Nagrywał zamiast zadzwonić do straźy

52044a43abe72.jpg

W Internecie pojawił się film, który wśród straźaków wzbudza mieszane uczucia. Okazuje się, źe jeden z obserwujących nagrywał poźar, komentując płomienie pojawiające się w oknach hali Bistypu.

Pewnie nie było by to nic dziwnego, bowiem w sieci zamieszczono wiele filmów z tego poźaru. Ludzie zamiast uciekać po wyjściu przed budynek starostwa stali nieruchomo, nie z powodu przeraźenia czy ekscytacji, ale dlatego źe wielu z nich nagrywało dla potomności walkę z ogniem.
Jednak to nagranie umieszczone w Internecie pod pseudonimem „Mirosław”, pochodzi z wczesnych godzin, kiedy dopiero pojawiają się płomienie. Film przedstawia samochody firmowe, załadunek sprzętu do źółtego pojazdu oraz sam początek poźaru. Ta niecała minuta nagrania świadczy o tym, źe ktoś nagrał film, umieścił go w sieci, ale… nie zadzwonił do straźy poźarnej.
Dowódca Akcji w pierwszych minutach, asp. sztab. Tomasz Kołodziński z Państwowej Straźy Poźarnej w Legionowie, który pojawił się jako pierwszy na miejscu poźaru fotografował to wydarzenie. – Pierwsze zgłoszenie było o godzinie 9:24. Sam osobiście przyjąłem to zgłoszenie. Dzwoniła kobieta. Na miejsce przybyłem około 9:34. O godzinie 9:46 wykonałem zdjęcie, na którym widać jak ściany zewnętrzne (izolacja) się zawaliły a dach przepalały płomienie – mówi oceniając rozmiary poźaru i czas jaki musiał upłynąć pomiędzy tymi zjawiskami. – Ten filmik, który oglądam musiał być wykonany wcześniej, prawdopodobnie jeszcze przed godziną 9:00.
Akcja, która jako jedna z największych w Polsce skończyła się sukcesem, wymagała ogromnego wysiłku ze strony straźaków. W wyniku poźaru spłonęła znaczna część hali Bistypu, magazyny Caritas i magazyn styropianu. Zostało poparzonych trzech ludzi. Przeprowadzono ewakuacje szkół i przedszkoli. Wykonano kosztowne badania. Nadal są liczone straty materialne. Być moźe, gdyby autor filmu najpierw zadzwonił do straźaków, a dopiero potem bawił się w producenta filmowego, poźar nie przyjąłby takich rozmiarów. Moźna się zastanawiać czy w takiej sytuacji słuźby policyjne nie powinny dotrzeć do tej osoby, ku przestrodze innym – w przyszłości komuś ręka się nie poruszy i wygra nagrodę za świetny materiał kosztem czyjegoś cierpienia.
– Prośba do czytelników – na przyszłość dzwońcie po pomoc moźe będziecie juź „n” osobą z tą informacją a moźe tą jedyną i pierwszą, kogoś ocalicie a potem uwiecznicie to na telefonie – mówi asp. sztab. Tomasz Kołodziński z Państwowej Straźy Poźarnej w Legionowie
iw