Już drugi raz na placu w Zegrzu Południowym można było podziwiać profesjonalnych drifterów. To jedyny tak dostępny cenowo plac dla drifterów w okolicach Warszawy.
Czym jest drifting?
Drifting wbrew pozorom nie jest „paleniem gumy”, choć jest to efekt uboczny wykonywanych ewolucji. W skrócie to jazda w kontrolowanym poślizgu, osiąganym przede wszystkim przez utratę lub zmniejszenie przyczepności tylnych kół. Sport ten wywodzi się z Japonii i jest najdynamiczniej rozwijającą się dyscypliną motorową. Nie tyle chodzi w nim o szybkość, choć bez niej nie ma driftu, ale o jak najciekawsze wykonanie konkretnych technik. Nazywany jest tańcem samochodem.
Nie jest to tani sport, zarówno jeśli chodzi o dostosowanie czy wręcz zbudowanie samochodu, jak też sam koszt opon czy uczestniczenia w zawodach. Tu nie wystarczy napęd na tył czy odpowiednio twarde zawieszenie. Dodatkowy hamulec hydrauliczny, blokada mechanizmu różnicowego, odpowiednie pasy oraz kubełkowe fotele to podstawa dobrego driftera. „Ciężko mi powiedzieć dlaczego właśnie drift. To moja pasja – jeżdżę, buduję samochody do tego sportu i wszystko się wokół niego kręci” – tłumaczy Karol, jeden z uczestników sobotniego spotkania w Zegrzu.
Drifting w Polsce
Mimo że nie ma zbyt wielu profesjonalnych torów, polski drifting stoi na bardzo wysokim poziomie. To pokazują wyniki naszych rodaków na międzynarodowej scenie. W Drift Masters European Championship w 2019 roku na 45 zawodników aż ośmiu pochodzi z Polski, w tym Jakub Król i Paweł Korpuliński, mistrzowie polskiej ligi Drift Open. Osiągnięciami w drifcie mogą się także pochwalić kobiety – Karolina Pilarczyk, nazywana królową polskiego driftu, to podwójna mistrzyni Europy.
Tor w Zegrzu
Zostanie mistrzem driftingu wymaga wielu godzin ćwiczeń poszczególnych technik. Mimo coraz większego sprofesjonalizowania się tego sportu, wciąż mało jest miejsc dostępnych dla początkujących, zwłaszcza jeśli chodzi o dostępność cenową. Stąd wielokrotnie mogliśmy przeczytać o nocnych drifterach, którzy na ćwiczenia wykorzystywali puste parkingi pod supermarketami czy wręcz ulice. Naprzeciw ich oczekiwaniom wyszło stowarzyszenie „Ulice na tor”, które nie tylko organizuje legalne miejsca do driftingu, ale także dzięki zabawie ćwiczy umiejętności kierowców, którzy zdobyte doświadczenia będą mogli wykorzystać w sytuacjach awaryjnych na drodze. Stowarzyszenie długo szukało dla siebie miejsca, ostatecznie decydując się na wynajem opuszczonego parkingu w Zegrzu Południowym. Jest on oddalony od zabudowań mieszkalnych, a jednocześnie położony przy drodze krajowej o podwyższonym dopuszczalnym poziomie hałasu.
Co na torze?
– Nasz tor opracowany jest z myślą zarówno o profesjonalnych jak i zwykłych oraz początkujących kierowcach. Tu każdy znajdzie swoje miejsce. Trening jest zabezpieczany przez karetkę pogotowia oraz przeszkoloną obsługę techniczną – dzięki czemu każdy uczestnik może się czuć swobodnie i bezpiecznie – wyjaśnia Bartek, jeden z członków stowarzyszenia „Ulice na tor”. Co ważne, bilet na nielimitowany czas ćwiczeń kosztuje tylko 50,00 zł. Stowarzyszenie organizuje zarówno zamknięte, jak i otwarte treningi. Nie każdy może wjechać na tor w trakcie publicznego treningu, gdy miejsce odwiedza grono widzów. Jest to na tyle hermetyczne środowisko, że organizatorzy dokładnie wiedzą, kto jakimi umiejętnościami dysponuje. Dzięki temu podczas dni otwartych każdy może przyjść i przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa zobaczyć widowiskowe pokazy, zwłaszcza, gdy na torze „tańczy” ze sobą dwóch lub trzech kierowców jednocześnie. Dla tych, którzy chcieliby zobaczyć od środka, jak wygląda taka jazda, uruchomiono drift taxi. Część dochodu ze ślizgającej się taksówki przeznaczana jest na cele charytatywne. Organizatorzy już zwrócili się do gminy Nieporęt i miasta Legionowo o wskazanie potrzeb, które mogliby zrealizować. Jednocześnie szukają sponsorów oraz reklamodawców, którzy wsparliby ich działalność i pomogli w utrzymaniu toru. Patrząc na statystyki na drogach, lekcje kontrolowanego wychodzenia z poślizgu przydałyby się nie tylko profesjonalnym kierowcom.
Co na to mieszkańcy?
Nie wszystkim podoba się obecność drifterów w Zegrzu, choć zdania są podzielone. „Szkoda tylko ze nie zdajecie sobie sprawy jak wasze zabawy są uciążliwe dla mieszkańców osiedla położonego obok zajmowanego placu” – pisze Pan Tomasz na forum Nieporętu. „Czy nie lepiej i bezpieczniej dla wszystkich, że jest to w jednym miejscu, gdzie ludzie driftują? Czy mają po całej okolicy jeździć?” – odpowiada mu Pani Magda. Organizatorzy zapewniają, że są otwarci na wszelkie uwagi i starają się maksymalnie dostosować do oczekiwań pobliskich hoteli i mieszkańców.