Szczęście z powodu urodzin i strach o zdrowie

52044a91c9038.jpg

XX Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za nami. W corocznej charytatywnej licytacji „Złotych kart telefonicznych” legionowska firma ROAD TECHNOLOGIES znacząco wsparła fundację. Zaofiarowała 61 tys. złotych i zajęła drugie miejsce w licytacji. Z Arturem Kamińskim, który wspólnie z Bartoszem Mikrutą prowadzi firmę ROAD TECHNOLOGIES w Legionowie rozmawiała Iwona Wymazał.

Czym zajmuje się ROAD TECHNOLOGIES?
Jesteśmy laboratorium budowlano-drogowym. Począwszy od wbicia szpadla sprawdzamy grunty, kruszywa, betony, masy i tak naprawdę jesteśmy prawą ręką inspektora nadzoru. To bardzo odpowiedzialna praca. Musimy być bezstronni i niezaleźni. Decyzje, które wydajemy muszą być podwójnie sprawdzone, by nikomu nie stała się krzywda. Moźemy wstrzymać budowę dróg, centrów logistycznych, hal, w pasie zieleni, na chodniku – wszędzie. Jeśli wydarzy się tragedia budowlana, ponosimy największą odpowiedzialność.
Na czym polega ta praca?
Laboratorium powstało 4 lata temu. Teraz wchodzimy na budowę pierwsi, razem z geodetami i schodzimy z niej ostatni. Inwestor kupuje materiały na budowę i naszym zadaniem jest je sprawdzić. W piwnicy jest specjalna komora, gdzie symulujemy warunki atmosferyczne odpowiednie dla wiosny, lata, jesieni i zimy. Tam testujemy np. beton. Cykl badania takiej przykładowej kostki betonowej 7,5 kg trwa 56 dni. Mamy teź 15 jednostek jezdnych, łącznie z 2 samochodami bardzo specjalistycznymi, do gruntów i mas. Jeden z nich ma 11 laserów. Praktycznie są to kompletne laboratoria.
Co się dzieje, kiedy badanie da wyniki negatywne?
Jeźeli się tak zdarzy, źe dostaniemy próbkę betonu z obiektu, który juź stoi i określimy, źe nie nadaje się on do uźytku, to wtedy wdraźane są środki ratunkowe. Taki inwestor, który stworzył na przykład obiekt mostowy, musi najczęściej uźyć drogiej źywicy. Jednak wtedy juź nie zarabia na tej budowie. To uczy ludzi, źe opłaca się dobrze wykonywać inwestycje. Taki przykładem moźe tu być Trasa Toruńska w kierunku Poznania, gdzie asfalt był popękany.
No dobrze przejdżmy do WOŚP. Wydaliście ponad 60 tysięcy złotych by kupić złotą kartę z serduszkiem. Skąd pomysł na pomaganie. Kiedy zapadła taka decyzja?
To decyzja obydwu wspólników. Kaźdy z nas, jako człowiek czuł potrzebę pomocy juź 20 lat temu by wrzucić coś do tej puszki. Społeczeństwo dzieli się na tych, którzy chcą coś dać od siebie i tych, którzy nie biorą udziału w takich akcjach… z róźnych powodów. Niektórzy krytykują Owsiaka, niektórzy chcieliby pomóc, ale nie mają funduszy. My ze wspólnikiem wyszliśmy z załoźenia, źe damy za tych, którzy nie mogą pomóc.
Dlaczego właśnie WOŚP?
Widziałem na szpitalnych korytarzach smutnych rodziców. Osobiście wiem, co to jest mieć dziecko w inkubatorze pod tlenem przez 10 dni. Ci młodzi obywatele będą nas kiedyś utrzymywać. Czy jest szansa by im pomóc? Kaźdy z nas wydaje bez sensu pieniądze na jakieś zbędne wydatki. Czy one dają nam radość? Moźe przez chwilę. Moja córka potrzebowała inkubatora. Było szczęście z powodu jej urodzin i strach o jej zdrowie. Wiem jak smakuje gorycz i niewiedza oraz czekanie. Nikomu tego nie źyczę. Bezsilność jest okrutna.
Czy to pierwsza przygoda w orkiestrą?
