10 czerwca br. na legionowskim wiadukcie stanął znak zachęcający podróżujących ulicą Zegrzyńską do jazdy na suwak. Czy kierowcy w ogóle zwracają uwagę na ten znak? Wracamy do tematu po liście od czytelnika.
Wiadukt w Legionowie w kierunku Zegrza zwykle jest permanentnie zakorkowany. GDDKiA zarządca drogi, szukając rozwiązania problemu postanowiła ustawić na nim znak sugerujący jazdę na suwak. Taki ruch pojazdów ma rozładowywać zatory aut w miejscach, gdzie z dwóch pasów droga zwęża się np. z dwóch pasów jazdy w jeden.
Ignorują oraz utrudniają
Mimo znaku, część kierowców nic sobie z niego nie robi. Ustawiają się na prawym pasie i w napięciu jadą „zderzak w zderzak” za poprzedzającym go samochodem. Mają do tego pełne prawo nikt im tego nie zabroni. Gorzej, że na wiadukcie pojawiają się samozwańczy sterujący ruchem, którzy jadą „okrakiem” po dwóch pasach jezdni, całkowicie blokując ruch na wiadukcie. Często to właśnie takie zdarzenia doprowadzają do stłuczek i kolizji. Opisujemy dwa takie przypadki z końca sierpnia.
Od czytelnika
We wtorek 26 sierpnia wieczorem pan Jarosław wracał z Warszawy do swojego domu w Michałowie – Reginowie. Jechał lewym pasem wiaduktu, bo prawy jak zwykle o tej porze dnia stał zakorkowany. Jednak w pewnym momencie ruch zblokował się także na jego pasie. Gdy zaczął już zjeżdżać z wiaduktu, zauważył jadącego środkiem wiaduktu jeepa. -Kierowca samochodu terenowego ewidentnie blokował oba pasy tak, żeby nikt nie przejechał lewym pasem i nie wjechał przed niego, ewidentnie blokował możliwość jazdy na suwak – tłumaczy nam w swoim mailu pan Jarosław. – W pewnym momencie zaczęły dojeżdżać do mnie motocykle, jednego przepuściłem lewą stroną, zjeżdżając maksymalnie najbliżej prawego pasa, po chwili jednak wyprzedzać mnie zaczął kierowca drugiego motocykla, tym razem prawą stroną. Starałem się go przepuścić, ale jeep, który jednocześnie jechał po dwóch pasach nagle zahamował, a motocyklista wylądował na mojej masce. W wyniku zderzenia z motocykla odpadł jeden z elementów, jednak dzięki temu, że wszystko odbywało się przy bardzo niskich prędkościach, nikomu nic się nie stało. – Wyszedłem z samochodu, zerknąłem, co z moim samochodem, co z kierowcą motocykla potem podszedłem do jeepa i zapytałem kierującej nim kobiety, czy wie co zrobiła. Nic nie odpowiedziała. – opowiada pan Jarosław. -Potem poszedłem pomóc kierowcy motocykla pozbierać się i odjechałem, Polaki cebulaki nie potrafią jeździć na suwak!- podsumowuje całą historię nasz czytelnik. Kobieta, która kierowała Jeepem nic sobie z tego zdarzenia nie zrobiła, nawet po zwróceniu jej uwagi przez czytelnika dalej jechała środkiem wiaduktu.
Zdjęcia z kamery samochodowej:
Nie tylko osobówki
Jak się okazało tego samego dnia, ale nieco wcześniej także prawdopodobnie w wyniku nieporozumienia przy zjeździe z wiaduktu doszło do podobnego zdarzenia. Tym razem w roli głównej ciężarówki. Około godziny 15.00. kierujący samochodem ciężarowym scania, 24-letni Karol Ż. mieszkaniec powiatu łomżyńskiego podczas zmiany pasa ruchu uderzył w dwa ople astra. Na szczęście ani kierującemu jednym oplem 32-letniemu Marcinowi A. z powiatu makowskiego ani kierującej drugim, 47-letniej Marioli K. z Legionowa nic się nie stało. Po zbadaniu alkomatem okazało się, że wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Kierowca ciężarówki ukarany został mandatem w wysokości 300 zł.