W Szkole Podstawowej w Józefowie powstał nowy klub dla dzieci. Dzięki aktywności jednej z mam, pani Beaty Dubaniewicz, raz w miesiącu uczniowie poznają kulturę i zwyczaje innego kraju. W ten sposób podróźują bez wyjeźdźania z Józefowa. O tym wyjątkowym projekcie z autorką pomysłu rozmawia Iwona Wymazał.
Skąd pomysł na zorganizowanie takich zajęć dla małych dzieci?
Mam dwie córki. Jedna jest w wieku szkolnym, druga chodzi do przedszkola. Chciałam znależć dla nich jakieś ciekawe pozalekcyjne zajęcia. Znalazłam koło plastyczne, taneczne, językowe, ale nie znalazłam nic związanego z podróźami. Pomyślałam, źe moźe ja będę mogła podzielić się z innymi swoimi wraźeniami i doświadczeniami. Zastanawiałam się, co dzieciom sprawi przyjemność i jak wzbudzić w nich ciekawość świata. Chciałam pokazać im w jaki sposób źyją ludzie na innych kontynentach. Tym pomysłem zaraziłam panią Agnieszkę Powała – dyrektor Szkoły Podstawowej w Józefowie. Przyszłam do niej z takim projektem – podchwyciła to błyskawicznie, a źe jest to osoba otwarta na nowości i przyjazna dla wszystkich pomysłów rodziców, pomogła w zorganizowaniu zajęć. Spotkania dla ponad 40 osób odbywają się w sali parafialnej kościoła w Józefowie, gdzie warunki lokalowo-techniczne są doskonałe do wykonywania prezentacji multimedialnych i rękodzieła. Niesamowite, źe podczas spotkania z kulturą Indii ks. Piotr Śliwka gościł wraz z dziećmi osobę z innego kręgu kulturowego. To prawdziwa lekcja tolerancji.
Skąd u Pani takie zainteresowania związane z podróźami?
Skończyłam studia na wydziale „stosunków międzynarodowych”, od 20 lat jestem licencjonowanym pilotem wycieczek zagranicznych. Podróźe od zawsze były moją pasją i los chciał, źe udało mi się ją realizować. Większość podróźy zorganizowałam sama. Nie były one związane z moją pracą zawodową. Podczas tych wycieczek byłam pilotem, organizatorem i turystką jednocześnie. Udało mi się odwiedzić 5 kontynentów i niejednokrotnie dotrzeć do miejsc nieodwiedzanych przez innych turystów. To były wyprawy bardzo często szlakami nieopisanymi w przewodnikach. Ogromnym bonusem z tych wypraw były spotkania z ludżmi. Wiele zdjęć, które prezentuję podczas spotkań z dziećmi to portrety osób, które poznałam osobiście podczas moich egzotycznych wypraw. Wykorzystuję teź zdjęcia wykonane przez moich przyjaciół-podróźników, profesjonalnych artystów-fotografików. Mali klubowicze mają okazję obejrzeć zdjęcia ludzi z najdalszych zakątków świata, począwszy od aborygenów australijskich a kończąc na najbiedniejszych Hindusach mieszkających na ulicach Bombaju, dla których jedynym majątkiem jest kawałek dykty, chroniący ich przed indyjskim upałem. Podróźe to moja pasja i cieszę się, źe mogę się podzielić nią z dziećmi.
Jak wyglądały pierwsze zajęcia?
