Przez kilka ostatnich dni owczarek niemiecki konał z nosem w piasku, nie miał praktycznie mięśni, trawił sam siebie. W źołądku znaleziono plastik, gazety – wszystko, co mógł zjeść. Skrajnie wyniszczony zdechł na podwórku. Oprócz niego po zagraconym podwórku biegała suka ze szczeniakiem, równie chuda i głodna.
Dzielnicowy asp. Grzegorz Krukowski z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie zawiadomił Iwonę Kowalik, właścicielkę przytuliska dla zwierząt mieszczącego się przy ulicy Modlińskiej w Jabłonnie o zgłoszeniu dotyczącym głodzeniu psów. 22 marca na interwencję wraz z policją udali się przedstawiciele Fundacji Przyjaciele Braci Mniejszych. To co zobaczyli na miejscu, przeszło wszelkie oczekiwania. Na podwórzu znajdowały się dwa bardzo wychudzone psy oraz jeden juź martwy.
Nie było tam źadnej miski z jedzeniem, z wodą czy budy. Poniewaź pozostawienie jeszcze źywych zwierząt na miejscu zagraźało ich źyciu, decyzja na piśmie o ich odebraniu nie była konieczna. Pozostałe przy źyciu zwierzęta trafiły pod opiekę Fundacji. Zanim przytulisko przygarnęło psy, musiało zawieżć je do kliniki, by zobaczył je weterynarz. Ocena ich zdrowia i kondycji była konieczna, by ewentualnie wdroźyć jakieś leczenie.
– Suka Sonia oraz szczeniak Dziubek są bardzo wychudzone – opowiada Iwona Kowalik – Suka waźy 16 kilo. To słaby, bardzo wyniszczony pies. Ma obustronne zapalenie uszu. Brak jakichkolwiek szczepień. Szczeniak, równieź suczka, w wieku 12-14 tygodni , waźyła jedynie 4 kg. – Jest strasznie zabiedzony – mówi pani Kowalik – Cierpi równieź z powodu zarobaczenia. Glisty w okolicach odbytu widoczne są gołym okiem. To szczenię, w normalnych warunkach, powinno być dwa razy większe.
Psy zostały zaszczepione, odrobaczone i poddane obserwacji. Dostały kroplówkę z witaminami. Dopóki nie zapadnie wyrok, pozostaną pod opieką przytuliska. – Liczę na to, źe sąd legionowski będzie przychylny i zareaguje na tak wielką psią krzywdę – mówi Iwona Kowalik – Mnie to się w głowie nie mieści, jak człowiek moźe doprowadzić zwierzę do takiego stanu. To niewyobraźalne okrucieństwo, które powinno być przykładowo ukarane. Nie moźna tolerować takiego bestialstwa.
Kiedy właściciele wrócili ze spaceru, tłumaczyli, źe ich psom nic nie jest, źe tak powinny wyglądać. Sugerowali, źe pies został najprawdopodobniej otruty przez sąsiadkę. Niestety sekcja zwłok nie pozostawiała źadnych wątpliwości – pies zmarł z głodu. Zaniedbania spowodowały, źe dodatkowo był bardzo zarobaczony. Weterynarz prowadzący sekcję potwierdził obecność nicieni oraz 65-centymetrowego tasiemca, który wyniszczał zwierzę. Lekarz był bardzo zbulwersowany, jak moźna było doprowadzić do takiego stanu swojego psa. – Weterynarz Katarzyna Purzycka mówiła, źe w jej karierze nie zdarzyła się taka sytuacja – relacjonuje pani Iwona. Z obdukcji wynikało, źe pies prawie nie miał tkanki mięśniowej. Był totalnie wyniszczony z głodu i przez robaki. To ewidentne zaniedbanie właściciela. – Gdy tylko będzie sygnał, źe ktoś znęca się nad zwierzętami, to jeśli warunki, w których te zwierzaki przebywają, zagraźają ich źyciu lub zdrowiu, mamy prawo zabrać zwierzęta w trybie natychmiastowym – zaznacza pani Iwona – To jedyny sposób, by zapobiegać tragediom i cierpieniom czworonogów.
Iwona Kowalik podkreśla rolę, jaką w tej sytuacji odegrał dzielnicowy Grzegorz Krukowski, Policja i Straź Miejska. To dzielnicowy, a nie najbliźsi sąsiedzi, reagując odpowiednio, przyczynił się do uratowania suki i szczeniaczka. Poniewaź sądy działają opieszale, psiaki będą przekazane na umowę tymczasową do nowych domów.
Jeśli właścicielom postawione zostaną zarzuty znęcania się nad zwierzętami, groźą im dwa lata więzienia.
IW