodobnie szybko by ucichła. Jednak poza oburzeniem na wystąpienie Mizgalskiego, radny zaproponował 2000 zł za jeden dzień odśnieżania pod bramą jego posesji. Propozycję tę Mizgalski przyjął. W ubiegłą środę Mizgalski miał odebrać umowę w Biurze Radny Miasta, zgłosił się po nią, jednak po konsultacji z prawnikiem nie podpisał jej. Dlaczego? Razem z prawnikiem uznał, że umowa nie określała miejsca i zasad odśnieżania. – Według tej umowy Pan Smogorzewski mógłby zlecić mi odśnieżani tafli Jeziora Zegrzyńskiego. Ustnie Pan radny dokładnie określił, co i gdzie mam zrobić – mówi Mizgalski. Poprosił o doprecyzowanie dokumentu, próbował też zdobyć adres zamieszkania radnego. Nie doczekał się na żadną odpowiedź. W poniedziałek poinformował nasz tygodnik, że w takim razie będzie odśnieżał chodnik i plac pod UM Legionowo, oraz że oczekuje umówionego wynagrodzenia.
Realizacja
14 marca o 8 rano rozpoczął pracę. Odśnieżył plac i chodnik pod legionowskim Ratuszem. Zapytaliśmy radnego Marcina Smogorzewskiego, co myśli o tej całej historii. –Ten Pan nie wykonuje tych prac na moje zlecenie. W dniu 6 marca 2012 roku złożyłem w Biurze Rady umowę zlecenie, która zgodnie z obowiązującym prawem regulowała i uściślała umowę ustną pomiędzy stronami. Jeżeli zleceniobiorca podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowemu, a umowa zlecenie nie została podpisana z własnym pracodawcą, podlega on jednocześnie obowiązkowo ubezpieczeniom wypadkowemu i zdrowotnemu oraz obowiązkowo opłacane są za niego składki na FP (fundusz płac – przyp. red.) i FGŚP (fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych– przyp. red). Ubezpieczenie chorobowe ma charakter dobrowolny. Brak takiej umowy prowadziłby to złamania prawa -tłumaczy Marcin Smogorzewski.
Finał w sądzie?
– Umowa nie została podpisana przez drugą stronę więc uznaje sprawę za zamkniętą – podsumowuje dzisiejsze wydarzenia Marcin Smogorzewski. – Będę domagał się wypełnienia warunków umowy słownej, którą zawarliśmy podczas sesji Rady Miasta – mówi Mizgalski i zapowiada dochodzenie swoich roszczeń na drodze sądowej.
/deer/