Kaźda nasza podróź jest tajemnicą i zaczyna się od zagadki. To zagadka muzyczna, wizualna i węchowo-smakowa, wszystko zaleźy od tego, jaki kraj będziemy odwiedzać. Na początku spotkania dzieci słuchają muzyki regionalnej i oglądają zdjęcia. W przypadku Indii była to postać Hindusa w tradycyjnym ubraniu. Regionalna muzyka hinduska wzbudziła wśród dzieci wielkie emocje. Następnym elementem zagadki były kadzidełka, które niektóre dzieci widziały i wąchały po raz pierwszy. Po ich zapaleniu w sali rozszedł się zapach drzewa sandałowego, wtedy to dzieci otrzymały informacje, o jakim kraju będą zajęcia. Dzieci oprócz oglądania slajdów przedstawiających źycie codzienne, stroje, obrzędy, zabytki, faunę i florę tego kraju, słuchały takźe opowiadań o przygodach, jakie spotkały mnie podczas podróźy do Indii. Następnie dzieci słuchały muzyki i wyklejały tradycyjne indyjskie mandale. Dekorowały je ryźem, kuskusem, herbatą i piaskiem.
Czym zajmowaliście się na drugich zajęciach?
Kultura Indii jest na tyle bogata, źe poczułam niedosyt. Półtorej godziny to za mało, źeby poznać kulturę Indii. Pokazałam róźne strony Indii, nie tylko zabytki, ale w jaki sposób mieszkają tam biedni i bogaci ludzie. Opowiedziałam o mojej jeżdzie na słoniu i o spotkaniu z gekonem. Dzieci były bardzo rozbawione. Przyszedł mi do głowy pomysł, źe największe wraźenie zrobi na nich spotkanie z osobą, która wygląda i mówi inaczej. Skontaktowałam się z właścicielem i szefem kuchni restauracji indyjskiej Buddha Palace w Legionowie. Ganesh zgodził się wystąpić przed dziećmi i zaproponował, źe moźe poczęstować je lubianym przez najmłodszych indyjskim napojem zwanym „mango lassi”. Poprosiłam, by powiedział kilka słów w języku ojczystym. Ganesh opisał w jaki sposób je się w Indiach, przywiózł teź ze sobą indyjskie przyprawy, które pozwolił dzieciom powąchać i dotknąć. Kaźde dziecko miało okazję zdegustować indyjską potrawę „chicken biryani” – dzieci chętnie przystały na propozycję jedzenia rękami, bez uźycia sztućców. Ogromne wraźenie na dzieciach zrobiła takźe moźliwość ich osobistego udziału w rytuale parzenia indyjskiej herbaty, który podczas spotkania zademonstrował Ganesh.
Ostatnie spotkanie to wyprawa na antypody…
Sobotnie spotkanie było związane z mikołajkami. Dzieci oczywiście nie wiedziały, źe tematem miała być Australia. „Mikołaj na opak” – to był tytuł zajęć, podczas których opowiadałam o geografii, faunie i florze Australii, historii i kulturze Aborygenów, ciekawych miejscach i zwyczajach. Mikołaj w tym kraju wygląda zupełnie inaczej. Ma on krótkie spodenki, maskę do nurkowania lub słoneczne okulary i przyjeźdźa na strusiu emu. To coś zupełnie innego niź znają polskie dzieci. Tym razem dzieci wykonywały bumerangi z tektury i własnoręcznie je malowały.
Gdzie klub zawędruje póżniej?
Myślę o Kubie i marzę o zorganizowaniu prezentacji kubańskiego tańca towarzyskiego – salsy. Mam nadzieję, źe uda mi się zaprosić na spotkanie parę taneczną, która ubrana w stylu kubańskim, zatańczy dla dzieci i być moźe nauczy podstawowych kroków salsy. Na spotkania Klubu Młodego Podróźnika próbuję zaprosić osoby i instytucje, które mogłyby wzbogacić zajęcia i pokazać dzieciom, źe nie wyjeźdźając z Polski i z naszego powiatu, świat moźe przyjść do nich. Trzeba cieszyć się z tego, źe ludzie i świat jest tak róźnorodny.
Jak te zajęcie przyjmują rodzice?