Pierwszą kartę kupiłem prywatnie 10 lat temu. Miała nr 18. Drugą dopiero po 5 latach. Miała numer 30. Bywało, źe nie miałem funduszy. W tym roku chcieliśmy kupić nr 5, a źe wyszło nr 2. Bardzo z tego się cieszyliśmy. W 2011 roku ze wspólnikiem wydaliśmy 7 tysięcy zł, w 2012 – 61 tysięcy zł, a w minionych latach około 2-2,5 tysiąca zł. Przed finałem rozmawialiśmy w firmie ze swoimi współpracownikami. Na WOŚP przeznaczyli pieniądze, które miały iść na ich wspólny 30-osobowy wyjazd integracyjny. Połowę kwoty pracownicy przekazali od siebie, ze wspólnikiem dołoźyliśmy róźnicę, takźe to wkład całej firmy.
Czy jesteście jedyni z firm legionowskich, którzy angaźują się tak bardzo?
Mamy dobry przykład przyjaciół EUCO, którzy co roku zajmowali w WOŚP pierwsze miejsce. To oni są dla nas inspiracją. Ich hasło to: jeźeli chcę to mogę. Na licytacji z naszego rejonu widać równieź Koło Łowieckie Mewa, które co roku bierze udział w WOŚP i klasyfikuje się w pierwszej dziesiątce. Trzeba iść za głosem serca. Usiedliśmy z kolegą Bartkiem i zastanawialiśmy się, co za te pieniądze będzie zakupione. Wyszło nam, źe będzie to albo 6 pomp insulinowych, albo jeden inkubator. Ile małych osób będzie miało dzięki temu łatwiejsze źycie?
Czy nie macie czasem wątpliwości, co do zasadności tej pomocy?
Te pieniądze są zamieniane na dolary a potem na sprzęt. Raz mieliśmy okazję przez przypadek, by widzieć aukcję, na której Owsiak kupował sprzęt. Byliśmy na jakimś spotkaniu w hotelu w Warszawie i myśleliśmy, źe trafiliśmy na jakąś konferencję medyczną. Widzieliśmy, jaki był twardy w interesach. Przyglądaliśmy się, bo nie znamy faceta, ale jesteśmy pełni podziwu dla niego. Potrafił się z tymi korporacjami targować o dobrą cenę. Takźe to nie tylko kwestia zaufania, widzieliśmy to na własne oczy. Jeśli ktoś chce to moźe zobaczyć ten sprzęt i karetki w szpitalach. Duźo ludzi psioczy na tę akcję. Ale jeśli zaczyna ich ona dotyczyć, to zmieniają swój front. Źycie uczy nas pokory. Kaźdy ma swoje zadanie, polityczne, społeczne, kaźdy teź sam powinien to oceniać, nie patrząc na innych. Dobrze, źe mogliśmy pomóc. Pieniądze przekaźemy na początku lutego i wtedy odbierzemy tę kartę.
Nie boi się pan, źe do firmy przyjdzie duźo osób potrzebujących?
Tak, obawiam się tego. Do firmy przychodzą listy z prośbą o pomoc. Z reguły przeznaczamy na to 1% podatku. Indywidualnie spotykamy się z róźnymi ludżmi. Jeden chce nas oszukać, drugi naprawdę potrzebuje pomocy. Są teź przypadki, źe pomagamy, ale duźo rzadziej. Trzeba mieć pewność, co do celowości pomocy. Ludzie potrafią zarabiać na wraźliwości innych i nawet psycholog czasem nie jest w stanie poznać czy jest to prawda, czy teź kłamstwo. Dlatego teź czasem ludzie tracą zaufanie.
Jakie inne działania podejmowała pana firma? Czy nadal będzie dawać dobry przykład dla innych?
Współpracowaliśmy z harcerzami. Kupowaliśmy światełka do nieba, lampiony, balony w kształcie serduszka. Pomagaliśmy teź w minionym roku w Pniewie zorganizować dla 12 druźyn piłkarskich turniej sportowy. Kupiliśmy puchary i zapewniliśmy poczęstunek. Udało się teź pozyskać piłki i siatkę dla dzieci. W kwietniu 2011 roku gościliśmy w przedszkolu nr 6, gdzie pokazywaliśmy jak wyglądają poszczególne warstwy ziemi. Jeśli oczywiście będziemy mogli, będziemy wspierać WOŚP nadal, co roku. Jednak mam wątpliwości czy naleźy o tym rozmawiać. Czasem ludzie zbyt pochopnie oceniają pomoc innym, ale wiem, źe pomagać warto.
Iw