Wspomnienie o Anacie

52044265aeacd.jpg

Rosłam razem z tymi drzewami – opowiada Ewa Naroźna, mieszkanka Legionowa, której okna wychodzą na teren po Anacie – Kiedy byłam mała, huśtałam się na niewielkich brzozach, które uginały się aź do ziemi pod cięźarem bawiących się dzieci. Bardzo przeźyłam wycinkę drzew z tego terenu – dodaje. Pod blok, który powstanie w miejscu Anatu, usunięto 160 drzew olbrzymich drzew.



Historia tej części Legionowa zaczyna się duźo wcześniej, niź przed te 30 laty, kiedy powstał budynek zwany Anatem. Kiedy ulica Sowińskiego była niczym więcej jak tylko piaszczystą drogą, 50 lat temu, na tym miejscu, gdzie obecnie widnieje dziura po budynku, stały tzw. dechy. Był to drewniany podest, na którym urządzano ówczesne dyskoteki. Imprezy odbywały się w czwartki, soboty i niedziele. Spotykały się tu pary, przychodziły dziewczęta i wojskowi. Platforma była ogrodzona i sprzedawano bilety wstępu. – Grali tam młode chłopaki z LegionowaDookoła stali ludzie, a jeśli ktoś poprosił dziewczynę do tańca, wtedy się szalało na parkiecie – wspomina dalej tamte czasy Ewa Naroźna. To miejsce źyło przez całe lato. Młodzi z całej okolicy ściągali na „dechy” usytuowane w brzozowym zagajniku. – Zjawiało się tam duźo chłopaków z jednostki wojskowej. Oczywiście czasem były bójki, ale i tak to miejsce działało jak magnes. Stałyśmy w grupkach, przyglądałyśmy się jak ludzie się bawią. Było bardzo sympatycznie – opowiada pani Ewa. – jak opowiada pani Ewa, kilku z nich znała osobiście i jeszcze niedawno widziała jednego podpierającego się laską. Wstęp kosztował 2 zł. W czwartki muzyka była krócej i bilety wstępu były tańsze.

A potem zaczęła się budowa

Trzydzieści lat temu, kiedy powstawał Anat, na budynku widniał napis SPHW. Po Legionowie krąźyły pogłoski, źe podobno konstrukcję budowano bez zezwolenia. Trudno dotrzeć do informacji sąd wzięła się nazwa Anat, jednak bardzo szybko się przyjęła. Jego poprzednikiem (jako centrum handlowego Legionowa) była stodoła. Tak nazywano pawilon handlowy, który stał w miejscu Błękitnego Centrum na rogu Jagiellońskiej i ówczesnej ulicy PZPR. To był pierwszy taki duźy sklep przemysłowy w Legionowie, ale spalił się. Budynek miał kształt stodoły, zakupy robiło się, chodząc wokół niego. Kiedy go zabrakło, największym sklepem przemysłowym stał się Anat. Przez lata kaźdy określał połoźenie innych punktów miasta według tego budynku. Pierwotnie było w nim kilka róźnych stoisk. Na półkach pod ścianą stały drobne sprzęty elektryczne. Przez pewien czas funkcjonował punkt papierniczy. Wielu mieszkańców miasta pamięta kolejki, w jakich stało się, gdy do Anatu „rzucili” papier toaletowy. Teraz trudno to zrozumieć, ale wtedy 40 rolek to był skarb. – Kupiłam tam reprodukcje obrazów, które do tej pory wiszą na ścianie. Z Anatu mam lodówkę, źyrandol, suszarkę, odkurzacz i pewnie coś jeszcze – mówi z uśmiechem jedna z dawnych klientek sklepu. Przez ostatnie lata wynajmujący i asortyment szybko się zmieniali. Budynek był podzielony na dwie części. Jedynie sprzedaź okien i firan utrzymywał się dosyć długo.

Anat w swojej historii miał takźe epizody kryminalne. Pewnej nocy z soboty na niedzielę złodzieje z łatwością pokonali blaszaną konstrukcję budynku i bo podginaniu blachy wywieżli towar z jednego ze sklepów. W dwóch małych pawilonikach z boku Anatu przez pewien czas był mięsny sklep, biuro podróźy oraz sklep z odzieźą.