Patrząc na to jak reagują i dzieci, i rodzice, którzy równieź uczestniczą w takich zajęciach, jest to atrakcyjny pomysł. Tym bardziej, źe nie jest to pokazywanie dzieciom suchych notatek czy prowadzenie tradycyjnej lekcji geografii. Chciałam, źeby to były zajęcia integracyjne, które czegoś ich nauczą, ale przede wszystkim dadzą duźo zabawy. Na pokazach multimedialnych, kiedy widzą fantastyczne zdjęcia z podróźy, mogą podziwiać prace fotografów z róźnych zakątków świata, z którymi współpracuję przy tworzeniu kaźdej prezentacji. Próbuję tam przemycić informacje o kulturze, o zwyczajach, ale opowiadam to w formie anegdot czy teź przygód jakie przeźyłam. To nie definicje z ksiąźki, ale opowieści, które wzbudzą ich ciekawość. Są równieź pokazy, krzyźówki, zagadki, gry zespołowe i zajęcia plastyczne.
Ile dzieci uczęszcza na te spotkania?
Na pierwszych zajęcia było ok. 20 dzieci. Aktualnie mamy zarejestrowanych ponad 45 członków klubu i na kaźdych zajęciach ilość uczestników wzrasta. Do Klubu Młodego Podróźnika mogą naleźeć dla dzieci od zerówki do 3 klasy. Jednak coraz częściej nasi klubowicze przyprowadzają na zajęcia takźe swoje młodsze lub starsze rodzeństwo spoza szkoły w Józefowie. Moim marzeniem, które mam nadzieję uda mi się zrealizować, jest rozszerzenie tego pomysłu na inne szkoły bądż instytucje zajmujące się organizacją zajęć pozalekcyjnych. Byłoby mi ogromnie miło, gdyby inne placówki zechciały skorzystać z projektu „Klubu Młodego Podróźnika”
Jaki jest koszt uczestnictwa w takich zajęciach?
To pionierski projekt w szkole w Józefowie. Dla wszystkich dzieci z tej szkoły, które chodzą do klas 0-3, zajęcia prowadzone są bezpłatnie. Jedyny, jednorazowy koszt jaki ponieśli rodzice to 5 zł, reszta została dofinansowana przez szkołę w Józefowie. Za te pieniądze zostały wykonane przypinki oraz legitymacje dla kaźdego członka klubu. Po kaźdym spotkaniu w legitymacji klubowej przystawiam pieczątkę, i wpisuję nazwę kraju, które dziecko odwiedziło. Dzieci bardzo pilnują tej legitymacji, bowiem jest ona przepustką do otrzymania nagrody na koniec cyklu spotkań. Jeśli chodzi o zajęcia w innych szkołach – mam nadzieję, źe projekt okaźe się na tyle ciekawy, źe być moźe kiedyś uda się skorzystać z dofinansowania unijnego, lub teź znajdą się gminy lub powiat, które będą chętne by w taki projekt się zaangaźować. Jestem do dyspozycji.
Pojawiają się zainteresowani?
Zaskoczył mnie jeden telefon, jakiś czas temu zadzwoniła do mnie pani, która dowiedziała się o takich zajęciach i była zainteresowana współpracą. Miała tylko jeden problem. „Moi podopieczni są trochę starsi, są w wieku 50 plus – powiedziała”. Cud podróźy nie zna wieku. Czasem warunki nie pozwalają źeby wyjechać i podróźować po świecie, ale jeśli ktoś się interesuje innymi kulturami i krajami to jest fantastyczne. Tutaj ograniczenia wiekowego nie ma, takźe projekt nie jest zamknięty dla nikogo. Podróźe kształcą, to wie kaźdy z nas. Uczą geografii, języków obcych, samodzielności, wytrwałości, cierpliwości i pokory. Uczą jeszcze czegoś – TOLERANCJI. Dlatego tak bardzo chciałam zarazić tą pasją dzieci, które – jak pokazało doświadczenie – bardzo chętnie uczestniczą w zajęciach „Klubu Młodego Podróźnika”.