PWK podejmuje nietuzinkowe działania, by zachęcić mieszkańców Legionowa do skorzystania z ich oferty oraz by zadbać o przyszłość następnych pokoleń. Mimo doskonałych wyników dotyczących skanalizowania 93% terenu gminy Legionowo, Przedsiębiorstwo Wodociagowo-Kanalizacyjne na tym nie poprzestaje. Niektórzy z mieszkańców są zapraszani do gabinetu na rozmowę Prezesa Grzegorza Gruczka.
Zmiana wizerunku przedsiębiorstwa, jaka nastąpiła w ostatnich latach, nie polega jedynie na remontach, budowie biura obsługi klienta, zmianie sprzętu na nowocześniejszy czy stosowania nowszych technologii. W porównaniu do sąsiednich gmin, które nadal borykają się ze starymi instalacjami i brakiem szans na rozwój infrastruktury, przedsiębiorstwu zależy również na podniesieniu świadomości wśród mieszkańców Legionowa. Nie bez przyczyny na korytarzach wiszą olbrzymie zdjęcia ze zdrojami, przy których bawią się dzieci pracowników PWK.
Sąsiedzkie rozmowy
Do gabinetu prezesa w ostatnich miesiącach trafili mieszkańcy Legionowa z niektórych ulic. Pod lupę wzięte zostały sytuacje, w których mimo dostępnej infrastruktury i możliwości podłączenia się do kanalizacji gminnej, mieszkańcy nie wyrażają chęci do skorzystania z niej. Jedno z takich spotkań odbyło się w minionym miesiącu. Niektórzy z zaproszonych mieli własne ujęcia wody, a inni czerpali ją z wodociągów. Niektórzy z nich mieli podłączenie do kanalizacji, inni własne szamba. Rozmowy miały uświadamiać im, że często podtruwają swoich sąsiadów.
Naprzeciwko siebie
Okazuje się, że wielu z zaproszonych nie potrafiło odpowiedzieć, z jaką częstotliwością ich sąsiedzi wybierają zawartość szamba. Nie wiedzieli, bo oni prawie nie wybierali… Przy pojemności ok. 10 m3 szamba i normalnym użytkowaniu wody 2–osobowej rodziny, istnieje konieczność opróżniania przynajmniej raz w miesiącu. Nietrudno się domyślić, z jakiego powodu na niektórych posesjach tak rzadko pojawia się wóz asenizacyjny. – Byli tacy, którzy mówili, że wybierają szambo raz na rok – mówi Grzegorz Gruczek. Uświadamiał im, jakie skutki niosą ze sobą ich decyzje. Domy stoją niedaleko, można więc przypuszczać, że z nieszczelnego zbiornika szkodliwe związki z osadnika szamba przedostają się do ziemi i pokładów wody, które piją zaprzyjaźnieni sąsiedzi.
Oszczędność kosztem zdrowia
W zależności od budowy geologicznej ziemi, zawartość szamb przenika i zatruwa wody powierzchniowe oraz podziemne. Do gleby uwalniają się takie związki jak na przykład azotany i azotyny, które zwiększają ryzyko zachorowalności na nowotwory. Zbyt duża koncentracja azotanów w glebie ma miejsce w przypadku płytkich studni, zlokalizowanych w pobliżu zabudowań gospodarskich i szamb. Wśród chorób, jakie trapią osoby pijące taką wodę, mogą powtarzać się przewlekłe zatrucia, guzy układu limfatycznego, choroby serca w wieku 30-40 lat. Dzieci mają trudności z koncentracją, stają się apatyczne – Trudno pogodzić się z myślą, że niektóre osoby świadomie, pod pretekstem oszczędności, trują innych – mówi Grzegorz Gruczek.
Będą badać
Czasem mieszkańcy wolą żyć w nieświadomości, niż wydać kilkaset złotych na badania wody. Dlatego PWK zamierza zlecić takie badania zewnętrznej firmie. Próbki zostaną pobrane przez pracowników laboratorium w różnych miejscach na terenie miasta, a ich wyniki udostępnione mieszkańcom. Wszystko po to, by przekonać niedowiarków i zachować dobrą jakość wody dla następnych pokoleń. Przywracanie równowagi i usuwanie skażeń w wodach podziemnych to bardzo kosztowny i powolny proces. Często są to zmiany nieodwracalne.
Będą kontrole
Nawet jeśli nie otrzymamy zaproszenia na podobną rozmowę, na wiosnę trzeba będzie się przygotować na kontrole Straży Miejskiej związane z likwidacją nieszczelnych szamb. Warto więc pamiętać o żądaniu faktury od kierowców wozów asenizacyjnych, by móc je później przedstawić strażnikowi, który zapuka do naszych drzwi.