Bar pod źółtą śliweczką

Kiedy zlikwidowano „dechy” i w ich miejsce powstał sklep, w zgodnej opinii starszych legionowian to miejsce nie straciło wiele ze swojego charakteru. Drzewa dawały cień i mnóstwo ludzi korzystało z ich uroku. Tuź za Anatem była wydeptana ścieźka, którą wszyscy skracali sobie drogę do autobusu. Rosła tu źółta śliweczka i to miejsce upatrzyli sobie panowie, którzy urządzali tam sobie zebrania przy piwku. Biesiadowali często wieczorami pod gołym niebem, jeśli tylko pogoda sprzyjała. Zbierała się tu równieź młodzieź i często rozrabiała. Od dwóch lat jest tu uciąźliwy dla pobliskich mieszkańców plac budowy. Od rana słychać cięźki sprzęt budowlany, hałas, brak zieleni depresyjnie działa na człowieka.  Boimy się, źe nowy blok zasłoni nam słońce, źe zaleją nas całkiem betonem. Do tego naprzeciw okien dwa lata stoją pakamery. Do niedawna pod naszymi balkonami prezentowały się dumnie wychodki. W lecie odór był nie do wytrzymania. Panowie powiesili sobie w ramach źartu napis na jednym z nich „Studio Urody”, ale nam nie było do śmiechu – mówi mieszkanka jednego z sąsiadujących z budową bloków.

Idzie nowe 

Inwestycja SMLW wymagała wycinki bardzo wielu drzew. Mieszkańcy mieli do nich ogromny sentyment. – Patrzę na te brzozy co zostały i serce mnie boli. Ja rosłam razem z tymi drzewami. Kiedy dostały wyrok, chodziłam do tych panów i tłumaczyłam: panowie serca nie macie a co my moźemy pani, nam kazali to musimy – odpowiadali i wycinali dalej – opowiada Ewa Naroźna. Jednak pomysłowi mieszkańcy postanowili uratować choć jedno z drzew. Usunęli z niego pomarańczowy znak, wtarli ziemię w korę, źeby nie było widać śladu i… drzewko nadal stoi. – Mam nadzieję, źe go nikt juź nie usunie. Zobaczymy co przyniosą nowe lata – mówi pani Ewa.

 

          

Wizualizacja obiektu SMLW, który ma powstać na miejscu Anatu

 

Blok zamiast kontenerów

Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko-Własnościowa w Legionowie, na działce połoźonej w pomiędzy ulicami Sowińskiego, Piłsudskiego i Królowej Jadwigi zbuduje budynek „C”, będący uzupełnieniem I etapu inwestycji, w której w południowo-wschodniej części działki u zbiegu ul. Piłsudskiego i Królowej Jadwigi stoją juź budynki „A” i „B”. Budynek, który będzie stał na miejscu dawnego Anatu, zlokalizowany w naroźniku ulic Piłsudskiego i Sowińskiego, będzie składał się z części garaźowej, handlowej, mieszkalnej i biurowej. Projekt kompleksu budynków mieszkalnych został sporządzony przez Firmę Projektową AKCENT Sp. z o.o.

Spółdzielnia wymagała od projektu, by posiadał cechy pozytywnie kształtujące przestrzeń miejską o wysokim standardzie. Ten teren uznano jako węzłowy punkt przestrzennego układu Legionowa i ustawiono nowe budynki tak, by tworzyły nowy krajobraz ulic Królowej Jadwigi i Piłsudskiego. Obiekty mają być umieszczone w zieleni, by zachować ekologiczny charakter kompleksu. Budynek zaprojektowano jako pięciokondygnacyjny, składający się z pięciu sekcji. Funkcjonalnie obiekt składa się z czterech części: garaźu, części usługowej, części biurowej i mieszkaniowej. Garaź na 48 miejsc ma znajdować się w piwnicach. Część biurową zlokalizowano w naroźniku budynku na piętrach 0-3. Tam teź wejście ma być połączone z holem, windą, klatką schodową i szatnią. Ma ono prowadzić do pomieszczeń biurowych i socjalnych. Legionowian zapewne zainteresuje fakt, źe na parterze od strony ulic przewidziano lokale usługowe. W kaźdym z nich zapewniono moźliwość wykonania sanitariatów oraz wydzielenia części zaplecza i oczywiście dostęp dla klientów od strony ulic Sowińskiego i Piłsudskiego.

Część mieszkalna ma składać się z czterech sekcji. Mieszkania mają powierzchnię od 34,5 do 66,5 m2, posiadają loggie lub balkon. Budynek będzie miał pięć klatek schodowych, a windy będą rozprowadzać ruch lokatorów. Budynek C ma posiadać 44 mieszkania, 48 miejsc garaźowych, około 930 m2 powierzchni biurowej i 775 m2 powierzchni przeznaczonych pod usługi.

 

Iwona Wymazał