Przestępstwo urzędnicze zakrojone na szeroką skalę w Sądzie Rejonowym w Legionowie. Zatrzymany został Artur S. – sekretarz sądu. Przez przeszło rok sprzedawał petentom sądu znaczki skarbowe, które wcześniej najprawdopodobniej pozyskiwał ze zarchiwizowanych akt.
Procedura w sądzie wygląda następująco: petent składa pismo w sądzie w trzech egzemplarzach, z czego dwa zostają w urzędzie – trzeci zostawia sobie na potwierdzenie. Żeby dokument złożyć w biurze podawczym należy uiścić odpowiednią opłatę skarbową. Należność ta jest uiszczana przez naklejenie znaczków sądowych o właściwych nominałach. Przypomina to opłacanie przesyłki na poczcie za pomocą znaczków pocztowych. Znaczki sprzedaje kasa sądu czynna od 8.30 do 14.30. W poniedziałki po jej zamknięciu, do godziny 18.00 sprzedaż znaczków prowadzi osoba dyżurująca.
Podrabiał czy wydzierał?
Artur S., dwudziestosiedmiolatek, od ośmiu lat pracował na stanowisku sekretarza w Sądzie Rejonowym w Legionowie. Jak mógł wyglądać proceder, którego się dopuścił? Mężczyzna z kasy sądu pobierał znaczki, ale niektórym petentom sprzedawał „swoje” znaczki, za których sprzedaż, pieniądze brał do prywatnej kieszeni. Na jaką kwotę mógł zostać oszukany sąd? Nie wiadomo. Na razie można się tylko tego domyślać, ponieważ Artur S. przyznał się, że takie jego działanie trwało ponad rok. Można także tylko przypuszczać, skąd Artur S. brał znaczki, które nielegalnie sprzedawał. – Na pewno ich nie podrabiał, bo ich nie da się podrobić – mówi Katrzyna Ryniewicz-Smela, zastępca Prokuratora Rejonowego w Legionowie. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, źródłem znaczków było sądowe archiwum. Mężczyzna mógł odrywać znaczki ze złożonych wcześniej dokumentów i powtórnie wprowadzać je do obiegu. Jednak zgodnie z procedurą, na znaczku przyklejanym na egzemplarzu pisma, które jest kierowane do akt sądowych musi być umieszczona pieczęć sądu – po to aby znaczki nie mogły zostać ponownie użyte. Wiadomo, że Artur S. sprzedawał czyste znaczki. Jeżeli więc okaże się, że te, które sprzedawał pochodziły z archiwum niemal pewnym będzie, że w sprawę jest zamieszanych więcej pracowników sądu.
Nie działał sam?
O nieprawidłowościach swoich przełożonych poinformowali zaniepokojeni pracownicy wydziału ksiąg wieczystych. – Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zostało złożone przez Prezesa Sądu Rejonowego w Legionowie w dniu 5 września – informuje Prokuratura. Tego samego dnia policja aresztowała jedną osobę zaangażowaną w sprawę. Mężczyzna został zatrzymany na 48 godzin. Arturowi S. od razu zostały postawione zarzuty. – Mężczyźnie został postawiony zarzut popełnienia przestępstwa urzędniczego z artykułu 286 paragraf 1 Kodeksu Karnego w zbiegu z artykułem 284 paragraf 2 i w związku z artykułem 11 paragraf 2. Zarzuty dotyczą doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem skarbu państwa reprezentowanego przez Sąd Rejonowy w Legionowie i przywłaszczenie powierzonego mienia w postaci pieniędzy – mówi prokurator Katrzyna Ryniewicz-Smela. Po przesłuchaniu wobec mężczyzny został zastosowany środek zapobiegawczy pod postacią dozoru policji. To najprawdopodobniej dopiero początek zatrzymań. – Nie możemy wykluczyć, że mężczyzna działał w porozumieniu z innymi osobami – mówi Ryniewicz-Smela. Sam Prezes Sądu Rejonowego w Legionowie na temat sprawy milczy, odsyłając do rzecznika prasowego Sądu Okręgowego Praga-Południe. Ten z kolei odsyła nas z powrotem do Prokuratury w Legionowie. – Dysponentem wszelkich informacji jest Prokuratura Rejonowa w Legionowie i to ona decyduje o zakresie udzielanych informacji – mówi Marcin Łochowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Praga-Południe.
Osiem lat lub więcej
Mężczyzna nie jest już pracownikiem sądu. Mężczyzna przyznał się, że skarb państwa okradał ponad rok. Co mu grozi? – Przy obecnej klasyfikacji prawnej od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności, jednakże kwalifikacja ta najprawdopodobniej ulegnie zmianie – mówi Katarzyna Ryniewicz-Smela. Sąd czeka teraz ogrom pracy. Żeby sprawdzić skalę popełnionego przez Artura S. przestępstwa, sprawdzone muszą zostać wszystkie wydziały sądu, w których opłacane są znaczki skarbowe. Robią to pracownicy sądu. Nie wiadomo, ile może to potrwać. – Postępowanie jest prowadzone w formie dochodzenia, które ustawowo trwa dwa miesiące, jednakże, biorąc po uwagę ilość i charakter zaplanowanych czynności do wykonania, mamy świadomość, iż najprawdopodobniej zostanie ono przedłużone co najmniej o miesiąc – wyjaśnia prokurator.
Katarzyna Śmierciak